Od naszego ostatniego spotkania z Densenem upłynęło kilka lat. Oferta poważnie się zmieniła, ale specjalizacją firmy pozostają wzmacniacze – do wyboru cztery integry, cztery przedwzmacniacze i aż pięć końcówek mocy. Do tego cztery odtwarzacze CD i przetwornik DAC. Jest więc z czego składać klasyczne systemy hi-fi. Chociaż nie do końca klasyczne...
Densen B-150XS - wzornictwo
Testowaliśmy już Beata B-150, ale Densen B-150XS to konstrukcja poważnie zmodyfikowana i unowocześniona. Na płytce drukowanej jest napis "B-150 Version 5". Jednak na samym wzmacniaczu nie znajdziemy tak łatwo oznaczenia modelu.
Logo Densena można wypatrzeć w kilku miejscach, ale że to "stopięćdziesiątka", dowiemy się dopiero z wyświetlacza, czyli po uruchomieniu. Dostępne są dwie wersje kolorystyczne - czarna i srebrna.
Wizualna atrakcyjność Densenów przez wiele lat bazowała na dużych złotych pokrętłach. Już jakiś czas temu zniknęły, teraz jest skromniej. Grube profile górnej i przedniej ścianki tworzą kształtownik "nałożony" na resztę bryły. W centralnej części frontu zainstalowano czytelną, nieskomplikowaną, punktową matrycę w kolorze czerwonym.
Densen B-150XS - obsługa
Po obydwu stronach umieszczono cztery złote przyciski, których oznaczenia naniesiono na górnej ściance. Służą przede wszystkim do regulacji głośności, wyboru źródeł, wyciszenia, ale też kilku dodatkowych funkcji.
Przygotowano także nadajnik zdalnego sterowania o wdzięcznej nazwie Gizmo - nietypowo smukły i ciężki. To nie jest żaden tani gotowiec, ale starannie, indywidualnie przygotowany "sprzęt" spełniający wszelkie kryteria jakościowe w przypadku tak drogiego wzmacniacza. Niestety, nie ma go w komplecie, a kosztuje 1000 zł. Na osłodę zdradzę jednak część z praktyk dystrybutora, który dopuszcza negocjacje w tym zakresie.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
Densen z jednej strony kultywuje tradycję stereofoniczną, składanie systemów z Hi-Fi z komponentów w ogólnych zarysach klasycznych, ale z drugiej – w szczegółach już bardzo oryginalnych. Koncepcja opiera się na "rozszerzeniach", o których dokładniej piszemy dalej.
Na jedno takie rozszerzenie testowany egzemplarz się "załapał" - to karta przetwornika C/A, ale w wykonaniu Densena też dość specyficzna, wyposażona tylko w jedno wejście w standardzie optycznym... Do telewizora?
Być może, producent miał jednak na myśli przystawkę strumieniującą Google Chromecast Audio (wszystko wskazuje na to, że już wycofaną z oferty) i w ten sposób chciał uzupełnić funkcjonalność Beata o sferę strumieniową. Tłumaczyłaby to też obecność złącza USB-A, które jest tutaj wyłącznie źródłem zasilania.
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
A skoro o zasilaniu mowa, to Densen B-150XS ma także wejście EPS przyjmujące napięcie z zewnętrznego, opcjonalnego zasilacza. Obok jest jeszcze 15-stykowe gniazdo "Link" własnego systemu komunikacji Densena.
Densen B-150XS - złącza
Beat B-150XS koncentruje się na wejściach analogowych, jest ich aż pięć (z pętlą dla rejestratora), a wliczając specjalne wejście dla procesora wielokanałowego – nawet sześć. Jest trzpień uziemiający, ale Beat przyjmie sygnał z gramofonu dopiero po zainstalowaniu opcjonalnej karty przedwzmacniacza korekcyjnego.
Ciekawym zjawiskiem są aż dwie pary niskopoziomowych wyjść z przedwzmacniacza, związane z innymi oryginalnymi opcjami dodatkowymi (np. aktywną zwrotnicą). Wyjścia głośnikowe są pojedyncze, z plastikowymi, ale solidnymi i wygodnymi nakrętkami.
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?
Nie zamyka to drogi do bi-wiringu (jego skuteczność będzie taka sama, gdy podłączymy dwie pary kabli do jednej pary zacisków), ale Densen bardziej poleca bi-amping. W tym celu trzeba dokupić dodatkową końcówkę mocy (jak wiemy, odpowiednie wyjścia B-150XS już ma).
Densen B-150XS - układ elektroniczny
Głośne stuki przekaźników są czymś normalnym w przypadku wyboru źródeł (tak działają selektory wejść w wielu wzmacniaczach), ale w regulatorach głośności konstruktorzy korzystają z układów scalonych, które działają bezszelestnie.
W Densenie Beat B-150XS regulator jest zbudowany na bazie niezależnych, precyzyjnych rezystorów (metalizowane Vishay), których odpowiednie kombinacje są załączane przez przekaźniki, czym z kolei zarządza mikroprocesor.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Funkcjonalnie to odpowiednik gotowych scalaków, jednak wymagający znacznie większych nakładów, co powinno zaprocentować niższym poziomem szumów i zniekształceń...
Trudno to jednak osiągnąć bez sprzężenia zwrotnego, którego Densen unika od wielu lat. Nie deklaruje oficjalnie takiego rozwiązania w B-150XS, ale wyniki pomiarów zdecydowanie na to wskazują...
Pomijając niewielki moduł cyfrowy (właściwy konwerter ukryto pod eleganckim ekranem, więc nie udało się go zidentyfikować), wszystkie obwody zamontowano na jednej dużej płytce drukowanej. Tylko niewielki udział połączeń zawdzięczamy nowoczesnemu montażowi powierzchniowemu.
Czytaj również: Na czym polega konstrukcja zbalansowana, jakie są jej zalety i wady?
Tranzystory mocy są w Densenie Beat B-150XS przykręcone do płaskiego kształtownika, oddawanie ciepła wspomaga dolna część obudowy. Można się do nich dobrać po odkręceniu górnego docisku, to dwie pary (po jednej na kanał) Sankenów 2SA1216/2SC2922.
Uwagę zwraca imponujący zasilacz z kondensatorami filtrującymi o pojemności aż 130 000 μF. Transformator toroidalny został zaekranowany. Densen rekomenduje, by do B-150XS nie podłączać żadnych dodatkowych zewnętrznych "poprawiaczy" prądu.
Densen B-150XS - odsłuch
W tym porównaniu mamy dwa wzmacniacze brytyjskie i dwa duńskie. O ile brytyjskie grają podobnie (chociaż nie tak samo), to duńskie – wyraźnie inaczej. Ostatecznie Coplanda można dołączyć do pary brytyjskiej, ale Densen zajmuje pozycję zdecydowanie odrębną. Czy to może dziwić?
Czytaj również: Co lepsze - wzmacniacz zintegrowany czy dzielony?
Przyznaję, że bardzo dawno nie słuchałem wzmacniaczy tej marki i niewiele pamiętam z poprzednich spotkań... W takiej sytuacji nie byłem więc zaskoczony "zmianą kursu", lecz samym kursem, jakim płynie Densen - to naprawdę coś specjalnego, może więc nie jest to jednak kurs aktualny, tylko unikalny przypadek samego Densena B-150XS?
To mało prawdopodobne, konstrukcje Densena są do siebie technicznie podobne, ale nie odważę się generalizować, że "tak teraz grają Denseny". W ten sposób firma realizuje obietnicę wyrażoną wiele lat temu: "życie jest za krótkie na nudne hi-fi ".
Ale jeszcze bardziej zdziwi się ten, kto po takiej zapowiedzi będzie oczekiwał dźwięku żywiołowego, ofensywnego, potężnego lub iskrzącego. Ekstrawagancja Densena idzie w przeciwną stronę. Pozwala odpocząć, a przy tym zbliżyć się do muzyki na wyciągnięcie ręki.
Czytaj również: Co lepsze - DIN czy RCA?
Czasami zanurzyć się w miękkim basie, kiedy indziej poczuć niskie masowanie. To dźwięk bardzo zmysłowy, "fizjologiczny", docierający natychmiast, ale jak najdalszy od napastliwości, bezpośredni i komunikatywny poprzez łagodność, a nie przebojowość. Potrafi wzruszyć, ale nie będzie "porażał".
Densen nie jest też narzędziem do tak precyzyjnego monitorowania, jak ATC i Creek, które wraz z Coplandem grają przy Densenie jaśniej, bardziej ekspresyjnie i szczegółowo. Densen unika wszelkiej "mechaniczności", potrafi odpuścić z dokładności i "szybkości" na rzecz spójności, płynności i ostatecznie muzykalności.
Znowu jednym z głównych źródeł takiego najogólniejszego, ale przecież ważnego wrażenia jest sposób traktowania niskich częstotliwości – zupełnie inny niż w Creeku. Te dwa wzmacniacze to skrajności, chociaż obydwie firmy zdają się kierować swoje propozycje do tej samej grupy odbiorców.
Czytaj również: Jakie funkcje pełni przedwzmacniacz?
Densen B-150XS gra nieco wolniej, ale pełniej, bardziej soczyście. Wbrew nazwie, nie podkreśla "bitu", basem raczej kołysze, zaokrągla krawędzie, ale nie ma problemów z podstawową "kontrolą" i rytmem.
Z kolei najbardziej frapująca jest "zamiana ról" z hybrydowym Coplandem, którego lampy wcale nie przesądziły o brzmieniu gęstym i ciepłym, jaki otrzymujemy z czysto tranzystorowego Densena.
Opis wysokich tonów wydawałby się już tylko formalnością, lecz i tutaj Densen wykonuje mały "zwód" – są słodkie i delikatne, ale nie sklejone i przytłumione, detale są zróżnicowane.
Czytaj również: Jakie funkcje pełni końcówka mocy?
Densen B-150XS przedstawia też specyficzną przestrzeń. Ten pomysł nie jest zupełnie oryginalny, ale tutaj doprowadzony do końca – przedni plan jest bardzo bliski, co wiąże się z uprzywilejowaniem średnicy, wokale są więc mocne, obszerne, i chociaż nie tak profesjonalnie wyraziste jak z ATC, to naturalność związana z takim kontaktem jest bezkonkurencyjna.
Upgrade wiecznie żywy
Densen proponuje upgrade wielu swoich wzmacniaczy. Możliwości są szerokie, a można je podzielić na dwie grupy. Pierwsza skupia się na poprawie właściwości funkcjonalnych wzmacniacza; tutaj do wyboru mamy kilka modułów-płytek przeznaczonych do instalacji wewnątrz wzmacniacza.
W podstawowej wersji Beat B-150XS jest bardzo surowym, skromnie wyposażonym urządzeniem: mamy zadowolić się wyłącznie wejściami analogowymi, liniowymi. Za dodatkową opłatą możemy doposażyć Beata w jedną z dwóch kart przedwzmacniacza gramofonowego – dla wkładek typu MM (DP-03) lub MC (DP-06).
Czytaj również: Czy lepiej podłączyć monobloki (wzmacniacze mocy) krótkim kablem głośnikowym i długim interkonektem, czy na odwrót?
W podobny sposób montujemy moduł zwrotnicy SAXO – to wciąż oryginalny, ale już dość stary pomysł Densena, zwrotnica jest zamiennikiem klasycznych zwrotnic pasywnych. Taka zabawa wymaga więc dokupienia dodatkowych końcówek mocy.
Kolejną opcją jest tzw. Surround Board, czyli płytka z wejściami i wyjściami wielokanałowymi (analogowymi). W dzisiejszych czasach jej praktyczne znaczenie będzie jednak niewielkie w przeciwieństwie do modułu przetwornika DAC.
Innego rodzaju modułem jest zewnętrzny zasilacz, który podłączamy do gniazda na tylnym panelu wzmacniacza. Ma on zapewnić lepszą fi ltrację napięcia, co oczywiście ma się przełożyć na wyższą jakość dźwięku.