Było już tak wiele opisów stylu i wyglądu urządzeń HK, że tym razem daruję sobie zachwyty nad podświetlanym pierścieniem gałki głośności, mimo że wciąż bardzo mi się ono podoba i wyróżnia Harmana w tłumie generalnie podobnych do siebie Denonów, Pioneerów i Yamah.
Kompozycja frontu amplitunera Harman Kardon AVR165 pozostaje niezmieniona, wyodrębniono na nim klapkę wejścia podręcznego, wyposażonego jednak bez przepychu, z parką stereofoniczną oraz portem USB - służącym, niestety, tylko do aktualizacji oprogramowania.
Z przodu jest jeszcze gniazdo słuchawkowe, które otwiera drogę do systemu automatycznej kalibracji i korekcji - w wydaniu Harmana Kardona (EzSet/EQ) jest on bardzo efektywnym narzędziem, ułatwiającym życie zwłaszcza początkującym użytkownikom systemów wielokanałowych.
Wyposażenie
Pod względem liczby gniazd, tylny panel amplitunera Harman Kardon AVR165 prezentuje się skromnie, jednak jakość konektorów RCA robi dobre wrażenie. Pierwsza rzecz, jaka rzuca się w oczy, to jednak nie złocenia gniazdek, lecz - tylko - pięć wyjść głośnikowych. Biorąc pod uwagę praktykę, nie jest to poważny mankament, ale trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że wraz z takim kompletem ograniczamy się do 5.1.
Jednocześnie wszystkie układy dekodujące HD są na miejscu - to ważne, bo liczy się też (a może przede wszystkim) wysoka rozdzielczość standardów HD, choćby uzyskiwana w konfiguracji 5.1.
Systemu nie rozbudujemy do 7.1 nawet za pomocą zewnętrznej końcówki, gdyż Harman Kardon AVR165 nie ma też wyjść niskopoziomowych (oprócz LFE - obowiązkowego sygnału do subwoofera). Ustalmy jednak, że 5.1 to w zdecydowanej większości sytuacji wszystko, czego nam trzeba, a w przypadku systemu w tej kategorii cenowej - to wręcz najlepsza opcja.
Główny punkt programu, a więc HDMI, występuje w proporcjach jedno wyjście i cztery wejścia - wszystkie zgodne ze specyfikacją v1.4 i funkcją ARC. Obok tego jest pojedyncze wejście komponentowe, które może pracować z układami skalującymi 1080p i być konwertowane do postaci cyfrowej, a później wysłane do telewizora kablem HDMI; w pakiecie wideo są jeszcze wejścia kompozytowe oraz wyjścia tego typu. Harman Kardon nie zrezygnował też z elektrycznych i optycznych gniazd cyfrowych oraz pięciu wejść analogowych, które pojawiają się w asyście dwóch wyjść tego typu.
Odsłuch
Amplitunery wielokanałowe należą (umownie) do tego gatunku, który ma łamać kości w kinie domowym i bać się muzyki stereo. Z drugiej strony, choć trochę lepiej zorientowani klienci wiedzą, że Harman Kardon jest z definicji inaczej wyprofilowany.
Mimo że nie jest to marka hi-endowa ani stricte audiofilska, ma dobrą "brzmieniową" reputację, rodzącą oczekiwania dobrego zachowania również w stosunku do amplitunerów AV. A z trzeciej strony… Harman Kardon AVR165 to amplitunerek niskobudżetowy, nie wypada więc żądać czegoś "super".
To jednak wciąż Harman Kardon, jego ambicje i dobre maniery - słychać nawiązanie do droższych urządzeń firmy. Pojawia się więc bardzo przyjemna mieszanka nieznacznie uspokojonej góry z pewnie prowadzoną, bogatą średnicą i dynamicznym, kontrolowanym basem. Brzmienie ma spójność i konsekwencję, muzyka i kino odtwarzane są w podobnym stylu, z dobrym nasyceniem, artykulacją, ale nie agresywnie i nigdy nie nazbyt jasno.
Ewidentny porządek nie pozwala zarzucić słuchacza chaotycznym detalem, jak też nadmiernie skleić informacji w papkę. Zaczynając od góry pasma, słyszymy dobrą rozdzielczość, ale jednocześnie unikanie ostrych, metalicznych akcentów. Może to lekkie wyciszenie, może pewne ocieplenie, ale tak złagodzony przekaz dostarcza wciąż wielu szczegółów, a nigdy nie drażni.
Środek na tym tle wydaje się nawet odważniejszy, pełniejszy, nieco wypchnięty do przodu, co owocuje mocnym pokazaniem wokali i filmowych dialogów. Jest zróżnicowany, plastyczny, nigdy spłaszczony czy nudny.
W bezwzględnej analityczności Harman Kardon AVR165 nie jest mistrzem świata, jednak potrafi zagrać dynamicznie, a przy tym niekrzykliwie. W stereo bas jest raczej krótki, zdyscyplinowany i podporządkowany, mimo to brzmienie nie rodzi się tylko z mocnego ataku i uderzenia, chwilami daje się odczuć pewien "pluszowy" posmak, dodatkowo wzbogacający barwę. Ciekawe, przyjemne, a nawet dość wyrafinowane!