To nieskomplikowana konstrukcja, w której każdy element podporządkowano jakości (dźwięku), oszczędzając funkcji czy jakiejkolwiek automatyki. Planar 3 w ciągu całej swojej historii, przechodził wiele zmian, głównie drobnych modyfikacji (których wartość i wkład w dźwięk był interpretowany przez użytkowników i sprzedawców na skrajnie odmienne sposoby).
Teraz Rega anonsuje nowy gramofon, oznaczony jako P3 (2016); nie zamierza jednak do końca zrywać z legendą, bo dodaje (w nawiasie), że jest to wciąż... Planar 3.
Porównując gramofon Rega P3 do Pro-Jecta czy Music Halla, widać inne podejście do budowy bazy gramofonu. Rega od lat niezmiennie stosuje proste i dość lekkie plinty, których skromność może wydawać się dyktowana przez oszczędność.
Pod czarnym lub białym (w zależności od wersji) błyszczącym lakierem znajduje się niezbyt gruba, ale sztywniejsza (względem poprzedniego Planara 3) płyta. Wewnętrzny rdzeń został pokryty wieloma warstwami żywicy fenolowej i (od zewnątrz) akrylu. Na tym jednak nie koniec, z dwóch stron plintę wzmocniono jeszcze metalowymi klamrami usztywniającymi, które łączą ramię z podstawą łożyskowania talerza.
Aby zapewnić łożysku trwałość oraz zwiększyć jego wytrzymałość na obciążenia, elementy wewnętrzne wykonano z mosiądzu. Napęd składa się z silnika prądu stałego, paska oraz subtalerza (również poprawiono jego sztywność). Górny, duży talerz ma grubość 12 mm, jest ze szkła optycznego.
Plinta - jak to u Regi - jest cienka i lekka, producent nie walczy o wysoką masę, ale o sztywność kluczowych elementów.
Zmiana prędkości obrotowej odbywa się ręcznie poprzez przełożenie paska na sąsiednią rolkę napędową. Aby zyskać dostęp do tych elementów, trzeba jednak najpierw zdjąć górny talerz.
Dla osób, które często korzystają z płyt wymagających różnych prędkości obrotowych, producent przewidział inne, wygodniejsze rozwiązanie - specjalny moduł opcjonalnego zasilacza TT-PSU, który umożliwia elektroniczną zmianę obrotów.
Poprzedni gramofon Rega P3 był wyposażony w ramię RB300, które szybko stało się jednym z najbardziej popularnych (oprócz samych gramofonów oczywiście) produktów Regi, często sięgały po nie inne firmy, uzbrajając w 300-tkę własne, nieraz drogie gramofony. Przypisane do P3 ramię ma oznaczenie RB330 i jest zupełnie nową konstrukcją.
Prosta, metalowa (stożkowa) rurka odznacza się wysoką sztywnością, ma zintegrowaną główkę (tak jak w poprzednich gramofonach).
Regi, wkładkę mocujemy nietypowo, bo za pomocą nie dwóch, a trzech śrub). Producent chwali się doskonalszym łożyskowaniem i ulepszonymi osłonami newralgicznych podzespołów, które mają zapewnić większą trwałość. Nowa jest także przeciwwaga (podwójny, stalowy pierścień) oraz układ anti-skatingu z wygodnym pokrętłem.
Przy wszystkich zaletach wcześniejszej wersji, kontestowano prowadzenie kabli od wkładki wewnątrz ramienia oraz zainstalowane na stałe "zewnętrzne" interkonekty; metoda pozostała bez zmian, ale interkonekty wyglądają teraz porządnie i są zakończone bardzo dobrymi wtykami marki Neutrik.
Odsłuch
Na każdym etapie Rega prowadzi nas subiektywnie spokojniej niż konkurenci. Zaprasza, aby doceniać i cieszyć się kolorytem i zróżnicowaniem, a także spójnością i porządkiem. To brzmienie natychmiast sugeruje duże wyrafinowanie, kulturę i styl. Brytyjski dżentelmen z dobrymi manierami, schludny i cierpliwy, choćby nawet wokół szalało tornado.
Trudno ukryć, że ma to limitujący wpływ na niektóre rodzaje muzyki, rockowe gitary będą miały mniej zadziorności i ognia. Nie są to radykalne korekty tonacji ani barwy, ale subtelniejsze wpływy; brzmienie nie jest redefiniowane. Obserwując podstawowe parametry, można dojść do wniosku, że neutralności nic nie narusza, Rega znajduje jednak sposób, aby nadać jej swój szlif.
Powodem do narzekań w poprzednim Planarze był zintegrowany przewód sygnałowy, w najnowszej wersji znowu nie ma wyboru (i gniazd RCA), ale kabel wygląda porządnie.
Ułożenie i zespolenie wszystkich podzakresów jest kompletne, nic się z tego nie wyłamuje i nie wyrywa, dźwięki są zaokrąglone i wygładzone, nie licytują się ze sobą, ale jakby ustępują sobie miejsca, nawet w gęstych aranżacjach jest utrzymana dobra selektywność, nie wkrada się nerwowość, kompresja dynamiki przeprowadzana jest w sposób elegancki.
Wysokie tony są kwintesencją tej metody, złagodzone, wygładzone, w pewien sposób zmanierowane, wciąż mają sporo blasku, jednak nie są w stanie wykreować "powietrza" - dlatego brzmienie Regi, przy jego całej finezji, jest raczej "zamknięte", niż "otwarte”, chociaż każdy może pod tymi pojęciami rozumieć trochę co innego.
Bas też nie jest tutaj najważniejszy, a przecież pojawia się dostatecznie masywny, a momentami nawet ciężki, jednak jego lekko zmiękczony charakter pozwala mu włączyć się w główny nurt prezentacji; jest jej ważną częścią, ale niekoniecznie „napędem".
Niezależnie od problemów nagrania, a także kondycji płyty, muzyka z Planara 3 nabiera specjalnej wartości, staje się jakby poważniejsza i bardziej esencjonalna.
Radosław Łabanowski