Wystarczy podejść, włożyć płytę, usiąść i zapomnieć o kłopotliwych w instalowaniu systemach 5.1. Czy trzeba też przy tym zapomnieć o dźwięku przestrzennym i w ogóle o dobrym dźwięku? Najczęściej tak...
Projektor dźwiękowy jest tylko jedną z części składowych całego zestawu, który Philips bez skrępowania zalicza do jednego grona wraz z wieloma klasycznymi systemami kina domowego 5.1. Bardzo słusznie zresztą, gdyż ogromne pudło z Philisem HTS8140 zawiera dosłownie wszystko, by kino uruchomić.
Testowany model nie jest debiutem Philipsa w materii grających (i to dookólnie) "belek", a kolejną generacją tego typu systemów. Głównym elementem jest mierząca ponad metr długości i stosunkowo niska jednostka centralna, w której umieszczono odtwarzacz i komplet głośników.
Czytaj również: Linia produktów Philips Fidelio wróciła na rynek i ma się dobrze
W centrum znajduje się duża płytka pleksi, nad którą znajduje się wyświetlacz oraz przyciski. Najciekawszym elementem, choć już nie niespodzianką, gdyż znamy to z poprzedniej generacji systemów Philipsa, jest mechanizm odsuwający cały panel i odsłaniający dostęp do zamontowanego pionowo czytnika płyt.
Obsługiwane są wszystkie popularne standardy, oczywiście z DVD-Video na czele, ale również z nośnikami pochodzącymi z nagrywarek czy plików DivX. Głośniki znalazły się po prawej i lewej stronie pod metalowymi maskownicami.
Philips stworzył dwa zróżnicowane konstrukcyjnie podsystemy - pierwszy dla sekcji "przedniej", drugi dla "tylnej" - oczywiście wszystko w jednej obudowie, która fizycznie znajdzie swoje miejsce przed nami.
"Front" posługuje się układem dwudrożnym (sześcioipółcentymetrowy średniotonowy + jednocalowa kopułka), rolę surroundów powierzono natomiast łącznie czterem (po dwa na stronę) przetwornikom sześcioipółcentymetrowym.
Wszystkie znajdują się obok siebie, ale są tak ustawione, aby wraz z pomocą procesora DSP generować efekty przestrzenne. Philips nazwał swoją technologię Ambisound i stosuje ją nie tylko w soundbarach, ale również w innym sprzęcie.
W komplecie jest także subwoofer, a w jego obudowie wzmacniacze i procesory, podłączenie jest jednak zupełnie proste i sprowadza się do wpięcia dwóch małych wtyczek.
Najważniejsze wyjście obrazu to oczywiście HDMI, choć można też skorzystać z komponentu czy Scarta. Jedno z wejść liniowych znajduje się z tyłu, pozostałe dwa przeniesiono do subwoofera, gdzie mamy także złącza cyfrowe. Jest wejście USB i port stacji dokującej dla iPoda.
Brzmienie opiera się na poluzowanym, choć nie natrętnym basie. Dźwięk jest przez to zmiękczony, jednocześnie swobodny i nawet dość jasny, jednocześnie nie wyostrzony, bowiem góra pasma jest ciekawa i nietypowa - słychać ją wyraźnie, na pierwszym planie, a pozostaje w tonacji pastelowej.
Rozdzielczość jest wskutek tego umiarkowana, ogólne wrażenie jest jednak dobre - ani ciężkości ani agresywności, największe zagrożenia dla komfortu słuchacza są zażegnane.
Wirtualne oszustwo dobrze się udaje, wielu znajomych odwiedzających mnie podczas testu odwracało głowy do tyłu, nie mogąc uwierzyć, że to tylko... belka.
Radosław Łabanowski