Przez ponad tysiąc lat od czasów Bizancjum do wojen napoleońskich Wenecja pełniła znaczącą rolę w muzyce Europy Zachodniej, była też najdłużej istniejącą republiką. Burzliwe dzieje zamożnego miasta opiewali wybitni kompozytorzy.
Nikt lepiej od Jordiego Savalla nie mógł dobrać manuskryptów pisanych przez tysiąc lat i wystawić w formie atrakcyjnego koncertu, jaki odbył się w Kolegiacie w Salzburgu, a następnie został powtórzony w Utrechcie w 2016 r. W przedsięwzięcie zaangażowanych zostało kilka zespołów, którymi kieruje Katalończyk: Hesperion XXI, Panagiotis Neochoritis, La Capella Reial de Catalunya i Le Concert des Nations.
Koncert rozpoczął się od kościelnych dzwonków, jak żywych i średniowiecznych monodii, śpiewów o jednolitej linii melodycznej wspartych pomrukiem chóru męskiego. Robi to niesamowite wrażenie sięgania do archetypu śpiewu. W melodiach granych przez smyczki z towarzyszeniem tamburynów słychać wyraźnie motywy bliskowschodnie. Co kilka utworów przenosimy się o wiek w czasie. Podniosłe fanfary instrumentów dętych towarzyszyły ceremoniom na dworze dożów.
Wenecja słynęła z muzyki chóralnej i znakomitych śpiewaków, co słychać w kolejnych częściach muzycznego spektaklu. Perfekcyjnie zrealizowana, fascynująca podróż w czasie.
Cecylia Hofman
ALIA VOX/CMD