"Mini Monitor" może się kojarzyć z całą kategorią - zarówno małych, podstawkowych zespołów głośnikowych, jak też z pozycją znaną od wielu lat z oferty Paradigma.
Co ciekawe, kanadyjski Mini Monitor wcale nie jest reprezentatywny dla wspomnianej kategorii, bowiem takiej wielkości podstawkowiec jest nazywany potocznie (przynajmniej w polskich kręgach audiofilskich) raczej "monitorem", a "minimonitor" to konstrukcja jeszcze mniejsza, np. taka, jak Lektor 2 firmy Dali.
Ale skoro wszystkie kolumny, również największe, najpopularniejszej serii Paradigma dzielą wspólną nazwę Monitor, to dodatek "Mini" dla konstrukcji podstawkowej jest zrozumiały. Jednak uwaga - w serii Monitor jest jeszcze mniejszy model nazwany Atom Monitor.
W zeszłym roku doczekaliśmy się już siódmej generacji Monitorów, a wraz z nią wręcz rewolucyjnych zmian wzorniczych. Tym razem rewolucja nie przyniosła katastrofy, a zdecydowaną poprawę sytuacji.
Poprzednie Monitory wyglądały dość siermiężnie, nowe są bardzo nowoczesne i eleganckie. Minimalistyczna forma odnosi się zarówno do kształtu, jak i do wykonania przedniej ścianki wraz z wyglądem samych przetworników.
Skrzyneczka jest prosta, bez żadnych ścięć i zaokrągleń, front zaaranżowano tak, że wszystkie punkty mocowania głośników są zamaskowane. Tradycyjne kołki maskownicy zastąpiono uchwytami magnetycznymi, wreszcie same głośniki mają jednorodne membrany, obydwie aluminiowe; nisko-średniotonowa ma kształt "miski", a wysokotonowa - klasycznej kopułki, chronionej przez metalową siateczkę.
Odsłuch
Od pierwszych dźwięków doskonale słychać, o co chodzi Paradigmowi. W przypadku Dali dźwięk był trudny do szybkiego zinterpretowania; trochę zmieniał swoje oblicze z nagrania na nagranie, nie chciał się "skrystalizować"; Canton co prawda od początku grał jednoznacznie, przewidywalnie, ale "zwyczajnie", bo neutralnie, osiągając wysoki poziom neutralności i detaliczności - aż tyle i tylko tyle... KEF poszedł jeszcze bardziej w dynamikę i detaliczność.
Za to Paradigm Monitor v7- wreszcie! - gra pełnym, soczystym, ciepłym, żywym, bardzo przekonującym brzmieniem, w którym ważne jest wszystko, ale najważniejszy - środek pasma.
Nie oznacza to jego wyeksponowania, lecz "dowartościowanie", pojawia się wewnętrzna siła oraz plastyczności tego zakresu, dzięki któremu wokale mogą być nie tyle głośniejsze i zdecydowanie bliższe, co kształtniejsze i bardzie realistyczne.
Może wystarczyło troszeczkę tu dodać, a tam ująć - tak czy inaczej rozkwitła piękna średnica. Dzięki niej brzmienie jest nie tylko zrównoważone (bo wciąż takie jest), ale też spójne, nie tak dobitne i doprecyzowane na skrajach pasma jak z KEF-a, za to płynne, bliskie, "obecne", zaangażowane.
Góra jest zasadniczo selektywna i niczym nie irytuje, bas ciepło mruczy, lecz nie muli - przypomniało mi się brzmienie starszych Mini Monitorów, testowanych piętnaście lat temu, pochodzących z tamtych czasów Eposów ES11, a nawet jeszcze starszego Musicala Fidelity A1... Sentymentalizm nie ma tu nic do rzeczy - Mini Monitory grają świetnie tu i teraz, nawet bez żadnych skojarzeń.
Andrzej Kisiel