Przyjęło się uważać, że w death metalu generalnie nie dzieje się nic ciekawego, bo i cóż tu jeszcze można wymyślić? Po części pewnie jest to prawda, ale faktem jest też, że nasze rodzime kapele skutecznie opierają się rutynie i wypuszczając nowe płyty, proponują nam za każdym razem coś ciekawego. "A Clockwork Chaos" Vedonist jest kolejnym dowodem na to, że Polacy mają death metal we krwi i potrafią wycisnąć z niego wszystko, co najlepsze.
Siłą Vedonist, potwierdzoną na żywo, jest brzmienie. Celem soundu ustawionego przez speców od muzycznej ekstremy, braci Wiesławskich, jest - owszem - przejechanie się po słuchaczu rozpędzoną deathową maszyną, ale jednocześnie kapitalna selekcja dźwięku, która pozwoli obcować nie tylko z gitarową miazgą, ale i bez problemu wyłuskać mięsiste partie basu, poczuć uderzenie stopy i pogruchotać czaszkę werblem, a także wsłuchać się w teksty wyryczane przez nowego gardłowego stołecznego składu - Łukasza "Pachu" Pacha, znanego z Huge CCM.
Owo brzmienie jest szczególnie istotne w kontekście materiału, jakim jest "A Clockwork Chaos" - to nie tylko rzeź, to także kawał świetnie skomponowanej muzyki, która nawiązuje do nowoczesnej odsłony technicznego deathu. Świetnie to słychać choćby w numerze "NHAC Do" - intensywna jazda podbita blastami miesza się tu z nieco wolniejszymi fragmentami, w których Vedonist raczą nas schizofrenicznymi zagrywkami gitar i pierwszorzędną solówką Domina. Albo takie "At The Feet Of Christ" czy "Internal Bleeding" - numery te chłoszczą groove'em, o którym przypomnieli nam (w kontekście death metalu) chłopaki z Decapitated na ostatniej płycie.
"A Clockwork Chaos" to więc kolejna świetna porcja death metalu made in Poland. Etykietka biało-czerwonej rzezi powinna stać się już zastrzeżonym znakiem jakości.
Jurek Gibadło
Witching Hour