Patrząc na większość gramofonów Music Halla, trudno oprzeć się wrażeniu, że skądś już znamy ten styl. Skojarzenia prowadzą do czeskiej fabryki, z której od lat wyjeżdżają także gramofony Pro-Ject. Music Hall rozwija jednak własne projekty i nie można tutaj mówić o kopiowaniu, chociaż nawet niektóre akcesoria znalezione w opakowaniu są takie same.
Konstrukcja jest prosta, klasyczna, co przekłada się także na uniwersalny wygląd. Plinta jest dość gruba, wykonana z MDF-u polakierowanego na czarny, wysoki połysk. Music Hall MMF- 2.3 stoi na trzech dość wysokich nóżkach, umożliwiających wygodną regulację i łatwe wypoziomowanie gramofonu.
Music Hall MMF- 2.3 - talerz i ramię
Pod metalowym talerzem jest ukryty cały układ napędowy; synchroniczny silnik prądu stałego, odizolowany od plinty, płaski pasek napędowy przekazuje obroty na mały plastikowy subtalerz osadzony na łożysku ze stali i brązu. Obroty włączamy przyciskiem zainstalowanym w lewym dolnym narożniku plinty.
Ramię jest bardzo podobne do stosowanego w Pro-Jectach. Główną rurkę wykonano z włókien węglowych, na jej końcu osadzono (na stałe) aluminiową główkę. Ramię ma efektywną długość 8,6 cala (jest więc nieco krótsze od standardowych 9-calowych).
W tylnej części ramię opiera się na pojedynczej kolumnie. Możliwa jest wygodna regulacja VTA, co w gramofonach z tego przedziału cenowego wcale nie jest oczywiste.
Czytaj również: Jakie rodzaje napędów występują w gramofonach?
Regulacja nacisku odbywa się bardzo typowo - poprzez obracanie pierścienia przeciwwagi wyposażonego w precyzyjną podziałkę. System antiskatingu jest tradycyjny, z ciężarkiem i żyłką, w zestawie jest nawet specjalna "wędka" umożliwiająca zamocowanie żyłki na odpowiedniej niecce trzpienia.
Zarówno moduł zasilania silnika, jak i puszka z wyjściami audio zostały wsunięte pod plintę, więc podłączanie kabli nie jest bardzo wygodne, ale przecież nie robi się tego co chwila.
W komplecie znajduje się kilka przydatnych akcesoriów, w tym adapter dla singli (45 obr./min), chociaż sama zmiana prędkości obrotowej wymaga demontażu talerza i przełożenia paska na inne kółko napędowe silnika. Talerz jest wykonany z aluminium, z nakładaną matą filcową.
Czytaj również: Co to jest moment obrotowy gramofonu?
Music Hall firmuje wkładki swoją marką, ale dostarczają je podwykonawcy, w tym przypadku Audio-Technica.
Music Hall MMF- 2.3 - montakż
Chociaż montaż i przygotowanie gramofonu do pracy nie wymaga (raczej) asysty sprzedawcy, jest to w gramofonie Music Hall MMF- 2.3 trochę bardziej skomplikowane niż w przypadku konkurentów. Na czas transportu zdemontowano talerz, przeciwwagę i elementy układu antiskatingu (ciężarek z żyłką).
Na szczęście do główki przykręcono wkładkę, choć instrukcja obsługi (oraz znajdujący się w zestawie szablon kalibracyjny) zachęcają, by poświęcić uwagę i temu elementowi. Z drugiej strony, w ogólnych opisach "katalogowych" Music Hall chwali się, że wkładka jest precyzyjnie ustawiona; ostatecznie w dostarczonym egzemplarzu było wszystko (bez jednoznacznej konieczności korekcji położenia wkładki w główce).
Jest to oczywiście sztuka kompromisu i zaawansowany użytkownik może coś zmodyfikować, ustawić po swojemu, dopasowując do własnych preferencji. Nie ma czegoś takiego jak - jedyne, perfekcyjne ustawienie.
Czytaj również: Jakie urządzenia są potrzebne do kalibracji gramofonu?
Można o nim jednak mówić w przypadku azymutu wkładki, tu z kolei nie było idealnie, choć do regulacji wystarczy poluzować śrubę blokującą rurkę ramienia w tulejce zawieszenia; azymut należy do grupy najbardziej zaawansowanych ustawień i producent powinien o to zadbać. Można natomiast polegać na fabrycznej kalibracji parametru VTA, nie były potrzebne tutaj żadne korekty.
Music Hall MMF- 2.3 - wkładka
Wkładki gramofonowe pojawiające się z gramofonami Music Hall to modele z całego świata, przygotowywane przez firmy takie, jak Ortofon, Goldring czy Audio-Technica.
Ta ostatnia dostarczyła wkładkę instalowaną fabrycznie w gramofonie Music Hall MMF- 2.3; model o nazwie Spirit (nomenklatura Music Hall) jest konstrukcją typu MM z igłą o szlifie eliptycznym (samą igłę można też będzie kupić jako część zamienną - kiedyś zajdzie taka potrzeba), napięcie wyjściowe wynosi 3,5 mV.
W komplecie z gramofonem jest również dostarczana pokrywa przeciwkurzowa, zawiasy pracują z wyczuwalnym oporem - to znak charakterystyczny konstrukcji... Pro-Jecta, dający jednak pewność podtrzymania pokrywy w niemal dowolnym położeniu.
Czytaj również: Jaka jest żywotność wkładek gramofonowych?
Zewnętrzny pierścień przeciwwagi ma naniesioną skalę, co tworzy dość dokładne narzędzie w ustawieniu siły nacisku igły.
Odsłuch
Music Hall jakby przemykał się po większości płyt - lekko, swobodnie, chociaż nie zawsze z pełnym zaangażowaniem, a już nigdy z nerwowością czy wysiłkiem. Oceniając (słuchając) go z perspektywy tego testu, plasuje się pomiędzy Audio-Technicą i Regą, a może nawet łączy ich najważniejsze zalety, czerpiąc z AT-LP5 lekkość i otwartość, a z Planara 2 - muzykalność i kulturę.
Pojawia się duże zróżnicowanie, a jednocześnie konsekwencja, jednak wszystko opiera się na cesze banalnej, a przecież zawsze ważnej - dobrym zrównoważeniu i neutralności.
Music Hall MMF- 2.3 trudno "podłożyć świnię" jakąkolwiek płytą i nagraniem, bo nawet jeżeli nie zaczaruje nas swoim dźwiękiem, to nigdy się nie "wyłoży". Jest bezpieczny i uniwersalny, broniąc się też przed zarzutem nijakości.
Czytaj również: Jakiego typu wkładki są lepsze - MM czy MC?
Wszystko, co dociera z tego gramofonu, jest przynajmniej dobre, nad taką rzetelnością trudno się rozwodzić, przecież nie ma sensu przywoływać tytułów kolejnych płyt i potwierdzać, że wszystko było na swoim miejscu.
Bas sięga nisko, a w wyższym podzakresie jest dostatecznie twardy, znowu bez żadnej przesady, w stopniu pozwalającym śledzić grę, a nie nadającym całemu brzmieniu zbyt mocnego charakteru. Kontrola i rytm są ustawione w roli służebnej, nie nadrzędnej. Bas płynnie łączy się ze średnicą, lecz jej nie pogrubia.
Wokale są nasycone, ale grzeczne, nie nabierają "ciała" ani krzykliwości. Można dostrzec trochę oleistości i ocieplenia, co jednak nie degraduje czytelności. Pierwiastek "analogowości" jest oczywisty, jednak nie dominuje, wysokie tony są zmiękczone, a jednocześnie zwiewne i połyskujące, dalekie zarówno od ostrości, jak i kleistości. Szaleństwa tutaj nie ma, ale jest muzyka.