Odsłuch (i jeszcze trochę teorii)
Geneza testu monitorów TAD CE1 jest nietypowa. Dwa albo trzy lata temu zaplanowałem zrobienie podczas Audio Show kilku półformalnych testów high-endowych zespołów głośnikowych - konstrukcji, które z różnych powodów nie mogły zostać dostarczone do naszego pomieszczenia redakcyjnego.
Niektóre superkonstrukcje są dowożone tylko na kilka dni Audio Show, na gościnne występy, wprost od producenta, a zaraz potem wracają do niego z powrotem. Z innymi "logistyka" jest tak kłopotliwa ze względu na ich wielkość i masę, że nikt nie pali się do testowania... Umówiłem się więc z kilkoma dystrybutorami, w gestii których znajdowały się wyselekcjonowane produkty, na zamknięte sesje odsłuchowo- pomiarowo-zdjęciowe.
Coś jednak poszło nie tak, Audio Show to zawsze improwizacja i niespodzianki, więc z całej szeroko zakrojonej akcji zrodziła się tylko seria krótkich odsłuchów, dających przybliżony pogląd o możliwościach "zapoznanych" kolumn.
Jednymi z nich były TAD-y CR1, czyli Compact Reference One. Chyba o nich wspomniałem w samej relacji z tamtej imprezy, chwaląc za to i owo, ale nie zrobiły one tak piorunującego wrażenia (bo bym to zdarzenie zapamiętał lepiej), jak TAD CE1, które spotkałem - zupełnie nieprzygotowany - podczas ostatniego Audio Show.
Po prostu wszedłem do jednego z pomieszczeń zajmowanych przez Audio Center i stanąłem jak wryty, a na tym etapie "rozwoju zawodowego", już rzadko mi się to zdarza. Kiedy tylko ochłonąłem (może trochę przesadzam, ale tylko trochę), spytałem o "powystawową" dostępność i możliwość wykonania ich regularnego testu w redakcji.
Okazało się, że zostaną w Polsce jeszcze jakiś czas, wystarczający, abyśmy się nimi zajęli. Skądinąd to bardzo dobry przykład na niewiarygodność i nieproporcjonalność ocen, jakie wystawia się sprzętowi podczas Audio Show i innych tego rodzaju imprez, chociaż doniesienia o brzmieniowych sensacjach i kompromitacjach są wyczekiwane. Swoją drogą, dobrze przygotowane, a więc i brzmieniowo udane prezentacje są godne uwagi i pochwał.
Problem tylko w tym, że w tym kontekście ocena należy się "wydarzeniu" (na które składa się bardzo wiele czynników, w tym akustyczne przygotowanie pomieszczenia, dobór materiału muzycznego), a najdalej idąc, ewentualnie, całemu systemowi, a nigdy brzmieniu jednego z urządzeń, które w skład tego systemu wchodziło.
Raczej nie ulega wątpliwości, że CR1 w niczym nie ustępują CE1, a mimo to te drugie zrobiły lepsze wrażenie podczas takiej próby, jaką jest Audio Show, co jest dziełem po części jakiegoś przypadku, a po części lepszego przygotowania całego systemu i pomieszczenia.
Chcę jeszcze zwrócić uwagę na jeden smakowity wątek. Otóż wielu gości Audio Show, zaglądając do kolejnych pokojów, widząc wszystkie miejsca siedzące zajęte (a i tak tylko mała część z nich znajduje się w optymalnym miejscu i zapewnia choćby względnie prawidłowe warunki odsłuchu), staje pod ścianami, z tyłu lub z boku, albo tylko w drzwiach, i na tej podstawie wyrabia sobie zdanie o jakości i charakterze brzmienia.
Tymczasem niektóre kolumny, nawet wysokiej klasy, są dość wrażliwe na niewłaściwe ustawienie względem miejsca odsłuchowego (charakterystyki kierunkowe), nie mówiąc nawet o zaburzeniu stereofonii, falach stojących w pomieszczeniu i wielu innych problemach. Nie bądźmy więc zbyt surowi w ocenach, wystawianych z perspektywy drzwi, chyba że w taki właśnie sposób mamy zamiar słuchać muzyki w domu - co nie do końca jest ironią.
Jeżeli jednak jakieś kolumny brzmią dobrze w takiej próbie, a w tym przypadku oznaczało to bardzo duży kąt względem osi głównej (drzwi do pomieszczenia były z boku), to warto na nie zwrócić szczególną uwagę, nawet jeżeli ostateczny sprawdzian i sposób użytkowania odbywa się w klasycznej "pozycji fotelowej".
Taki rezultat może być przecież znakiem bardzo dobrych charakterystyk kierunkowych, które procentują również wtedy, gdy słuchacz znajduje się blisko osi głównej - zrównoważona tzw. "odpowiedź mocowa" (power response) oznacza wypromieniowanie podobnej energii w całym pasmie nie tylko na osi głównej, ale i daleko poza nią, aby w docierających do słuchacza falach odbitych całe pasmo było reprezentowane proporcjonalnie.
Wrażenie tonalnego zrównoważenia w dowolnym miejscu pomieszczenia, również w najlepiej wybranym miejscu odsłuchowym, współtworzy energia docierająca bezpośrednio od głośników i energia z odbić.
Uzyskanie liniowej "odpowiedzi mocowej" jest jeszcze trudniejsze niż uzyskanie liniowej charakterystyki przetwarzana na osi głównej. Tak naprawdę niemożliwe jest połączenie liniowej charakterystyki i idealnie zrównoważonej "odpowiedzi mocowej", choćby ze względu na płynnie zmieniające się charakterystyki kierunkowe poszczególnych przetworników, tworzących zespół głośnikowy.
Jednak układem koncentrycznym można rozwiązać problemy przesunięć fazowych pomiędzy rozsuniętymi (w tradycyjnym układzie) przetwornikami zespołu, powodującymi dodatkowe zaburzenia (osłabienia) charakterystyki poza osią główną, i doprowadzić power response przynajmniej do względnej równowagi - nazwijmy tak charakterystykę opadającą w przybliżeniu monotonicznie (łagodne zbocze). Już taką sytuację nasz słuch odbierze i oceni jako poprawę.
Staje się to oczywiście jeszcze ważniejsze, gdy nie słuchamy kolumn, znajdując się względem nich w optymalnej pozycji, a przecież nierzadko muzyka sobie, a my sobie - kręcimy się po pokoju, po całym mieszkaniu, siadamy do pracy w innym pokoju, a mimo to zależy nam, aby słyszeć ją jak najlepiej.
Trochę w związku z takim "behawioralnym" podejściem do tematu, ale nie tylko, recenzenci, bodajże amerykańscy, używają pojęcia "testu drugiego pokoju" - zwracają uwagę, jakie brzmienie odbieramy znajdując się w sąsiednim pokoju. Metoda nie ma ustalonych norm, ram i może wydawać się mało "naukowa", ale, tak czy inaczej, jest w niej sporo sensu i nie chodzi tu tylko o samo słuchanie z innego pokoju, ale o bardziej kompleksową ocenę.
Tym razem takie przypadkowe doświadczenie było jednak dopiero zarzewiem właściwego testu. Ale nawet w tym pierwszym wrażeniu ważna była nie tylko równowaga tonalna - jednocześnie uderzała dynamika, spójność, czystość, precyzja - całe brzmienie było definitywnie uporządkowane, proporcjonalne i kompletne.
Nie wybijał się żaden podzakres, żadna cecha nie dominowała nad innymi, jednak uwagę zwracało wyjątkowe połączenie siły, gęstości i przejrzystości. Nie jest to brzmienie, które można zakwalifikować do miękkich i ciepłych, bo jest na to zbyt szybkie i konturowe. Można je odebrać jako twarde i chłodne, ale tylko w takim kontekście - nieobecności subiektywnie "ogrzewających" podbarwień i przymuleń.
W żadnym razie nie jest to brzmienie rozjaśnione ani nawet nadmiernie rozdetalizowane; niczego mu nie brakuje i zatrzymuje nas na równi ciekawość nagrań, ich techniki i akustyki, pokazywanych z doskonałym, ale niewyostrzonym różnicowaniem, jak i energia samej muzyki, jej esencja oraz emocje oddawane bez dodatkowej emfazy - tak bez wprowadzania klimatów romantycznych, jak i bez drapieżności. Nie jest też miałkie - przecież potrafi wymierzyć twarde ciosy i kreślić wyrazisty rysunek.
Ostatecznie można to brzmienie zakwalifikować do kategorii "technicznych", profesjonalnych, monitorujących, chociaż nie kryje się za tym żadne przejaskrawienie. Nie ma też problemu z suchością i spłaszczeniem.
Warto jednak wyodrębnić i rozróżnić pewne cechy - brzmienia CE1 nie określiłbym jako specjalnie soczystego, bo to kojarzy mi się z pewną lepkością, a więc redukcją rozdzielczości; może czasami ułatwiającą kontakt z muzyką (przy problemach z jakością nagrania), podczas gdy brzmienie monitorów TAD CE1 nie jest podlane żadnym sosem.
Laboratoria TAD zatrudniają wybitnych inżynierów z całego świata, lecz produkcja jest zorganizowana w Japonii - w zasadzie w kraju macierzystym, skoro marka TAD została założona i należy do Pioneera.
Jednocześnie wyśmienita jest plastyczność i trójwymiarowość, pod warunkiem wszakże, że została zarejestrowana - nie zostanie bowiem przez CE1 wykreowana; ani w tonacji, ani w przestrzeni TAD-y nie wtrącają się do działań i decyzji realizatora nagrania. Bardzo dobre oddanie relacji przestrzennych nie oznacza więc pogłębienia czy poszerzenia sceny.
Na szczęście, większość nagrań ma pod tym względem wiele do zaoferowania i CE1 pokaże to jeden do jednego, znacznie lepiej niż większość kolumn - nawet w tym zakresie cenowym. W tej dziedzinie klasa CE1 jest mistrzowska.
TAD CE1 to formalnie konstrukcja podstawkowa, ale o objętości znacznie większej niż przeciętne "monitory". To wystarczyło, aby uzyskać charakterystykę spokojnie pokrywającą "średni bas". Rozciągnięcie jest więcej niż dobre. Podobnie jak z wielu kolumn wolnostojących, tutaj pojawiają się zyski z technicznego zaawansowania sekcji niskotonowej.
Zastosowany głośnik ma też ponadprzeciętną (dla swojej wielkości) moc, więc i pod względem maksymalnego ciśnienia akustycznego (głośności) CE1 przelicytują większość konstrukcji podstawkowych. Ostatecznie jednak sekcja ta opiera się na jednej 18-tce, więc nie wyobrażajmy sobie, że CE1 mogą zagrać swobodnie i jednocześnie tak potężnie, jak którekolwiek z high-endowych kolumn wolnostojących, testowanych w ciągu kilku ostatnich miesięcy, a wymienionych we wstępie.
Kompaktowe ewolucje potrafią więcej niż inne podstawkowce, lecz nie skopią tyłka znacznie większym i silniejszym przeciwnikom tylko dlatego, że zniekształcenia sprowadzono do minimum, a cenę wyznaczono na poziomie 80 000 zł.
Do wygenerowania dużej "ilości" niskiego basu są potrzebne większe pompy. Pytanie tylko: czego potrzebujemy do szczęścia. Dynamiczny, zwarty, skoordynowany, nawet nisko schodzący bas CE1, i inne ich wyjątkowe zalety, wcale nie dowodzą, że CE1 są wszystkim, czego można się spodziewać po kolumnach jakichkolwiek, a już zwłaszcza za taką cenę.
Dowodzą jednak, że taki budżet, taka technika i taki talent konstruktora, jakimi dysponuje firma TAD, umożliwiają zaprojektowanie i wyprodukowanie definitywnie profesjonalnego monitora. Zespół cech, jaki tutaj się pojawia, jest na tyle specyficzny, że wypada wyjaśnić każdemu, kto chce wydać takie pieniądze na parę kolumn, iż TAD CE1 nie są konstrukcją, która sprawia cuda i emituje skalę dźwięku właściwą orkiestrze symfonicznej.
Z drugiej strony, możliwości nie są na tyle egzotyczne, aby zniechęcać "normalnych" słuchaczy i audiofilów, adresując TAD CE1 tylko do zawodowców, dla których, swoją drogą, może to być doskonałe narzędzie pracy.
Andrzej Kisiel