Amplituner Audio Analogue ENIGMA
Firma Audio Analogue nie jest garażową manufakturą, przedstawia bardzo szeroką ofertę. Są w niej urządzenia tańsze i droższe - odtwarzacze, tunery, wzmacniacze, przedwzmacniacze i końcówki mocy w aż pięciu różnych seriach! Znalazło się więc coś interesującego również do tego testu.
Producent nazywa Enigmę multifunkcjonalnym urządzeniem Hi-End. Zaangażowanie twórców i unikalność rozwiązań wskazuje, że do tematu rzeczywiście zabrano się, uwzględniając indywidualizm urządzenia, a nie przenosząc po prostu gotowe moduły do wspólnej obudowy. Byłoby to zresztą niemożliwe, bo Audio Analogue Enigma ma wyjątkowo niewielkie rozmiary i dlatego w towarzystwie równie kompaktowych monitorków B&W czuje się wyśmienicie.
Mimo niewielkiej formy jakość konstrukcji stoi na najwyższym poziomie. Wystarczy spojrzeć chociażby na gruby, kilkumilimetrowy front, tak solidny, jak gdyby miał ozdabiać dużą końcówkę mocy. Rozdzielono go na dwie strefy. W dolnej znalazł się klasyczny mechanizm z szufladą oraz wyświetlacz, a więc praktycznie kompletny odtwarzacz, w górnej strefie wzmacniacz i większość przycisków służących do obsługi całego urządzenia.
Regulator głośności swoim działaniem zdradza zaawansowanie znajdującej się wewnątrz elektroniki. Zamiast klasycznego potencjometru użyto sterowanego cyfrowo tłumika, tak jak w najlepszych przedwzmacniaczach i wzmacniaczach zintegrowanych. Z przodu czeka nas jeszcze jedna niespodzianka - za małą szybką widać lampę, będącą sercem przedwzmacniacza.
Opcje rozwoju systemu bazującego na urządzeniu Audio Analogue są raczej skromne. Paletę gniazd ograniczono do absolutnego minimum. Mamy jedynie dwa wejścia liniowe podparte wyjściem dla rejestratora. Wyjście słuchawkowe zainstalowane z przodu błędnie podpisano Phone (zamiast Headphones albo chociaż Phones), co może w tych czasach sugerować przecież wejście dla odtwarzacza przenośnego - telefonu komórkowego, który coraz częściej spełnia rolę "empetrójki".
Konstrukcję i układ elementów we wnętrzu determinuje ograniczona pojemność i kształt obudowy, ale nie zrezygnowano z ważnych w kontekście sprzętu audiofilskiego, komponentów. Zasilacz powstał na bazie transformatora toroidalnego.
Centralnym elementem przedwzmacniacza jest wspomniana lampa, podwójna trioda 6922 cenionej marki Electro Harmonics. Końcówkę mocy, złożoną na małym, ale zgrabnym i grubym radiatorze, wykonano z użyciem scalonych stopni końcowych National LM3886 (po jednym na kanał), cenionych przez hobbystów na całym świecie.
W urządzeniu takim jak Audio Analogue Enigma przydatna jest zintegrowana, szybka funkcja zabezpieczająca moduły mocy przed uszkodzeniem.
Wyświetlacz, który musi przejąć funkcje nie tylko przekazywania parametrów pracy odtwarzacza, ale także i innych sekcji, nie jest specjalnie czytelny, ale jego zaleta ma mieć znowu audiofilski charakter - generowanie niskiego szumu.
W odtwarzaczu do pracy zaprzęgnięto czytnik CD bazujący na napędzie komputerowym. Dobry jest również przetwornik - układ Philipsa o rozdzielczości 24 bitów i próbkowaniu 96 kHz.
Obsługa Audio Analogue Enigma nie nastręcza problemów. Dla audiofila przygotowano kilka smaczków, jak licznik odmierzający 30 sekund, w trakcie których lampowy przedwzmacniacz się rozgrzewa i dopiero po tym czasie urządzenie jest gotowe do pracy.
Głośniki B&W 686
Monitorki B&W 686 pojawiły się już w Audio, w skrótowych testach "Jeszcze Ciepłych", w samych początkach swojej obecności na rynku jesienią ubiegłego roku. W ramach kompaktowej formuły tego testu nie uda się o nich napisać o wiele więcej, ale przynajmniej pokazujemy pomiary laboratoryjne, a podobna, tyle że nieco większa konstrukcja B&W 685 była przedstawiona bardzo gruntownie w numerze 12/2007. Dlatego wykluczyliśmy ją z udziału w tym teście, a przyznać trzeba, że nie ma żadnych przeciwwskazań, aby do Enigmy podłączyć właśnie 685, a nie 686.
Różnica ceny jest między tymi modelami relatywnie niewielka (1900 zł vs 2200 zł za parę), 685 mają wyższą moc, wyższą efektywność i niższy bas, być może po stronie 685 jest jakaś przewaga w przetwarzaniu średnich tonów czy w przestrzenności, jednak najważniejszą sprawą przy dokonywaniu wyboru między obydwoma monitorami B&W, zwłaszcza w ramach zakupu kompletu z cd-amplitunerem, mogą być ich wymiary - B&W 686 są znacznie mniejsze, więc wydają się wygodniejsze.
Trzeba też jednak zwrócić uwagę na fakt, że 686 mają otwór bas-refleks z tyłu, a 685 z przodu - z tego powodu te drugie, chociaż większe, mogą lepiej pasować w niektórych sytuacjach... dopóki nie zdecydujemy się na radykalne poskromienie basu za pomocą zatyczek, znajdujących się na wyposażeniu obydwu modeli.
B&W 686 w "mikroskali" reprezentuje technikę właściwą całej nowej serii 600. Głośnik nisko-średniotonowy ma membranę z tradycyjnego dla B&W Kevlaru i solidny odlewany kosz, głośnik wysokotonowy to kopułka aluminiowa z neodymowym układem magnetycznym, dzięki czemu mógł on znaleźć się blisko głośnika nisko-średniotonowego, co zawsze poprawia charakterystyki kierunkowe w płaszczyźnie pionowej, a co staje się krytyczne wtedy, gdy stosowane są filtry pierwszego rzędu - właśnie tak jak w 686. Zwrotnica składa się z jednej cewki (powietrznej), jednego kondensatora (foliowego) i jednego rezystora.
Niewielkie wymiary głośnika wysokotonowego umożliwiły także określenie nietypowych proporcji obudowy, a zwłaszcza jej przedniej ścianki; z powodu niewielkiej wysokości (26,5 cm) wydaje się ona dość szeroka, a ma przecież tylko 17 cm.
Za to głębokość jest relatywnie duża (28,5 cm), czyli nawet większa niż wysokość. To jednak dobry znak - objętość 686 nie jest bardzo mała, jak to sugeruje widok z przodu, jest szansa na niezły bas, 686 to nie płaski głośnik satelitarny, chociaż powiesić na ścianie jest go bardzo łatwo (ale po zamknięciu otworu) - z tyłu zainstalowano wieszak.
Obudowa B&W 686 nie ma żadnych pochyleń, ścięć i zaokrągleń, ale na tle tej prostoty szczególnie ładnie wygląda przesunięta ku jednemu bokowi aluminiowa blaszka frontu głośnika wysokotonowego, na której wytłoczono logo firmy. Dostępne kolory oklein drewnopodobnych to czarny, jasny dąb, czereśnia i wenge. Front zawsze pozostaje czarny, jest pokryty przyjemnym w dotyku, matowym, lekko "gumowatym" lakierem.
Odsłuch
Mimo iż wymiarami zestaw Audio Analogue Enigma plus B&W 686 nie dorównuje rywalom, to temperamentem mógłby się z nimi jeszcze podzielić. To antidotum na blade i nijakie granie wielu (nazbyt?) audiofilskich systemów.
Wydaje się, że przede wszystkim żywość głośników dyktuje taki styl całości. Góra pasma jest wyrazista, czysta, bez zahamowań. A rytm idzie jak po sznurku, zmiany tempa, zróżnicowanie dynamiczne i pauzy nie są żadnym wyzwaniem.
Bas potrafi stanąć w miejscu na żądanie, a jednocześnie pod dyktando muzyki gra swobodnie i plastycznie. Nie jest to brzmienie z wyeksponowaną średnicą ani takie, w którym trzeba by wyławiać cokolwiek konkretnego jak z ciepłej zupy. Jest precyzja, detal i przede wszystkim wspaniała przestrzeń. Sprawdziłem kombinacje B&W 686 z inną elektroniką i przypuszczenia się potwierdziły - to one kreują bardzo swobodny, obszerny dźwięk.
Wypada jeszcze wrócić do basu, który obok przestrzenności jest ogromnym atutem zestawu. Monitorki tej wielkości rzadko zapuszczają się w rejony, w których B&W 686 czuje się w pełni kompetentnie. Oczywiście nie ma tu potęgi i skali brzmienia, jakiej można spodziewać się po dużych zespołach podłogowych i tranzystorowym piecu, ale osiągnięty rezultat jest naprawdę znakomity. W dolnych partiach brzmienie można określić jako męskie, dobitne i odważne - dobre rozciągnięcie niczego nie spowalnia, ale dodaje siły.
Indywidualizm, charyzma, uniwersalność i parę ewidentnych przewag na konkurentami (bas i przestrzeń).Audio Analogue Enigma i B&W 686 to świetny zestaw, chociaż nie najtańszy.