Ulubioną fińską innowacją jest niekonwencjonalny sposób traktowania głośnika średniotonowego - szereg małych otworów w bocznych ściankach obudowy pozwala przedostać się na zewnątrz dużej części energii promieniowanej przez tylną stronę membrany (ale ze sposobem działania bas-refleksu nie ma to nic wspólnego).
I ciągnąłbym ten wątek z lubością dalej, wyjaśniając co, jak i po co, niestety pora się powstrzymać, bo to test małych Argonów ^2, w których na takie rozwiązanie nie było miejsca. Ale nawet bez podziurawionych boków fińskie monitory nadal bardzo się wyróżniają - od strony technicznej niekonwencjonalnym głośnikiem wysokotonowym, a od strony estetycznej wyjątkową, nawet na tle tak zacnej konkurencji, jakością wykonania obudowy.
W projekcie przedniej ścianki zrezygnowano nawet z maskownic, co może zmartwić najbardziej przezornych użytkowników obawiających się o destrukcyjne zapędy dzieci, kotów i innych podobnie drapieżnych stworzeń, ale wskazuje to na bezkompromisowe podejście do jakości dźwięku (praktycznie każda maskownica, w większym czy mniejszym stopniu, zaburza charakterystykę przetwarzania), a także ucieszy świadomych tego zjawiska estetów- perfekcjonistów, których rażą "piegi" typowych uchwytów na maskownice.
Firma nie jest jednak w tej sprawie konsekwentna - większość modeli jest uzbrojona w maskownice, jeżeli więc jest to dla kogoś sprawa priorytetowa, zawsze znajdzie coś dla siebie w ofercie Amphiona. Firma proponuje trzy konstrukcje podstawkowe, Amphion Argon^2 jest wśród nich największy, bardzo niewiele różni się od niego model Origo wyposażony w taki sam zestaw przetworników, w obudowie o 2 cm płytszej, zorientowanej poziomo (sugestia użycia w roli głośnika centralnego?), i z maskownicą.
Wyraźnie mniejszy jest monitorek Helium^ 2. Konstrukcji wolnostojących jest jeszcze więcej, oczywiście znajdziemy wśród nich model flagowy - potężnego Kryptona. Amphion nie ma kompleksów, ogłaszając, że Krypton "może być najbardziej transparentnym i naturalnym głośnikiem na rynku", i dobrze radząc, aby "dla własnego spokojnego sumienia, nie kupować żadnych kolumn na poziomie referencyjnym, bez uprzedniego posłuchania Kryptona."
Od najmniejszego Helium do największego Kryptona, wszystkie konstrukcje Amphiona mają niezwykły głośnik wysokotonowy. Sam przetwornik jest typową 25-mm aluminiową kopułką, ale przed nią uformowano w przedniej ściance okazałą tubę. Akustyczne cele zastosowania tego układu są wielorakie, ale pomysł okazuje się doskonały również ze względu na design.
Sposób wykonania tuby sugeruje, że przednia ścianka ma grubość jeszcze większą od głębokości tuby, czyli ładnych kilka centymetrów, bo na powierzchni wyprofilowania widać kontynuację tych samych fragmentów drewna. Jednak to sprytna sztuczka stolarska (nota bene wymagająca sporych umiejętności), front obudowy ma zasadniczo grubość 2 cm, a został pogrubiony tylko w obrębie wysokotonowej tuby.
Wylot tubowego wyprofilowania osiąga średnicę 18 cm (taką samą, jak kosz głośnika nisko-średniotonowego), a więc w zasadzie maksymalnie wykorzystuje całą szerokość przedniej ścianki. Z dwoma okręgami podobnej średnicy mamy widok zupełnie inny niż w przypadku konwencjonalnych układów dwudrożnych, gdzie obudowa głośnika wysokotonowego jest wyraźnie mniejsza.
Nie jest to więc typowy, kompletny wysokotonowy głośnik tubowy, jaki np. spotykamy w konstrukcjach Triangle. Trochę bliżej mu do techniki Cabasse, ponieważ jego konstrukcja składa się z klasycznego przetwornika kopułkowego, który "utubiono", mocując przed kopułką dużą, rozszerzającą się tubę.
Tuba takich rozmiarów może już być traktowana jako średniowysokotonowa, wchodząca swoim działaniem w zakres przynajmniej "górnego środka". I właśnie podniesienie efektywności w zakresie kilku, a nie kilkunastu kHz, było głównym celem utubienia 25-mm kopułki, czy nawet dopiero środkiem do osiągnięcia celu, jakim zgodnie z deklaracjami producenta było ustalenie bardzo niskiej częstotliwości podziału.
Producent podkreśla bowiem, że lądując z podziałem przy 1200 Hz, omija zakres 2 - 5 kHz, w którym nasz słuch jest najwrażliwszy (w domyśle również na przesunięcia fazowe, wnoszone przez filtry). Koncepcja, wedle której dobrze byłoby nie wchodzić z podziałami w zakres największej czułości ucha, zwykle operuje pojęciem "zakresu średnich tonów" i skłania niektórych konstruktorów do przesuwania częstotliwości podziału... w drugim kierunku, w stronę częstotliwości wyższych, rzędu 4 - 5 kHz, a właśnie 1,2 kHz wydawać się może częstotliwością bardzo niebezpieczną, bo leżącą w samym środku pasma.
Faktem jest, że wedle krzywych izofonicznych (zależności wrażenia głośności od natężenia) ucho ma największą czułość nie w środku pasma akustycznego, ale nieco wyżej - w zakresie 2 - 5 kHz. Ale badacze tej zależności zajmowali się tylko czułością ocenianą w wymiarze głośności, a nie wrażliwości na różnego rodzaju zniekształcenia, zwłaszcza tak dyskusyjne, jak przesunięcia fazowe. Bo ostatecznie mogłoby się okazać, że pod tym względem nasz słuch wykazuje się największą czułością w zupełnie innym zakresie... Ale może już coś się okazało, tylko ja o tym nic nie wiem.
Zastosowana w roli drivera 25-mm kopułka wysokotonowa pozwala osiągnąć górną granicę pasma akustycznego, ale w typowej aplikacji (bez tuby) musiałaby być filtrowana nie niżej niż przy 2 - 3 kHz. Dopiero wyraźne zwiększenie sprawności przetwarzania zakresu 1 - 3 kHz pozwala przesunąć rzeczywistą akustyczną częstotliwość podziału (przy podobnym obciążeniu głośnika od strony dostarczonej mocy, a więc przy ustawieniu teoretycznej, "elektrycznej" częstotliwości granicznej filtru nawet całą oktawę wyżej).
Tak więc tuba nie służy tutaj zwiększeniu końcowej efektywności zespołu głośnikowego (bo i tak ograniczać ją będzie umiarkowana efektywność głośnika nisko-średniotonowego), ani nawet wyeksponowaniu wysokich tonów, ale pomaga kopułce wysokotonowej "dociągnąć" do bardzo niskiej częstotliwości podziału. A ponieważ sprawa przesunięć fazowych pozostaje w centrum uwagi konstruktora Amphionów, więc cieszy się on również, a może nawet przede wszystkim, z jeszcze innego efektu zastosowanego przez siebie tubowego układu.
Cewka głośnika wysokotonowego zostaje cofnięta do płaszczyzny cewki głośnika nisko-średniotonowego, a dzięki temu fale od obydwu przetworników mają do pokonania takie same odległości na drodze do słuchacza i startując równocześnie, docierają również w tym samym momencie. Ale ich synchroniczny start zależy od pracy filtrów i związany jest nie bezpośrednio z wyborem częstotliwości podziału, ale ze stromością zboczy.
Właśnie w takich warunkach zastosowanie filtrów 1. rzędu może dać ostateczny efekt w postaci liniowej (lub bliskiej liniowej) charakterystyki fazy akustycznej - nie tylko w okolicach częstotliwości podziału, ale w całym przetwarzanym pasmie. Warunkiem jest jednak użycie nie tylko minimalistycznych filtrów, o których Amphion również wspomina, ale i przetworników, które dobrze zniosą takie traktowanie, dając w odpowiedzi optymalne charakterystyki przetwarzania. Tymczasem widać ku temu dwie przeszkody, chyba jednak przezwyciężone.
Wróćmy do bardzo niskiej częstotliwości podziału - nawet przy pomocy tuby elektryczna częstotliwość graniczna filtra też prawdopodobnie jest dość niska, co wraz z łagodnym filtrowaniem mocno obciąża głośnik wysokotonowy. Kwestia druga wiąże się już z głośnikiem nisko-średniotonowym, który ma membranę aluminiową. W takim razie, gdzieś na skraju jego użytecznego pasma, nawet daleko powyżej częstotliwości podziału (zwłaszcza w tym przypadku), występuje rezonans, który byłoby łatwo stłumić działaniem filtra wyższego rzędu.
Ale i stosując filtr 1. rzędu, jest na to sposób - dodatkowy filtr-pułapka, albo w postaci kompletnego, równoległego do głośnika obwodu RLC, albo bocznikującego filtrującą cewkę obwodu RC. Tak prawdopodobnie rozwiązano to w układzie elektrycznym Amphion Argon^2, bo na zdjęciu zwrotnicy widać tylko jedną, dużą główną cewkę (właściwy filtr 1. rzędu głośnika wysokotonowego), a kondensatorów nie brakuje. A że z potencjalnym problemem poradzono sobie całkowicie, dokumentują pomiary naszego laboratorium - na charakterystyce przetwarzania nie ma nawet śladu rezonansów.
A to nie koniec pożądanych skutków wprowadzenia nietypowej tuby. Zarówno z jej własnej charakterystyki rozpraszania, jak i z ustalenia niskiej częstotliwości podziału, jak się okazuje optymalnej również dla tego efektu, wynikać ma uporządkowanie charakterystyk kierunkowych całego zespołu. W konwencjonalnym układzie głośnik nisko-średniotonowy wyraźnie skupia promieniowaną wiązkę poniżej częstotliwości podziału (która leży przy ok. 3 kHz), a zaraz powyżej włącza się głośnik wysokotonowy, który bardzo szeroko rozprasza (a skupia dopiero najwyższe częstotliwości).
Charakterystyka na osi głównej może być bardzo ładna, ale całkowita energia promieniowana (następnie odbijana od różnych powierzchni w pomieszczeniu odsłuchowym i również odbierana przez słuchacza) jest nierównomierna w funkcji częstotliwości. W przypadku Amphion Argon^2 charakterystyki kierunkowe miały zostać ustabilizowane, ale nasze laboratorium tym razem nie potwierdza rozwiązania tego problemu. Z kolei odsłuchy wskazują, że żadnych problemów nie ma...
Odsłuch
Tubka - to przecież zawsze brzmi trochę niepokojąco... w dodatku, według danych producenta, częstotliwość podziału ustalono przy 1,2 kHz, a więc bardzo nisko, oddając tym samym właśnie ustrojowi tubowemu przetwarzanie nie tylko wysokich, ale i dużej części średnich tonów. Wydaje się, że nie może to nie pozostawić śladu na brzmieniu kolumn Amphion Argon^2, i że ślad ten niekoniecznie musi być przyjemny dla ucha - tak w każdym razie mogą nam podpowiadać niektóre doświadczenia z przeszłości. Ale co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr, a poza tym nigdy nie były to przecież doświadczenia z Amphionami.
Argony uczestniczyły w jednej sesji razem z Magnatami i Usherami (test za miesiąc), więc było bezpośrednie porównanie i tym większe zaskoczenie... stosując się do rygorów porównań A-B-A , czyli porównując "w obydwie strony", wracając do wcześniej słuchanych monitorów, stwierdziłem, że właśnie w wykonaniu Argonów wokale - najbardziej narażone na zniekształcenia płynące ze środka pasma - brzmiały najlepiej, i to nie dzięki jakimś specjalnym efektom, ale właśnie przez swoją kompletność, neutralność, doskonałe wyważenie. Nie było ani śladu nosowości, ani wyszczuplenia, rozjaśnienia, a tym bardziej natarczywości.
Były lekkie w sposób nie budzący wątpliwości, że zbyt lekkie jednak nie są, plastyczne i jednocześnie wyraziste. Średnie tony zostały więc prawidłowo nasycone - ale nie przesycone - w niższym podzakresie, równo poprowadzone w stronę góry pasma i zszyte z wysokimi absolutnie bezproblemowo. Dźwięk niewykazuje żadnych oznak "niekonwencjonalności", jest naturalny i najzupełniej prawidłowy, chociaż jak każdy ma swoje cechy szczególne - tutaj zdecydowanie korzystne.
Wysokie tony są troszeczkę metaliczne - i mają tej metaliczności dokładnie tyle, żeby niektóre dźwięki okrasić jak najbardziej pożądaną barwą. Są przy tym niezwykle delikatne. Tworzą naprawdę wspaniały klimat - słyszalnego zaangażowania w odtworzenie niuansów, jednocześnie lekkości i swobody, co w sumie daje dźwięk bogaty, uspokajający i bardzo przyjemny.
Zakres średnio-wysokotonowy jest pełen szczegółów, niebędących pożywką dla najmniejszej agresywności, a naturalna, niewymuszona dokładność nie ma nic wspólnego ze sztucznością. Podobnie ukształtowany jest bas - jego linia rysowana jest wyraźnie, nie za mocno, bez wysiłku zejścia do najniższych tąpnięć, za to z zachowaniem dobrej kontroli w tym zakresie, który leży w zasięgu Argonów.
Tutaj Amphion Argony^2 muszą oczywiście ustąpić Usherom, a Magnatów nie dościgną w mistrzowskim budowaniu tkanki gęstej i przejrzystej zarazem, a obydwu nie pokonają w maksymalnym poziomie głośności - są na to dosłownie za słabe.
Za to Argony łapią tak bardzo cenną, trudną do opanowania (i niestety opisania) harmonię i muzykalność. Przy czym "najbardziej skompromitowane określenie - muzykalność" (ujęte w cudzysłów, bo to złota myśl kolegi Grzegorza Rogóża) często służy kamuflowaniu niedostatku dokładności, uchybień w równowadze i ma być sposobem na "hi-fi inaczej".
Nie tym razem - kolumny Amphion Argon^2 pod żadnym względem nie odchodzą od kanonu wiernego przetwarzania w najbardziej pryncypialnym rozumieniu tego pojęcia, chociaż oczywiście w ramach wyznaczonych przez swoją wielkość i cenę.
Inaczej - jest to rasowy, audiofilski monitor i w tej kategorii nie wykazuje wyraźnych skłonności czy ograniczeń. I jeszcze jedno, zapisane w notatkach już na początku, a zostawione tutaj na deser - przestrzeń. Owszem, trochę niezwykła, bo zwraca uwagę wyjątkowa głębia na samych skrajach sceny. Daje to efekt, ale nie zakłóca wrażenia naturalności całego przekazu. Bardzo wyrafinowany i ożywczy kąsek. Jak widać, można jeszcze wymyślić głośniki, które wyglądają inaczej, a grają... całkiem normalnie.