Odsłuch
Zwykle relacja z odsłuchu, w regularnym teście, oparta jest na porównaniach z innymi urządzeniami tego samego rodzaju i zakresu cenowego, przeprowadzonymi bezpośrednio, w tym samym miejscu i czasie (w testach grupowych) albo "pośrednio" - wrażenia z bieżącego odsłuchu są odnoszone do wcześniej poznanych brzmień, co oczywiście nie jest żadną poważną "metodą", ale jedynym wyjściem, gdy obok modelu za 100 tysięcy nie stoi inny w podobnej cenie, który w dodatku mógłby służyć za dobrze wszystkim znaną "referencję".
W przypadku Dali Callisto 6 C sytuacja jest jeszcze inna - nie byłoby tak trudno skonfrontować je z innymi kolumnami za kilkanaście tysięcy, jednak... byłyby to przecież kolumny pasywne, wymagające podłączenia zewnętrznego wzmacniacza. Można rozważać różne opcje porównań, które byłyby "sprawiedliwe" - zestawiać Callisto 6 C z systemami kolumny-wzmacniacz, ale przecież Callisto 6 C to jeszcze coś więcej.
Spojrzałem do katalogu Dali, aby zobaczyć, jaki model kolumn pasywnych kosztuje mniej więcej tyle, ile Callisto 6 C, o których to kolumnach można będzie napisać, że z zewnętrznym wzmacniaczem (oczywiście znacznie zwiększającym koszt całego systemu) grałyby pewnie lepiej... i znalazłem Rubicony 6. Wtedy się jednak zawahałem: czy na pewno grałyby lepiej? A jeżeli nie, to co tłumaczyłoby taką ich (Rubiconów) cenę, co dawało szansę w konfrontacji z Dali Callisto 6 C?
Tutaj wchodzimy w jeszcze jedną kwestię - jakości wykonania obudowy; jednym słowem - wyglądu. Z tego powodu, chociaż z różnych punktów widzenia, można do Callisto 6 C podejść jeszcze bardziej entuzjastycznie albo... sceptycznie, mając tym samym dokładnie przeciwny stosunek do Rubiconów (i innych high-endowych kolumn). Rubicony to kolumny klasyczne pod każdym względem, pasywne i wykończone szlachetnym fornirem, adekwatnie do swojej klasy i ceny, chociaż nie wpływa to na tę cenę tonizująco.
W uproszczeniu: systemy głośnikowe Rubicona 6 i Dali Callisto 6 C wydają się być podobnej jakości, tyle że wraz z pierwszymi dostajemy niemal high-endowy styl i perspektywę zakupu wzmacniacza (o ile go jeszcze nie mamy), a z drugimi - nowoczesną funkcjonalność. I żadnych luksusów, co może być trochę mylące, jako że pozwala trochę zaoszczędzić, ale też deprecjonuje ogólnie postrzeganą jakość, z którą kojarzymy brzmienie...
Trochę to błędne koło, ale producenci kolumn aktywnych długo będą mieli taki kłopot. Jeszcze inne kolumny Dali - Opticon 6 - mają podobny poziom techniki głośnikowej i estetyki, jak Callisto 6 C, ale są dwa razy tańsze... bo to "zwykłe", pasywne kolumny.
One właśnie, w połączeniu z dobrym zewnętrznym wzmacniaczem w podobnej cenie (czyli w sumie w systemie o podobnej cenie, jak Callisto 6 C) pomogłyby rzetelnie zweryfikować, czy koncepcja Callisto 6 C przynosi lepsze efekty brzmieniowe (abstrahując już od zalet bezprzewodowej transmisji).
Z pewnością projektanci Dali Callisto 6 C zastanawiali się, jak "opakować" tę koncepcję, w jakim budżecie się zmieścić, na jakiej "półce" umieścić swój systemowo przełomowy produkt; mogli pójść w luksusy przypominające Rubicony, ale wtedy para Callisto 6 C kosztowałaby kolejne 8 tysięcy więcej, a pełny system z Sound Hubem - już ponad 25 tysięcy... co raczej nie zwiększyłoby jego popularności.
Niestety, znacznie taniej niż za 20 tysięcy (za cały system) nie udało się tego przygotować nawet w obudowach klasy Opticonów, co też nie jest świetnym rozwiązaniem pod względem marketingowym - ani nie wprowadza na rynek produktu przystępnego cenowo, który miałby szansę sprzedawać się kontenerami, ani ekskluzywnego... Tworzy jednak propozycję o wyśmienitej relacji jakości dźwięku i funkcjonalności do ceny.
Bezpośrednio do Callisto 6 C możemy doprowadzić sygnał analogowy liniowy (np. z przedwzmacniacza), ale wewnątrz zostanie on skonwertowany na cyfrowy; rekomendowane jest połączenie bezprzewodowe z Sound Hubem, zapewniające transmisję 24/96 i dostęp do wielu źródeł sygnału.
Problem w tym, że nie rzuca się to w oczy, a klienci kupują "oczami" i na widok pary Callisto 6 C, wyglądających jak kolumny za kilka tysięcy, z metką 16 000 zł, dobici informacją, że trzeba do nich dokupić jeszcze "coś" za 2500 zł, mogą już nie odnotować informacji, że "w zamian" nie trzeba będzie kupować żadnych wzmacniaczy, ani podłączać kabli... Skierują oni wtedy swój wzrok ku bardziej eleganckim skrzynkom albo ku znacznie tańszym propozycjom. Mało kto szuka czegoś podobnego, przynajmniej dzisiaj.
Firma Dali przeciera szlaki, docierając do potrzeb i możliwości jeszcze przez większość klientów nieuświadomionych i przed potencjalnymi klientami zawiesza poprzeczkę dość wysoko - trzeba zignorować/zaakceptować wygląd, odrzucić wcześniejsze schematy systemów wysokiej klasy, zrozumieć sposób funkcjonowania proponowanego rozwiązania, skonfrontować jego zalety i ograniczenia z własnymi potrzebami, usiąść i posłuchać, usłyszeć to, co słychać, a nie to, co widać... No i na końcu wyciągnąć prawie 20 tysięcy.
Może to być najlepiej wydane 20 tysięcy, ale jeżeli potem ktoś będzie się zastanawiał, dlaczego jego kolega ma za te same pieniądze paczki dwa razy większe i piękniejsze, albo jaki wzmacniacz lampowy pasowałby do Callisto 6, to nie będzie dobrze.
Miałem okazję słuchać Dali Callisto 6 C kilka razy, w różnych okolicznościach, nie tylko w czasie formalnego testu, więc nawet bez bezpośrednich porównań... Jestem pewien, z czym miałem do czynienia. Przede wszystkim potwierdza się ogólna prawidłowość, że technika głośnikowa ma największy wpływ na końcowy rezultat. To wiadomość ani dobra, ani zła.
W tym przypadku konsekwencje są takie, że Callisto 6 C grają podobnie jak inne kolumny Dali tej wielkości - w firmowym brzmieniu nie ma rewolucji, ani nawet wyraźnej ewolucji. Może w bezpośrednim "zderzeniu" z innymi "szóstkami" wyszłyby na wierzch jakieś szczególne cechy, jednak, tak czy inaczej, nie byłyby one kluczowe dla ogólnego wrażenia.
Trudno przesądzić, czy bliżej im do Opticonów, czy Rubiconów; grają z podobną charakterystyką tonalną, i - co najważniejsze - z kulturą, spokojem, lekkością każdego dźwięku, który przyswajamy bez żadnego wysiłku i naszych własnych "kalkulacji", bez podświadomego zastanawiania się, czy wszystko brzmi jak należy, czy, mimo że ładnie, to nieprawidłowo, a już na pewno bez przymusu.
Bywa tak, że brzmienie jest "obiektywnie" bardzo dobre, trudno się do czegoś konkretnie przyczepić, ale brakuje "iskry bożej", witalności, rytmu, swobody; kiedy indziej odwrotnie - muzyka staje się nerwowa i my wraz z nią też, wciąż zmieniamy płyty, szukając uspokojenia, nagrania, które wreszcie przykuje nas do fotela... Ani nie usypiając, ani nie nudząc, ani nie irytując. Callisto 6 C mają taką zdolność: ich brzmienie jest emocjonalnie optymalne, co osiąga wyjątkową czystością wolną od najmniejszego wyostrzenia.
Dali Callisto 6 C w sposób wyjątkowy ukazują, że przejrzystość zamienia się w zimną i ostrą analityczność tylko wtedy, gdy wcale nie jest czystością; ta, w swojej najwyższej formie, podszyta jest nawet miękkością, którą natychmiast trzeba odróżnić od rozmazania detalu. Definitywna łagodność i elegancja brzmienia Callisto 6 C, wraz z wysoką rozdzielczością i oddechem wysokich tonów, przypomniała mi nawet klasę najlepszych Epiconów.
Głośność można regulować na wielu poziomach – w źródłach, pilotem, gałką Sound Huba, a także sensorem w samych kolumnach.
Wybrzmienia, akustyka, atmosfera nagrania - to wszystko jest i zmienia się z płyty na płytę, i nie dominują nad tym iskrzące szczegóły, błyszczące uderzenia, a tym bardziej metaliczne dzwonienia. Muzyka z jednej strony wysubtelniała, z drugiej - nabrała ciała, plastyczności, integralności. Nie zamienia się w "ulepek", ale nie rozpada się na czynniki pierwsze.
Nie jest to "żyleta", dynamika jest trochę utemperowana zaokrągleniem basu, który jednak zachowuje dobrą czytelność i porządek; nie napada twardymi uderzeniami, nie podlewa gęstym sosem, ale jest stale obecny, sięga nisko i płynnie łączy się ze średnicą, wzmacnia ją, ani trochę nie dudniąc - tak kontrola, jak i spójność są bez zarzutu.
Obraz był podobny we wszystkich spotkaniach z Dali Callisto 6 C, mimo że warunki akustyczne i źródła dźwięku były różne - oczywiście miały one wpływ w największym stopniu na stereofonię, ale nawet gdy w jednej z sytuacji byłem poza polem najlepszego odsłuchu, siedząc trochę z boku, to i wtedy mogłem docenić "kojący" charakter brzmienia Callisto 6 C.
Ograniczenia wynikają z wielkości i potencjału typowego układu dwuipółdrożnego (dodatek wstęgowego tweetera jest w tym kontekście nieistotny). To kolumny do średniej wielkości pomieszczeń, bez zacięcia do bicia rekordów mocy, oddawania potęgi, piorunujących impulsów, kreowania wielkiej sceny i wprowadzania nam muzyków "jak żywych".
Nie podnoszą adrenaliny, nie gwarantują koncertowych emocji, w ich brzmieniu nie ma chyba nic spektakularnego... poza tym, że chce się ich słuchać jeszcze, i jeszcze... Dojrzałe i wyrafinowane, przez swoją nienatarczywą dokładność osiągają głębokie muzyczne zaangażowanie, wymagając od użytkownika tylko jednego - odrobiny zaufania. Gdy pierwsze dźwięki nie rzucą na kolana, pozwólmy im zagrać chwilę dłużej, a one zrewanżują się tym, że zostaną na znacznie dłużej.
Callisto małe i duże
Dali przygotowało dwa modele Callisto - wolnostojące Callisto 6 C i podstawkowe Callisto 2 C. Pierwsze dokładnie przetestowaliśmy, drugie krótko przedstawimy: układ głośnikowy zawiera tylko jedną 18-kę nisko-średniotonową w obudowie ponad dwa razy mniejszej, zatem należałoby się spodziewać zarówno znacznie niższego, maksymalnego poziomu głośności, jak też wyższej dolnej częstotliwości granicznej (słabszego rozciągnięcia basu). Potwierdzają to dane firmowe, chociaż różnica maksymalnego SPL jest zaskakująco niewielka - tylko 2 dB (110 dB vs 108 dB).
Gdyby moc wzmacniaczy była dop asowana do mocy głośników (w przypadku Callisto 6 C dwa razy wyższej w zakresie niskich tonów), to biorąc jeszcze pod uwagę premię wyższej efektywności, wynikającą z zastosowania dwóch głośników w bezpośrednim sąsiedztwie, różnica wynosiłaby aż 5-6 dB; a wynosi jednak tylko 2 dB, które są właśnie tą czysto akustyczną premią, bowiem w obydwu Callisto zastosowano takie same wzmacniacze, o takiej samej mocy.
Wniosek, że nie wykorzystano w pełni głośnikowego potencjału Callisto 6 C, byłby jednak zbyt smutny i przedwczesny; wyraźnie lepsze rozciągnięcie charakterystyki Callisto 6 C wiąże się z większymi wychyleniami membrany jego 18-ek (przy takiej samej dostarczonej mocy), tym samym nie pozwalając do każdej z nich dostarczyć takiej mocy, jaką może przyjąć 18-ka w Callisto 2 C. W sumie możemy być zadowoleni - wraz z Callisto 6 C dostajemy w pakiecie nieco większy poziom maksymalny i lepiej rozciągnięty bas, a różnica cen jest dość proporcjonalna: para Callisto 2 C kosztuje 12 000 zł.
Obydwa modele Callisto w taki sam sposób współpracują z Sound Hubem. Do wyboru są dwie wersje kolorystyczne - biała i czarna; żadnych fornirów, a tym bardziej „wysokich połysków”, które w Skandynawii już zdecydowanie wyszły z mody. Skromnie, technicznie, perspektywicznie.
Ceny:
• Dali Callisto 6C: 16 000 zł
• Sound Hub: 2500 zł