Kolejny produkt NAD pokazuje się jako urządzenie wizualnie oryginalne, niby nie narzucające się, ale i trudne do pomylenia z jakimkolwiek innym sprzętem dowolnej marki. Odpowiada za to znany od lat ciemnoszary kolor obudowy.
NAD przyzwyczaił chyba też nas wszystkich do charakterystycznych zielonych klawiszy "zasilania", które stały się niemalże znakiem rozpoznawczym odważnego stylu firmy, ale tym razem odwagi trochę zabrakło, przycisk postanowiono bardziej wtopić w wystrój urządzenia, nadając mu ciemny kolor.
Kolejnym krokiem ku nowemu są zaokrąglone rogi na ściance przedniej, dodające lekkości prezentowanemu sprzętowi i zdające się nawiązywać wystrojem do nowszych komponentów AV tegoż producenta. Ale poza wspomnianymi już drobnymi zmianami kosmetycznymi, reszta wydaje się wyglądać "po staremu".
Lewą część zajmuje szuflada, pod którą widnieje znak HDCD informujący o tym, że NAD C542 w pełni współpracuje z płytami nagranymi z większą rozdzielczością.
Obok, niemalże w centralnym, honorowym miejscu lśni matrycowy wyświetlacz o niebieskim zabarwieniu, objawiający najistotniejsze informacje na temat odczytywanej właśnie płyty oraz o trybie pracy samego odtwarzacza. Dalej spotkamy dziesięć niewielkich, okrągłych klawiszy funkcyjnych obsługujących napęd i displej.
NAD C542 - wnętrze
Wnętrze odtwarzacza NAD C542 zostało solidnie przygotowane. Do pracy zaprzęgnięto znane i sprawdzone elementy, a ich logiczne rozmieszczenie na dużej drukowanej płytce budzi zaufanie swą starannością.
Sekcję zasilania reprezentuje pokaźnych rozmiarów transformator toroidalny oraz cenione w branży audio kondensatory elektrolityczne Nichicon Fine Gold o pojemności 1000μF.
Rolę napędu odegrał znany z obecności w wielu odtwarzaczach kompaktowych, już niemal że klasyk KSS-213C produkcji Sony. Odczyt płyt odbywał się bezszelestnie, a po bezpośrednim wyborze dowolnego numeru z nadajnika zdalnego sterowania laser odtwarzacza niemal natychmiast stawiał się na miejscu wyznaczonego zadania (czyli na początku danej ścieżki), i nawet mocno porysowanym płytom trudno było go "złamać".
NAD C542 - przyłącza
Ścianka tylna nie odbiega swym wyposażeniem od standardów obowiązujących wśród sprzętu tej klasy. Mamy tu więc obok obowiązkowych przecież analogowych także dwa różne wyjścia sygnału cyfrowego - optyczne i koncentryczne, oraz gniazda sterujące Nad Link i 12V Trigger In.
Dodatkowo spotkamy wejście dla zewnętrznego odbiornika podczerwieni IR IN, a pełnej satysfakcji i poczucia władzy w ręku dodaje zgrabny i funkcjonalny pilot.
Odsłuch
Już niemalże od pierwszych chwil obcowania z NAD-em dało się wyczuć jego podstawowe cechy charakteru. NAD C542 to sprzęt o bardzo zrównoważonym i neutralnym brzmieniu. Tony najniższe, pomimo swej rozciągłości są raczej dyskretne i choć nie brak im też masy, zbytnio się nie narzucają. Ale w razie potrzeby potrafią zagrzmieć z temperamentem i sprostać większości wymaganiom.
Średnica jest gładka i wyrównana, jednak z odpowiednią dawką zdecydowania i zaangażowania. Choć jej wyższe rejestry brzmią niekiedy jasno, to odebrałem to jako naturalną czytelność, wolną od irytujących przejaskrawień.
W przypadku współpracy z ciemnym systemem cecha ta może okazać się wręcz zbawienna. NAD bardzo ładnie potrafi "obchodzić się" ze spokojnymi aranżacjami przy większości gatunków muzyki.
Brak metalicznych naleciałości i nadmiernych szorstkości pozwala zarazem odpoczywać, jak i wsłuchiwać się w niuanse. Góra pasma doskonale skleja się ze średnicą. Pomimo łagodnego sposobu prezentacji, nie zapomina ani o niuansach, ani o ważnych zwrotach w akcji.
Doskonałe jest rozmieszczenie poszczególnych instrumentów na scenie, jak również głębia i szerokość.