Music Hall MMF-5.1 SE - to gramofon z napędem paskowym, ramieniem typu "gimballed arm" i z odsprzęganym subchassis. Zacznijmy od tego ostatniego. Zamiast zwykłej płyty mdf, mamy tutaj dwie - cieńszą dolną, lakierowaną na czarno, i grubszą górną, oklejoną naturalnym fornirem.
Do dolnej płyty przykręcono silnik; do górnej - ramię oraz odwrócone łożysko talerza. Płyty są odsprzęgnięte od siebie kilkoma elastycznymi przekładkami z sorbotanu. Pozwala to w pewnej mierze odizolować silnik od reszty gramofonu.
Sam silnik zapakowano do większej obudowy niż on sam i dopiero tę obudowę przykręcono na sztywno. Na osi silnika umieszczono solidny trzpień o dwóch średnicach - dla dwóch prędkości obrotowych. Zmiana prędkości jest dokonywana manualnie, poprzez przełożenie płaskiego, gumowego paska. Łożysko jest samosmarujące i nie wymaga obsługi.
Talerz o średnicy 300 mm wykonano z aluminium. Nie jest zbyt ciężki. Na wierzch nakłada się cienką filcową matę. Trzeba na nią uważać, bo lubi się przykleić (chodzi oczywiście o jej naelektryzowanie) do ściąganej z gramofonu płyty. Drugi koniec trzpienia został nagwintowany - nakręcamy nań, od góry, krążek dociskowy z aluminium.
Całość stoi na trzech gumowych nóżkach - jednej z tyłu i dwóch z przodu - które można wykręcać poziomując w ten sposób gramofon. Pomaga w tym zintegrowana z górną płytą mała, okrągła poziomica. Ramię o długości 9" wykonano z aluminiowej rurki.
Aluminiowe są także obejmy tworzące zawieszenie. Ramię ma regulację VTA, ale tylko w pozycji "spoczynkowej". Antyskating wykonano za pomocą ciężarka i żyłki. Przeciwwaga porusza się po plastikowym trzpieniu zamocowanym nie na osi ramienia, a nieco poniżej.
Gramofon Music Hall MMF-5.1 SE ma wkładkę Ortofon/Music Hall Mojo. To model typu MM z diamentowym ostrzem "fineline" Nude FG 70 (Fritz Gyger r/R 5/70 μm) o rekomendowanym nacisku 1,5 g (a więc mniejszym niż zazwyczaj).
Wkładka została dobrana specjalnie do tego ramienia i jest wstępnie ustawiana w USA. Do tej pory była stosowana tylko w dwóch najdroższych gramofonach Roya Halla.
W komplecie jest też pokrywa przeciwkurzowa.
Odsłuch
Nie znalazłem w swojej kolekcji płyt takiej, która by mi się nie podobała, która - odtworzona na Music Hallu MMF-5.1 SE- zagrałaby jednoznacznie źle. I choć to zdanie więcej mówi o mnie, o moich preferencjach i upodobaniach, to jednak niesie też informację o samym gramofonie (a właściwie systemie gramofon plus wkładka).
Przez odpowiednie ukształtowanie barwy, przez złagodzenie ataku Roy Hall osiągnął chyba swój cel - obszerne, ciepłe, płynne brzmienie.
Źródła pozorne są duże, wypełnione, odtwarzacze cyfrowe za te pieniądze wydają się przy Music Hallu MMF-5.1 SE grać chudo i sucho. Kiedy ich słuchamy bez takiego porównania, wtedy nie ma wielkiego problemu, jakoś ten dźwięk przyswajamy, wystarczy jednak jeden utwór wysłuchany w tym samym czasie, żeby pokazać wyraźną różnicę.
Wokale z gramofonu Music Hall MMF-5.1 SE mają mocne dolne rejestry, które w takim materiale są najważniejszym wyznacznikiem "naturalności". Ale góra pasma jest wycofana. Blachy są stłumione, a na drugim skraju pasma mamy dużo substancji, lecz słabą definicję.
To dźwięk przygotowany konsekwentnie wedle pewnej - wcale nie bardzo egzotycznej - koncepcji, skrojony pod konkretne oczekiwania. Czy to Kraftwerk z cyfrowych masterów wydanych na 180-g winylu, czy genialny w swojej czystości głos Sinatry z absolutnie analogowych (mówię o całym torze) nagrań z lat 40. - wszystkie te płyty miały to COŚ, dzięki czemu chce się słuchać muzyki.
Obsługa Music Hall MMF-5.1 SE, podobnie jak większości Pro-Jectów, jest utrudniona z powodu ulokowania silnika i rodzaju krążka dociskowego. W tym modelu silnik znalazł się pod talerzem, przez co zmiana prędkości obrotowej jest uciążliwa. Jeśli macie w kolekcji trochę więcej płyt 45 rpm, to gorąco namawiam do zakupu zewnętrznego kontrolera obrotów.
Wojciech Pacuła