Kiedy 15 lat wcześniej (teraz to już nawet 17 lat temu) pojawiła się nowa wówczas seria C, będąca następcą wcześniejszych... Confidence, była zaskakująca. Najbardziej podobał mi się jej model "środkowy", mniejszy z dwóch wolnostojących - C2 - nie tylko ze względu na urzekające brzmienie, ale i wygląd: awangardowe wzornictwo serii zaowocowało w nim największą elegancją.
To projekt tak ponadczasowy, że jestem przekonany, iż gdyby Dynaudio wprowadziło go dopiero teraz, a nawet za następnych kilkanaście lat, też bylibyśmy zachwyceni. Został jednak pokazany już dawno temu i ostatecznie "skonsumowany", chociaż dzięki swojej atrakcyjności i długowieczności był w sprzedaży rekordowo długo.
C były w szczegółach modyfikowane (wersje Signature, Platinum), ale w tym czasie Dynaudio wymieniło wszystkie pozostałe, tańsze serie, i to w znacznie szybszym tempie.
Na nową serię Confidence była już więc najwyższa pora, ale powtórzę - rzadko kiedy mamy do czynienia z tak "zasłużonym" produktem, który jednocześnie wygląda tak świeżo.
Seria Confidence jest zresztą pod tym względem szczęśliwa, zawsze zawierała projekty odważne, nowoczesne, zwłaszcza na tle bardziej "klasycznych", pozostałych serii Dynaudio, jakby jej rolą było eksperymentować i prowadzić firmę ku nowym formom, wyzwolić ją z tradycyjnego stylu prostych skrzynek.
Stylu cenionego przez wielu audiofilów, zwłaszcza tych, którzy poznali Dynaudio na początku swojej drogi, ale coraz mniej atrakcyjnego dla nowych i młodych klientów. A takich firma musi zdobyć, jeżeli chce być graczem pierwszoligowym. A że chce i nie chowa się do niszy znanej tylko wtajemniczonym, też widać już od wielu lat.
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Dzisiaj Dynaudio to szeroka oferta, również kolumn przystępnych cenowo, kolumn aktywnych (już dwie serie - Xeo i Focus XD), a nawet cała seria (Music) głośników Bluetooth. Teraz testujemy najlepsze Dynaudio Confidence 60, a niedawno przedstawialiśmy kolumny z nowej serii Contour (szczebel niżej) i jeszcze nowsze ("średniobudżetowe") Evoke.
Do działu "klasycznego" sekcji "domowego audio" należy też najtańsza seria Emit, a zupełnie nowe obszary otwierają się w sekcjach sprzętu profesjonalnego, samochodowego, głośników instalacyjnych...
Dynaudio już od dawna nie jest małą manufakturą, co nie ucieszy tych, którzy gustują w specjalistycznych markach, ale mając poważne oczekiwania co do samej jakości, trzeba na to spojrzeć rozsądnie - duże firmy z poważnym zapleczem badawczym, pomiarowym, technologicznym mają większe możliwości zarówno podnoszenia poziomu w hi-endzie, jak i obniżania kosztów seryjnej produkcji.
Nie znaczy to, że mali producenci są bez szans, szczególnie w tej branży, gdzie kryteria oceny są dość subiektywne i ważniejsze jest, aby trafić w gust, niż osiągnąć jakieś konkretne wyniki. Gdy jednak posłuchamy Dynaudio Confidence 60, wszystko może się złożyć w spójną całość.
Dynaudio i nowa seria Confidence
Nowa seria Confidence to nie tylko z założenia lepsze konstrukcje, ale też jej ważniejsza rola w całej ofercie - zarówno ze względu na "abdykację" wcześniej flagowych Evidence, jak też więcej modeli wolnostojących.
W poprzedniej serii C były dwie wolnostojące, jedna podstawkowa i jedna centralna. Teraz centralnej nie ma (przynajmniej na razie), ale oprócz podstawkowych Confidence 20 są aż trzy wolnostojące - 30, 50 i 60.
Trochę zastanawiające są "wolne" numery 10 i 40; może firma zostawiła je "na wszelki wypadek", a może już coś zaplanowała, na co trzeba jednak poczekać? Łatwo wyobrazić sobie monitorki mniejsze od Confidence 20, jak też jeszcze mniejsze wolnostojące od Confidence 30, jednak trudniej coś "pomiędzy" Confidence 30 a Confidece 50.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Dynaudio Confidence - głośniki
Trzy konstrukcje wolnostojące to układy trójdrożne; dla wszystkich wspólny jest przetwornik wysokotonowy i średniotonowy, chociaż Confidence 40 mają taki jeden, a 50 i 60 - po dwa.
Te dwie większe konstrukcje mają w pełni symetryczną aranżację układu głośnikowego, wymagającą zarówno pary średniotonowych, jak i niskotonowych; różnią się między sobą wielkością niskotonowych (a w związku z tym - całych obudów): w Dynaudio Confidence 60 mają one 23 cm (średnica kosza), a w Confidence 50 -18 cm.
W Confidence 30 ubywa jednego średniotonowego, obudowa jest nieco niższa (w stosunku do Confidence 50), ale wciąż są dwa niskotonowe. Średniotonowe to wszędzie 15-ki.
Dynaudio Confidence 60 są nieco większe od C4 (największego modelu poprzedniej generacji), podczas gdy Confidence 50 są od nich trochę mniejsze, natomiast Confidence 30 - trochę większe i mają bardziej rozwinięty układ od dwudrożnych C2.
Wygląda na to, że Dynaudio zdecydowanie postawiło na atuty układu trójdrożnego, rezygnując z niego tylko w podstawkowych Confidence 20. Jednocześnie jednak układy zostały poddane pewnemu... uproszczeniu w stosunku do C2 i C4 - tamże widzieliśmy dość egzotyczny duet kopułek wysokotonowych, takich samych, ale inaczej filtrowanych, co było częścią rozwiązania nazwanego już wówczas DDC - Dynaudio Directivity Control - a kontynuowanego również w nowej serii. Polega ono na ograniczeniu, ale stopniowym, rozproszenia w płaszczyźnie pionowej w celu redukcji odbić od podłogi i sufitu.
Czytaj również: Czy kolumny trójdrożne są lepsze od dwudrożnych?
Akustyka
W Dynaudio zauważono już 20 lat temu, że współczesne pomieszczenia "odsłuchowe", czyli po prostu salony, zwłaszcza te duże, mają kiepską akustykę, wynikającą głównie ze słabego wytłumienia; odbicia od dużych powierzchni sufitu i podłogi, teraz często "gołej" (z parkietu lub kamienia) psują dźwięk niemiłosiernie, mimo że nabywcy hi-endowych systemów są szczęśliwi zarówno z tego, że mają potencjalnie wspaniały sprzęt, jak i tylko pozornie wspaniałą dla nich "przestrzeń".
Nie jest odkryciem, że symetryczny układ głośnikowy ma właściwości ograniczające rozpraszanie w płaszczyźnie pionowej, chociaż jeżeli nie zostaną one odpowiednio wykorzystane poprzez staranne "poukładanie", rozpraszanie będzie chaotyczne, a charakterystyki poszarpane.
Działanie w największym skrócie opiera się na prostym zjawisku przesunięć fazowy, jakie powstają miedzy falami promieniowanymi przez głośniki określonej pary, gdy punkt odsłuchowy (pomiarowy) znajduje się w różnej odległości od każdego z nich.
Pełna korelacja i wynikający z niej najwyższy poziom ciśnienia (jak też teoretycznie najlepsza charakterystyka) pojawiają się tylko przy jednakowej odległości, a więc na tzw. osi głównej w układzie symetrycznym zbieżnej z osią główną głośnika wysokotonowego, która zwykle biegnie na wysokości, na jakiej znajdzie się też głowa słuchacza (siedzącego).
W dół i w górę ma być promieniowana już mniejsza energia, aby zredukować natężenie odbić. W konstrukcjach C2 i C4 również para głośników wysokotonowych współpracowała na podobnych, chociaż lekko zmodyfikowanych zasadach.
O ile pamiętam, tylko jeden z nich przetwarzał najwyższe częstotliwości, i to wcale nie w celu zmniejszenia ich poziomu, lecz aby praca pary w tym zakresie jednak nie powodowała zakłóceń - fale kilkunastu kHz są tak krótkie, że nawet pod niewielkim kątem względem osi głównej powstawałyby duże przesunięcia fazy i osłabienia wypadkowej charakterystyki.
Czytaj również: Po co w zespołach głośnikowych jest zwrotnica?
Podobny układ stosowano w Evidence, ale ostatecznie w nowej serii Confidence wysokotonowy jest tylko jeden, wciąż nie zrezygnowano z "regulowania" charakterystyki kierunkowej w zakresie wysokich tonów, ale odbywa się to innym, w gruncie rzeczy prostszym sposobem: uformowaniem wyprofilowania przed kopułką wysokotonową, przypominającym fragment "tubki".
Utworzono ją właśnie w płaszczyźnie pionowej i w niej powstanie efekt korekcji, a w płaszczyźnie poziomej fala może rozchodzić się swobodnie, front płynnie zagina się ku tyłowi.
Nigdzie nie ma ostrych krawędzi, które prowokowałyby odbicia, a cofnięcie kopułki wysokotonowej względem podstawy stożków (ujmując rzecz geometrycznie) membran średniotonowych, prowadzi też do zbliżenia do wspólnej płaszczyzny ich centrów akustycznych (leżących w pobliżu cewek), co może spodobać się wielu konstruktorom walczącym różnymi sposobami o "liniową fazę".
Patrząc po raz pierwszy na nowe Confidence, w ten sposób zinterpretowałem intencje Dynaudio, ale co ciekawe, Dynaudio tego aspektu specjalnie nie podkreśla, wyjaśniając przyczynę owego wyprofilowania wyłącznie koncepcją DDC w nowym wydaniu ("next gen").
W takiej wersji ta część systemu DDC trochę traci na konstrukcyjnej oryginalności, jaką była para wysokotonowych; wielu producentów stosuje dzisiaj "falowody" zawężające charakterystyki kierunkowe i nie zawsze są one okrągłe (dla zróżnicowania wpływu w różnych płaszczyznach), ale tak zdecydowanego i eleganckiego rozwiązania, w którym w płaszczyźnie poziomej w ogóle nie ma "lejka", jeszcze nie widziałem.
Ponadto jest to tylko fragment większej całości, układ DDC kontynuują kolejne pary głośników (stąd trochę zaskakujące, że z tej reguły producent pozwolił wyłamać się modelowi Confidence 30 z jednym średniotonowym; tam nic nie jest już w stanie zawęzić jego charakterystyk w płaszczyźnie pionowej).
Dopracowanie nowego systemu DDC było możliwe dzięki zaawansowanym pomiarom w komorze z nowym systemem Jupiter. System pozwala szybko zmierzyć komplet charakterystyk na wszystkich osiach (co 6 stopni) w dowolnej płaszczyźnie, czego nie można ustalić żadną symulacją.
Głównymi "podwykonawcami" koncepcji DDC są symetryczna aranżacja przetworników, precyzyjne przygotowanie filtrowania, odpowiedzialnego za charakterystyki amplitudowe i fazowe poszczególnych sekcji, jak też charakterystyczny panel frontowy, nadający Confidence wyjątkowy wygląd.
Czytaj również: Czy obudowa kolumny jest potrzebna po to, aby działać jako pudło rezonansowe?
Dynaudio Confidence 60 - design
W poprzednich C panele były jeszcze bardziej wyeksponowane, wyraźnie szersze od głównej bryły obudowy; panele miały bogate krzywizny, a "skrzynki" były surowymi prostopadłościanami. Niby jedno do drugiego nie pasowało, a przecież przez taki kontrast wyglądało ultranowocześnie i jednocześnie szlachetnie, bo bezkompromisowo realizowało ideę formy podążającej za funkcją - profile panelu przedniego mają znaczenie akustyczne, a główna część obudowy ma przede wszystkim zapewniać odpowiednią objętość.
Nowe Confidence podtrzymują ten podział, ale nie wyglądają już tak brawurowo, panel frontowy bardziej płynnie komponuje się z główną bryłą, wciąż jest od niej nieco szerszy, ale jej boczne ścianki też biegną łukiem i łączą się ze sobą bez panelu tylnego (co jest jednym z powodów przeniesienia wylotu bas-refleksu na dół).
Całość wygląda łagodniej, bardziej dostojnie, mniej kontrowersyjnie, ale wciąż wyjątkowo i kojarzy się już z Dynaudio, czego nie można było powiedzieć o pierwszych C wtedy, gdy się pokazały. W konstrukcjach C front był wyfrezowany z MDF-u, w nowych Confidence jest z kompozytu Compex, co producent tłumaczy nie tylko jego lepszymi parametrami akustycznymi, ale też bardziej precyzyjnymi, trudnymi do wykonania w MDF wyprofilowaniami.
Głośniki niskotonowe powinny być mocowane maksymalnie solidnie, "na sztywno" - w tym celu z tyłu panelu znajduje się aluminiowy element (obręcz?) z nagwintowanymi otworami, w które są wkręcone śruby (trzymające głośniki niskotonowe), natomiast głośniki średniotonowe i wysokotonowy są mocowane elastycznie, przez podkładki tłumiące, aby nie odbierać rezonansów z panelu i obudowy.
System bas-refleks ma wylot wyprowadzony przez dolną ściankę i specjalnie uformowany cokół rozprowadzający ciśnienie na boki.
Dynaudio przyłącza się do coraz większego grona producentów stosujących podobne, "oddolne" rozwiązania, chociaż, co godne uznania, nie przypisuje takiej lokalizacji cudownych właściwości akustycznych; system ma być mniej wrażliwy na ustawienie względem tylnej ściany (jeżeli w porównaniu do wylotu z tyłu - to zgoda), podkreśla też, że eleganckiej obudowy nie szpeci dziura... na którą zresztą nie było miejsca z tyłu.
Świadczy to też o tym, że obydwa niskotonowe pracują we wspólnej komorze, co samo potencjalnie może powodować wzbudzenie i transmisję fali stojącej, gdyż obudowa jest bardzo wysoka i relatywnie wąska. Jednak nasze pomiary nie ujawniły poważnych problemów tego typu. Głośniki średniotonowe mają oczywiście własną komorę.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Dynaudio i filtry 1. rzędu
W przeszłości (już odległej) Dynaudio stosowało pryncypialnie filtry 1. rzędu. To jedna z firm, która propagowała takie rozwiązanie nie tylko w swoich "gotowych" konstrukcjach, ale też w zestawach do samodzielnego montażu, przez co stało się ono jeszcze lepiej znane. Jednak już dawno od tego odstąpiła, nie dla filtrów bardzo skomplikowanych, ale dla racjonalnych, optymalnych, możliwie prostych i dostatecznie skutecznych. Takie "bezideowe", utylitarne podejście do filtrów jest najlepsze.
Filtry pełnią rolę wyłącznie służebną, kształtując charakterystyki poszczególnych sekcji, a w ślad za tym charakterystykę wypadkową, nie muszą być piękne, oryginalne, swoim układem i elementami budzić zaufanie - tak jak obudowy, a nawet układy głośnikowe, które nie tylko słychać, ale i widać.
Upieranie się przy jakimkolwiek z góry założonym typie filtrów, gdy poprzeczka jest zawieszona szczególnie wysoko i wymaga uporządkowania charakterystyki nie tylko na osi głównej, ale w szerokim zakresie kątów, jest niewskazane, bo ograniczałoby swobodę wyboru środków potrzebnych do osiągnięcia celu.
Czytaj również: Czy najlepsze są filtry 1. rzędu?
Według Dynaudio w nowej wersji DDC filtr dla wysokotonowego jest uproszczony, ale prawdopodobnie wynika to z eliminacji specjalnego filtra dla nieobecnego już drugiego wysokotonowego. Dynaudio ujawnia, że filtry mają nachylenie 2. i 3. rzędu przy częstotliwościach podziału 200 Hz i 2580 Hz.
Druga częstotliwość podziału (między sekcją średniotonową a wysokotonową) jest dość niska, natomiast pierwsza (między sekcją niskotonową a średniotonową) wyjątkowo niska, zwłaszcza na tle podziału we wcześniejszych C4 - tam wynosiła (również wg danych producenta) aż 730 Hz (podczas gdy druga - 2,2 kHz). Widać więc poważne zmiany filtrowania również w tych parametrach. Szeroki zakres przetwarzany przez przetworniki średniotonowe to też dobra wiadomość.
Dynaudio - przetworniki
Przetworniki... Sporo się zmieniło, ale pozostało też wiele cech charakterystycznych dla Dynaudio, po których szybko rozpoznalibyśmy całe kolumny. Zacznijmy od centrum, czyli od przetwornika wysokotonowego. Esotar3 jest najnowszą i oczywiście najlepszą wersją referencyjnego przetwornika wysokotonowego.
Czytaj również: Prąd i siła. Głośniki niskotonowe
Z protoplastą - Esotarem D330 - łączy go już tylko 28-mm jedwabna kopułka i ogólna koncepcja wysokiej efektywności przy niskiej częstotliwości rezonansowej. W stosunku do Esotara2, stosowanego w poprzednich C i aktualnych Contourach, została ona jeszcze obniżona, a efektywność podniesiona silniejszym układem magnetycznym (neodymowym już od drugiej wersji).
Wiąże się z tym też rezygnacja z ferrofluidu, który chłodzi cewkę, ale również tłumi jej delikatne ruchy i pogarsza mikrodynamikę. Przy wysokiej efektywności relatywnie większa (w porównaniu do głośnika o niższej efektywności) część dostarczonej energii elektrycznej jest zamieniana na dźwięk, a więc mniejsza część - na ciepło; podniesienie efektywności prowadzi zatem do podobnego efektu - obniżenia temperatury cewki przy określonym ciśnieniu akustycznym.
Nawet gdy przetwornik wysokotonowy o wysokiej efektywności jest tłumiony w zwrotnicy w celu dopasowania jego poziomu do pozostałych przetworników układu (a w Confidence na pewno jest), to jego "zapas" efektywności też jest korzystny.
Następna modyfikacja to zastąpienie filcowego pierścienia tłumiącej (znajdującego się za kopułką, przy wlocie do tunelu prowadzącego przez środek układu magnetycznego do komory wytłumiającej) przez specjalny ustrój rozpraszający nazwany Hexis - skuteczniej zapobiega on powstawaniu fali stojącej.
W głośniku średniotonowym zmieniono górne zawieszenie - jego profil jest przedłużeniem stożka membrany, niepowodującym dyfrakcji fal biegnących również od pobliskiego głośnika wysokotonowego. Sama membrana znowu jest znana - z materiału MSP (odmiany polipropylenu, stosowanego przez Dynaudio konsekwentnie niemal od samego początku), z 38-mm cewką. Układ magnetyczny jest ferrytowy.
Głośniki niskotonowe, nazwane NeoTec, przeszły większe zmiany, częściowo widziane już w pozostałych seriach nowych generacji (Contour i Evoke). W gruncie rzeczy konstrukcja jest bardziej konwencjonalna niż przez wcześniejsze 40 lat historii firmy, gdy stosowano bardzo duże cewki drgające, układy magnetyczne mieściły się w ich obrębie i były obejmowane przez ramiona kosza, a nie tylko się na nim opierały. Pisaliśmy o tym ze sto razy...
Czytaj również: Co to jest układ dwuipółdrożny?
Ale chyba już się z takim widokiem żegnamy. Nie znaczy to, że niskotonowe w Confidence są nieciekawe albo słabe; są bardzo dobre, z neodymowymi układami magnetycznymi i wciąż bardzo dużymi cewkami (ok. 68 mm), które pozwoliły też przygotować swobodne centralne wentylowanie.
Cewki są nawinięte drutem miedzianym na trójwarstwowym karkasie z włókna szklanego, a membrana, chociaż tutaj również z relatywnie miękkiego MSP, jest grubsza niż w średniotonowym (aby zwiększyć jej sztywność, a przy odpowiednio silnym układzie magnetycznym spora masa też nie zaszkodzi).