Licytacja dotarła do finału. Każdy z wcześniejszych monitorków czymś szpanował - Mini smakowitą obudową we włoskim stylu, Mentor 1 wysokotonową hybrydą, Elac BS 243 błysnął krystalicznym nisko-średniotonowym, C803 wciągnął nas w niezwykłe detale obydwu przetworników, a NHT - znowu wystarczy jeden rzut oka.
To już układ trójdrożny pełną gębą, a do tego w jakiej obudowie! W całym teście monitorów, podzielonym na odcinki uporządkowane zgodnie z rosnącymi zakresami cenowymi (w przyszłych miesiącach wystąpią jeszcze droższe - nawet wielokrotnie), NHT Classic Three należy do najambitniejszych. Ale kiedy w kilku rzutach monitory pojawiały się w moim pomieszczeniu odsłuchowym, wcale nie były tak posegregowane.
Trochę bawiłem się w zgadywankę, ile które kosztują. Widząc NHT Classic Three, byłem przekonany, że to jedna z najdroższych konstrukcji, która pokaże się pewnie dopiero w ostatniej, hi-endowej grupie. Mamy ją jednak już teraz, z ceną, którą sprawdzałem dwukrotnie w odstępie kilku miesięcy - i na pewno chodzi o cenę za parę, bo dystrybutor podaje cenę za sztukę, wynoszącą niecałe 2000 zł.
W dodatku kolumny te płyną z Ameryki, a na drodze stamtąd stoi na przeszkodzie cło, choć z drugiej strony gorycz osładza doskonały (dla nas) kurs dolara. A ceny NHT pochodzą z czasów, kiedy jeszcze nie było z nim tak źle, więc może warto się jeszcze z dystrybutorem potargować... będzie to szczyt bezczelności, ale do odważnych świat należy.
NHT Classic Three są na wskroś nietypowe, cała oferta firmy jest zaskakująca. Formalnie składa się z trzech serii, ale faktycznie serie Evolution i Verve to tylko dwie rodziny 'designerskich' głośników, wyraźnie kierowanych do systemów kina domowego.
Pozostaje nam więc seria Classic, a w niej... aż trzy modele podstawkowe i jeden wolnostojący. Oj, z takim asortymentem, przy całym szacunku dla monitorów, trudno będzie powalczyć na szerszym stereofonicznym rynku.
NHT Classic Three jest więc najlepszym monitorem w serii Classic - bo jak mógłby wyglądać jeszcze lepszy?! Mniejsze to, jak można się domyślać, Classic Two i... wcale nie One, ale Zero. A nawet Classic Absolute Zero.
Jedyna kolumna podłogowa to Classic Four. Dwa mniejsze monitory są dwudrożne, a Classic Four jest czterodrożny - zawiera cały zestaw głośników, jakim posługuje się nasz NHT Classic Three, dodając do niego głośnik subniskotonowy, umieszczony na bocznej ściance.
Z tym rozwiązaniem kojarzyliśmy NHT w przeszłości, teraz widzimy je tylko w jednej, najlepszej konstrukcji. Nazwałbym ją nawet hiendow ą, tak jak monitorki NHT Classic Three, chociaż trochę stoi temu na przeszkodzie cena - para Classic Four kosztuje niecałe 9000 zł.
Ponownie zaskakujące - wielkość, technika, luksusowe wykonanie... Naprawdę, słabo się cenią. A może Teraz Słuchaj Tego jest Teraz Robione w Chinach? Tak czy inaczej, zrobili to perfekcyjnie.
Obudowa jest w całości wykończona lakierem fortepianowym, ale nasza czarna wersja nie jest jedyną - dostępny jest również 'orzech różany', też polakierowany na wysoki połysk. Masa NHT Classic Three - jednej sztuki - wynosi ponad 9 kg, nie jest to więc piękna wydmuszka, tylko kawał solidnej kolumny.
Jednocześnie zwartość (wysokość tylko 35 cm, szerokość 19 cm) i finezyjne, opływowe kształty nie czynią z NHT Classic Three niezgrabnego klocka - mimo swojej trójdrożności, gabarytami pozostaje on w standardzie dużych, ale nie bardzo dużych monitorów.
Mocno wygięte ścianki, dolna i górna, pomogą w walce z falami stojącymi wewnątrz obudowy, a ścięcia bocznych krawędzi w sąsiedztwie sekcji średnio-wysokotonowej poprawią rozpraszanie.
A i jedno, i drugie dodaje elegancji. Front obudowy ma aż 3 cm grubości i dwa poprzeczne wzmocnienia wewnątrz, z których jedno jest jednocześnie podpórką dla głośnika niskotonowego.
To dobry moment, aby ogłosić uroczyście, że NHT Classic Three (prawdopodobnie pozostałe Classiki też) to konstrukcja zamknięta, jakże rzadka w naszych czasach hegemonii bas-refleksu. Można to nawet uznać za kolejny punkt na liście niekonwencjonalnych rozwiązań realizowanych przez NHT.
Nie wypada także przemilczeć faktu, że membrany głośników są aluminiowe; może to już żadne halo, ale sama 'materiałowa' spójność wszystkich przetworników coś nam obiecuje w zakresie spójności dźwięku, zwłaszcza wobec obaw, że układ trójdrożny może borykać się z pewnymi problemami w tej dziedzinie.
A dzięki neodymowym układom magnetycznym obydwu kopułek, mogły one zostać umieszczone bardzo blisko siebie, co będzie wiązać się zarówno z dobrymi charakterystykami kierunkowymi, jak też możliwością realizacji tak kompaktowych wymiarów skomplikowanego przecież układu.
Głośnik niskotonowy ma ekranowany, umiarkowanej wielkości układ magnetyczny, ale uzyskanie parametrów odpowiednich do pracy w obudowie zamkniętej wymaga mniejszej siły napędu niż w przypadku dobrze zaprojektowanego bas-refleksu. Kosz głośnika jest masywny, odlewany, nowocześnie wyprofilowany i wentylowany... więc wciąż nie rozumiem, dlaczego te kolumny kosztują tak mało.
Zwrotnicę rozdzielono między dwie płytki - jedną, z filtrami dla głośników średniotonowego i wysokotonowego, umieszczono bezpośrednio za nimi, filtr głośnika niskotonowego przymocowano do oprawy gniazda przyłączeniowego.
W sumie zwrotnica jest skomplikowana - ale to przecież układ trójdrożny, i w dodatku nie oparty na łagodnym filtrowaniu - z obydwu stron pierwszej częstotliwości podziału (800 Hz) pracują filtry 12 dB/okt., a przy drugiej (3,2 kHz) - 18 dB/okt. Nawet przy takiej złożoności układu udało się zachować większościowe udziały cewek powietrznych i kondensatorów polipropylenowych.
Najskromniej prezentuje się gniazdo przyłączeniowe - tylko pojedyncze, złożone z niklowanych terminali, co jednak wystarczy 99 procentom użytkowników, znających biwiring tylko z gazet. Na tylnej ściance są dwa otwory montażowe, tak jak w kilku innych monitorach, przeznaczone dla ściennego wieszaka.
Tego typu 'instalacje' są coraz modniejsze, chociaż mój krytycyzm rodzi sugerowana w ten sposób uniwersalność głośnika, która naprawdę nie może mieć miejsca, jeżeli charakterystyka zespołu głośnikowego została zaprojektowana pod kątem ustawienia na podstawkach, z dala od ścian (a przynajmniej nie bezpośrednio przy nich).
Jego 'przyklejenie' do tak dużej powierzchni odbijającej spowoduje wyraźny nadmiar niskich częstotliwości, nawet jeżeli jest to konstrukcja z obudową zamkniętą, jak NHT Classic Three.
Przynajmniej zgrubnym rozwiązaniem jest opcja zamknięcia dobrze dostrojonego bas-refleksu - w takiej sytuacji przechodzimy na obudowę zamkniętą o niskiej dobroci, przy której charakterystyka w zakresie niskich częstotliwości zaczyna wcześnie opadać, nie mając żadnego podbicia w zakresie 'średniego' basu, które widać na pomiarach NHT Classic Three.
Opadająca charakterystyka daje zbyt słaby bas przy ustawieniu daleko od ścian, ale jest w zamian wygodna dla korekcji powodowanej przez ustawienie blisko ścian; charakterystyka Classica daje ładny, wypełniony bas na podstawkach, a na ścianie spowoduje jego nadmiar.
Odsłuch
A teraz posłuchajcie tego - kultura, porządek, powściągliwość. Można by wybrać trzy inne słowa, ale te z pewnością odnoszą się do głównych cech charakteru NHT Classic Three. Jednocześnie są to pochodne innej słyszalnej, jak też mierzalnej cechy, dotyczącej kształtu charakterystyki przetwarzania.
W tym przypadku wszystko się zgadza - lekkie osłabienie na przełomie średnich i wysokich tonów, które dalej są kontynuowane na poziomie nieco niższym niż zakres nisko-średniotonowy.
Wcale nie zawsze jest tak, że to co widać na pomiarach, dokładnie tak słychać, ale tutaj opis rzeczywistości widzianej i słyszanej z obydwu stron jest zbieżny. Jednak brzmienie NHT Classic Three ma wiele wątków.
O ile subtelność wysokich tonów wynika z ich umiarkowanego poziomu, to bas jest mocny, czytelny... i też delikatny. Żadnej nerwowości, nabijania tempa, ale też bez spowolnienia, dokładnie, zawsze na czas. Pełna kontrola. Góra pasma przebija się z niuansami, ładnymi wybrzmieniami, nawet dużą dawką 'powietrza', ale nie zadzwoni, nie uderzy blachami, nie wkręci się dęciakami.
W tym strojeniu jest pewna maniera, która z jednej strony stwarza dystans między głośnikiem i słuchaczem, a z drugiej swoją delikatnością kreuje swoistą intymność, a zarazem wrażenie dźwięku dużego, chociaż nie nadzwyczaj swobodnego.
NHT Classic Three grają zarówno uczuciowo, ja też intelektualnie, zmuszają słuchacza do pewnego wysiłku interpretacyjnego, nie porywają w wir muzycznych wydarzeń, nie otwierają swobodnej przestrzeni, każą muzykę czytać, wejrzeć we wnętrze dokładnie poukładanej struktury.
Stronią od najmniejszych przejawów agresji, a do tego dokładają wyrafinowaną stereofonię z doskonale lokalizowanymi pozornymi źródłami dźwięku, mającymi do dyspozycji zarówno pełną szerokość, jak i głęboką, trochę przesuniętą w tył scenę.