Klipsch RP-5000F nie są jednak reprezentatywne, podobnie jak JBL Stage A190, a o takiej konfrontacji zdecydował przyjęty wąski zakres cenowy testu, do którego idealnie pasowały największe JBL-e serii Stage i (prawie) najmniejsze Klipsche serii RP.
Jeszcze przez nikogo w Polsce nietestowane, co tym bardziej wzmocniło nimi nasze zainteresowanie . Podobnie jak JBL, również Klipsch ma w ofercie kolumny duże i relatywnie niedrogie, z imponującym basem, o czym sami przekonaliśmy się we wcześniejszych testach.
Jako rywal dla A190 najlepiej wyglądałyby podobnej wielkości i podobnie kosztujące R-820F. Wzięłyby się ze sobą za bary... i prawdopodobnie Klipsche by nawet wygrały pod względem natężenia niskich częstotliwości, skoro A190, jak już wiemy, wcale nie przywiozły całego wagonu basowego mięcha.
Podobnie jak u JBL-a, prestiżowym zwieńczeniem oferty Klipscha jest grupa modeli wywodzących się z dawnych projektów, które objawiły zamiłowanie założyciela firmy do tub, w największych konstrukcjach obejmujące również sekcję niskotonową, a dzisiaj występujące nawet w soundbarach.
W ofercie są też systemy all-in-one, głośniki Bluetooth, komputerowe "sub-saty", głośniki instalacyjne, słuchawki wszystkich odmian, a więc praktycznie wszystko, co dzisiaj liczy się na rynku, co potrzebne audiofilom pozostającym przy tradycyjnym stereo, kino-domowym pożeraczom popcornu, przeciętnemu konsumentowi i młodej klienteli, do domu i na zewnątrz.
Jest jednak wspólny mianownik nawet tam, gdzie nie udało się zainstalować tub - stylowe wzornictwo, wcale nienowoczesne, lecz odwołujące się do epoki, w której powstały najsłynniejsze dzieła Klipscha. Nie jest ono zbyt pretensjonalne i nie kłóci się z uniwersalnością, ale wprowadza firmowy klimat lub chociaż gustowne detale.
Tutaj Klipsch przyjął inną politykę niż JBL, który co prawda zawsze powołuje się na swoje estradowo- studyjne doświadczenie, ale wyraźnie odłączył całą pulę tradycyjnych kolumn od buzującej na okrągło oferty sprzętu przenośnego, adresowanego głównie do młodych, jakby nie chcąc obciążać ich historią, której mogą nie zrozumieć i nie udźwignąć...
Czytaj również: Czy kolumny trzeba ustawiać na kolcach?
Klipsch trzyma wszystko razem, jak w jednej wielopokoleniowej rodzinie, w której płynie ta sama krew i wszyscy jakoś się dogadują, a najnowocześniejsze projekty nie odcinają się od najstarszych.
Trzon oferty tradycyjnych kolumn pasywnych, z których można jednak składać zarówno systemy stereofoniczne, jak i wielokanałowe, tworzą dwie serie – tańsza Reference (R) i droższa Reference Prestige (RP).
No cóż, cokolwiek zrobi Klipsch, jest co najmniej referencją, ale nie ma się z czego śmiać, bo kolumny są poważne. Konstrukcje obydwu serii powielają podobne schematy: podstawkowe są typowo dwudrożne, wolnostojące... też, ale z dwoma nisko-średniotonowymi, chociaż taki układ natychmiast kojarzy się z dwuipółdrożnym, do czego potem wrócimy.
Wszystkie mają tubowe wysokotonowe, a nisko-średniotonowe są w kolorze miedzi, jednak nie są to takie same przetworniki w obydwu seriach – w serii RP są oczywiście lepsze, tak jak i wykonanie obudów jest wyższej jakości.
Klipsch i seria RP
Skupiamy się więc już na serii RP, a tutaj mamy do wyboru trzy podstawkowe i cztery wolnostojące. Symbole podstawkowych kończą się na "M" (jak Monitor), a wolnostojących na "F" (jak Floorstanding), w symbolach zakodowane są średnice głośników nisko-średniotonowych wyrażone w calach (mniej więcej), a więc 4-calowe w RP-400M i RP-4000F, 5-calowe w RP-500M i RP- -5000F, 6-calowe w RP-600M i RP-6000F oraz 8-calowe już tylko w największych wolnostojących RP-8000F.
Czytaj również: Dlaczego otwór bas-refleks nie promieniuje w fazie przeciwnej do fazy przedniej strony membrany?
Niewielkie Klipsche RP-5000F nie są więc jeszcze najmniejszą konstrukcją swojej serii, z drugiej strony, największe w niej RP-8000F są doprawdy potężne, chociaż wciąż dwudrożne, co staje się coraz bardziej intrygujące...
Klipsch postanowił nie ryzykować, że ktokolwiek stwierdzi, iż nie ma dla niego w ofercie niczego odpowiedniego pod względem wielkości, skoro i tak na pewno wielu oceni, że sam charakter tych propozycji – estetyczny, techniczny i brzmieniowy – nie jest w ich guście.
Na naszym rynku na pewno najpopularniejsze będą RP-6000F, podejrzewam, że RP-8000F już nieco mniej, najmniej chętnych znajdą RP-4000F, a RP-5000F... nie powinno być tak słabo, zwłaszcza że przemawia za nimi relatywnie atrakcyjna cena.
Nieco większe RP-6000F kosztują już znacznie więcej (5500 zł za parę), a mniejsze RP-4000F – niewiele mniej (3800 zł za parę), więc plasujące się pomiędzy nimi Klipsche RP-5000F z ceną 4200 zł za parę wydają się ciekawą propozycją.
Trzeba tylko przełknąć fakt, że ich przetworniki nisko-średniotonowe mają średnicę 15 cm i przekonać się, że w tym przypadku nie oznacza to pozostawania w tyle za konkurencją, gdy chodzi o końcowe rezultaty akustyczne.
Dysponując mocnymi, zaawansowanymi 15-tkami, można nimi "zawalczyć". Tym bardziej, gdy przygotuje się im porządną obudowę. W opisie Cantonów GLE 70 stwierdziłem, że są najskromniejszymi kolumnami tego testu, mimo że Klipsche RP-5000F mają mniejsze przetworniki nisko-średniotonowe, układ dwudrożny i dość niską, wąską obudowę.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Kolumny Klipsch RP-5000F są jednak bardziej efektowne, robią doskonałe wrażenie, są dość głębokie (33 cm), czyli mają prawie dwa razy więcej niż szerokość, wynosząca 17 cm (w tabelce znajdziecie inne wymiary, ale uwzględniają one cokół, wystający nieco poza obrys).
Powstaje relatywnie duża objętość dla dwóch 15-tek, co umożliwia uzyskanie niskiej częstotliwości granicznej, bez podbicia średniego basu – do tego będzie też potrzebne odpowiednie strojenie bas- -refleksu, ale pomiary potwierdzają takie przypuszczenia.
Klipsch RP-5000F - obudowa i wykończenie
Wykonanie i detale obudowy są gustowne: większa część jest oklejona folią drewnopodobną, orzechową lub czarną, warto też zauważyć, że łączenie ścianek bocznych i tylnej jest "na ostro", bez widocznych z zewnątrz wpustów, zadbano o elegancję nawet od tej mało widocznej strony, natomiast płyta frontowa jest zaznaczona dylatacją, ale tutaj inaczej być nie mogło, bo jest inaczej wykończona – lakierowana na czarno (w obydwu wersjach kolorystycznych), do tego ma skosy, które są przedłużone ścięciami maskownicy.
Byłyby to zabiegi estetyczne bez znaczenia akustycznego, ale ramka maskownicy (plastikowa) jest wyprofilowana również od wewnątrz, co jest kluczowe dla redukcji odbić – brawo! Maskownica trzymana jest przez magnesy, a jej materiał jest gęstszy niż zwykle, może wprowadzać jakieś tłumienie najwyższych częstotliwości (sprawdzimy w pomiarach), ale wygląda bardzo szlachetnie.
Tył również prezentuje się oryginalnie za sprawą nietypowego kształtu wylotu bas-refleksu – nawiązuje on do tuby przetwornika wysokotonowego, został nawet nazwany Tractrix, co jest określonym profilem, stosowanym od lat przez Klipscha.
Czytaj również: Na czym polega niesfazowanie kolumn i jaki jest jego wpływ na charakter brzmienia?
Trudno być pewnym, że dokładnie taki właśnie profil jest potrzebny w tym miejscu do poprawy przepływu niskich częstotliwości, ale na pewno nie zaszkodzi – każde wyprofilowanie jest tutaj korzystne dla redukcji turbulencji. Wyprofilowanie założono także na wewnętrzne zakończenie – i bardzo dobrze.
Kiedyś najbardziej charakterystycznym elementem wszystkich Klipschów była duża wysokotonowa tuba. Ale obecnie konkurują z nią membrany w kolorze miedzi. W tańszej serii R to tylko składnik dodany do membrany zasadniczo polimerowej, ale w serii RP membrany są metalowe, prawdopodobnie aluminiowe i anodowane na kolor miedziany. Producent nazywa je cerametallic, sygnalizując pojawienie się warstwy ceramicznej, ale nie podaje szczegółów technologii.
Ponieważ częścią membrany jest dość duża, wklęsła nakładka przeciwpyłowa, więc ma ona przede wszystkim dużą sztywność, a mniejszą stratność. Nawet jeżeli nie jest to kombinacja idealna do przetwarzania średnich tonów, to przy niewielkiej średnicy rezonans "break-up" jest przesunięty dostatecznie wysoko, zwłaszcza że częstotliwość podziału jest bardzo niska.
Wysokotonowy głośnik tubowy
Głośnik wysokotonowy jest tubowy. Klipsch nie obawia się używać tego określenia (horn) i nie zastępuje go "kompresyjnym" albo ogólniejszym "falowodem", jak JBL. Nawet nazwa pierwszego dystrybutora Klipscha w Polsce stąd właśnie pochodzi, chociaż dzisiaj Horn Distribution żadnych tub nie ma już w swojej ofercie.
W tym czasie jednak tuby nie straciły na znaczeniu, a zyskały uznanie wielu audiofilów. Zapracowały na to uczciwie - są znacznie lepsze niż kiedyś, co widać i słychać (w pomiarach i odsłuchach). Tuba w przetwornikach stosowanych w serii RP składa się z dwóch sekcji.
Pierwsza, głębsza, ma przekrój kołowy, ale w miejscu zaznaczonym "miedzianym" pierścieniem, przechodzi w element, który płynnie zmienia profil w kwadratowy. Dzięki temu tuba może mieć dużą powierzchnię wylotu, nie oddalając zbytnio swojego centrum akustycznego od nisko-średniotonowych.
Obudowa kolumn Klipsch RP-5000F jest lekko pochylona do tyłu, co sprawia kształt samego cokołu – w formie aluminiowych "płóz" zakończonych wąskimi gumowymi stopkami (żadnych kolców tutaj nie wkręcimy). Pochylenie ma tutaj zasadnicze znaczenie akustyczne. W przypadku małych RP-5000F (a tym bardziej RP-4000F) – nawet podwójne.
Dodatkowy czynnik wynika z niskiej pozycji przetwornika wysokotonowego zainstalowanego na wysokości 80 cm, więc jego oś główna jest kierowana lekko ku górze, aby w odległości kilku metrów znaleźć się na wysokości 90–100 cm, na jakiej spodziewamy się uszu siedzącego słuchacza.
To jednak czynnik dodatkowy, rozpraszanie z nowoczesnej tuby jest na tyle szerokie, że nawet bez takiego pochylenia, w odległości kilku metrów, pod kątem kilku stopni, odbieralibyśmy dobrą charakterystykę w zakresie wysokich tonów. Pochylenie to zastosowano nawet w największych RP-8000F, powodując tam bieg osi głównej (głośnika wysokotonowego) ponad miejscem odsłuchowym.
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Zasadniczy powód pochylenia obudowy wiąże się z dwudrożnością układu. Średnie tony przetwarzają równocześnie tak samo filtrowane dwa przetworniki (w każdej wolnostojącej konstrukcji serii RP), a warunkiem ich pełnej akustycznej zgodności fazowej, która z kolei zapewnia właściwą charakterystykę przetwarzania, jest taka sama odległość miejsca odsłuchowego od obydwu.
Nie chodzi więc o to, aby wycelować ich osie główne w miejsce odsłuchowe, ale by wyrównać odległości od obydwu do tego miejsca. Bez pochylenia dolny głośnik znajdowałby się wyraźnie dalej, a w tej sprawie "wyraźnie" – to nawet kilka centymetrów (przesunięcie 90o dla 2 kHz to 4,2 cm).
Większość tak wyglądających układów jest skonfigurowana jako dwuipółdrożne, aby uciec od tego problemu w inny sposób: pozwolić przetwarzać średnie tony tylko jednemu przetwornikowi, którego promieniowanie nie będzie ani wspierane, ani zakłócane (w zależności od kierunku) przez drugi. Dlaczego problem nie dotyczy niskich częstotliwości?
Bo te są znacznie dłuższe i nawet znacznie większe różnice odległości nie powodują kłopotliwych przesunięć fazowych między ich źródłami. A ponieważ są to zjawiska związane z odległościami, więc znaczenie ma też odległość między przetwornikami nisko-średniotonowymi – im większa, tym gorzej dla stabilności charakterystyki w określonym zakresie kątów.
Zwłaszcza w takim układzie należy trzymać je jak najbliżej siebie, ale ostatecznie determinują to ich średnice, więc łatwiej utrzymać dobrą korelację fazową z przetwornikami mniejszymi niż z większymi i dlatego pod tym względem Klipsche RP-5000F zachowują się lepiej niż większe RP-6000F, a tym bardziej RP-8000F.
Czytaj również: Jaka jest optymalna odległość kolumn od ścian pomieszczenia?
Czynnikiem pozwalającym utrzymać dobrą charakterystykę kierunkową jest też niska częstotliwość podziału. Ogranicza to współpracę zarówno między samymi nisko-średniotonowymi, jak i między nimi a wysokotonowym, do fal nie krótszych niż mogące spowodować przesunięcia fazowe pod określonymi, minimalnymi kątami.
Podawany przez producenta podział w Klipschach RP-5000F zachodzi przy 1,8 kHz, a więc nawet niżej niż w A190, konstrukcji wyposażonej w 20-cm przetworniki.
Może mieć tutaj znaczenie nie tylko inna konfiguracja przetworników, lecz również same ich charakterystyki; mimo że są mniejsze, sztywne metalowe membrany Klipscha mogą nie sięgać tak wysoko i bez kłopotliwych rezonansów, jak policelulozowe, przetłaczane membrany JBL-a.
Klipsch RP-5000F - odsłuch
Dystrybutor Klipscha miał obawy, czy wystawianie do tych zawodów małych RP-5000F jest dobrym posunięciem, ale zgodził się po namowach, które wynikały z mojego szczerego przekonania, że zawsze dobrze dysponowane na basie Klipsche poradzą sobie nawet w takim wydaniu, a może nawet okaże się ono optymalne dla przeciętnego użytkownika, który szuka kolumn grających mocno, ale bez basowej przesady, w którą pewnie wpadną A190, i będziemy mieli sprawę jasną – każda propozycja adresowana będzie do innego odbiorcy.
Obydwaj aktorzy nie do końca weszli jednak w tak rozpisane role. Przede wszystkim JBL utrzymał poziom basu w granicach przyzwoitości, nie tracąc szans na zainteresowanie przez szeroką publiczność, a nie tylko miłośników basowego rozpasania (tych może nawet trochę rozczarować). Postawiło to Klipscha w nowej sytuacji, tylko pozornie dogodnej.
Ale co może zaproponować w zamian – zamiast basu bogatego, niskiego, ostatecznie najlepszego w tym teście, jaki dostarcza A190, a do tego jego wysokiej mocy i efektywności?
Zawsze będzie mógł bronić się brzmieniem, które "wystarczy", a do tego płynie z kolumn mniejszych, wygodniejszych do ustawienia, i chyba dla większości po prostu ładniejszych.
Jednak kolumny Klipsch RP-5000F nie chcą się tylko bronić. O ile na basie muszą trochę ustąpić, to nie mają się czego wstydzić. Zgodnie z oczekiwaniami, w tym zakresie potrafią co najmniej tyle, ile pozostałe kolumny, mimo że dysponują mniejszymi przetwornikami nisko-średniotonowymi. Klipschowi wystarczą dwie 15-tki, aby zbudować solidny fundament, przygotować dynamikę, a nawet niskie zejście.
Ten bas nie jest podbarwiony, dudniący, tupiący, ani nie rozmywa się w pomrukach, nie trzeba się go domyślać. Zgoda, A190 mają lepszy, i tylko one. Ale to dopiero początek występu Klipscha, a raczej jego element – ważny, ale nie najważniejszy. Jeżeli bowiem nie będziemy skupiać uwagi na porównaniach i oczekiwaniach dotyczących basu, to w pierwszym wrażeniu dotrze do nas coś innego.
Czytaj również: Prawidłowe ustawienie kolumn głośnikowych
Kapitalna spójność, siła, gęstość, soczystość. To jakby Cantony GLE 70 na sterydach, tylko bez wyeksponowanego "średniego" basu (tym lepiej). W porównaniu z A190 średnica jest mocniejsza, wykształcona, konkretna.
Wokale nie są tak pastelowe i subtelne jak z Debuta F6.2, za to bardziej obecne, wyodrębnione, emocjonalne. A wcale niekrzykliwe, raczej "napakowane" w niższych rejestrach, a jednocześnie płynne w całym zakresie.
"Dolny środek" wreszcie jest wypełniony, najlepszy w tym teście, a przejście w wysokie też nie ucierpiało. Góra pasma bardziej (niż z A190) błyszczała, gładka i selektywna, lekko wyeksponowana, ale w harmonii z siłą niskich rejestrów.
Muzyka każdego rodzaju była ożywiona, ale nie w jednym wybranym zakresie, lecz w całym pasmie. Co to znaczy dokładnie... albo trzeba sobie wyobrazić, albo usłyszeć.
Na dłuższą metę ten dźwięk może być nie tyle napastliwy, co nazbyt angażujący, może trudno ich słuchać "w tle", bo ciągle będą się dobijały o naszą uwagę, ale ja takiego przesytu nie doświadczyłem.