Pojawiły się zupełnie nowe urządzenia w zupełnie nowych cenach. Nowych, czyli znacznie wyższych. Creek przeniósł się na znacznie wyższą półkę. Jeszcze kilka lat temu wzmacniacze Creeka kupowaliśmy za kilka tysięcy złotych, Voyage i20 kosztuje ponad 20 tysięcy.
W serii Voyage jest też jedno źródło – odtwarzacz CD, a ponadto dwa drobiazgi – samodzielny przedwzmacniacz gramofonowy OBH-8mk2 oraz moduł-implant przeznaczony dla wzmacniacza Voyage i20.
Creek Voyage i20 - obudowa i wzornictwo
Czy to zaleta, czy też problem – Creek Voyage i20 nie jest duży, obudowę ma niską, znaną z wcześniejszych wzmacniaczy Creeka, a także część ich rozwiązań. Voyage i20 jest przygotowany jeszcze staranniej, nowocześniej, ale czy zostawia Evolution 100A daleko w tyle?
Dostępny jest w dwóch wersjach kolorystycznych - czarnej i srebrnej. Front "oczyszczono" z plastikowych, błyszczących przycisków poprzednich modeli, pozostawiono tylko dwa pokrętła, a każde z nich jest wielofunkcyjnym, elektronicznym manipulatorem, choć przeważnie ich rola będzie tradycyjna: lewe to selektor wejść, prawe - regulator głośności.
Informacje pokazuje umieszczony w centrum spory i doskonale czytelny wyświetlacz, co jest zasługą znakomitej matrycy typu OLED (obecnej już w serii Evolution...).
Niebieskawa barwa jest niemęcząca, ale jeżeli komuś nawet taki elegancki wyświetlacz będzie przeszkadzać, to może go przyciemnić albo wyłączyć, na co pozwala rozwinięte menu, które wywołujemy przyciskając lewe pokrętło.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Creek Voyage i20 - sekcja cyfrowa i złącza
Więcej atrakcji związanych jest z działaniem sekcji cyfrowej. Przygotowano sześć trybów filtrowania cyfrowego (dla sygnałów PCM) i dwa analogowych filtrów DSD. I właściwie można się już założyć, że takie możliwości daje sam konwerter cyfrowo-analogowy.
Instrukcja obsługi nie zawiera jednak szczegółowych informacji na tematach ich charakterystyk, jesteśmy zdani na własne eksperymenty lub dotarcie do wiedzy u samego źródła – producenta DAC-a (do tego wątku wrócimy).
Creek Voyage i20 ma wyjście słuchawkowe wyprowadzone z sekcji przedwzmacniacza, układ obsługuje nawet impedancję 8 Ω. W zależności od wybranej konfiguracji odłączamy wyjścia głośnikowe wkładając wtyk słuchawkowy, albo mamy sygnał jednocześnie na kolumnach i słuchawkach.
Czytaj również: Co to znaczy zmostkować wzmacniacz?
W menu jest jeszcze jedna ciekawostka – funkcja regulacji (zgrubnej) czułości wzmacniacza; w trybie podstawowym jest ona niska (dopasowana do współczesnych źródeł), można jednak ustawić wysoką (bliską dawnemu, ale wciąż formalnie obowiązującemu standardowi).
Creek po raz pierwszy zastosował układy impulsowe. Nie jest to jednak końcówka w klasie D, a tylko impulsowy zasilacz. Wiąże się to jednak z samymi końcówkami, które – podobnie jak w Evolution 100A - pracują w mało znanej klasie G (stosuje je również np. Arcam). Wykorzystano też takie same tranzystory wyjściowe Sankena (chociaż w innej konfiguracji).
Czytaj również: Czy wejścia XLR oznaczają, że urządzenie jest zbalansowane?
W sekcji przedwzmacniacza widać krótką ścieżkę sygnału; tuż przy gniazdach wejściowych zainstalowano przekaźniki, po czym sygnał trafia do nowoczesnego, scalonego regulatora głośności Muses. Mimo wejść XLR, Creek Voyage i20 nie jest wzmacniaczem zbalansowanym; sygnał z XLR-ów jest od razu desymetryzowany.
Na uwagę zasługują układy cyfrowe ze znakomitym konwerterem AKM AK4493 na czele. Ten nowoczesny scalak przetwarza sygnały 32/768 oraz DSD512 i w nim są zaszyte regulowane filtry cyfrowe.
Konstruktor wzmacniacza może wśród nich wybierać i ostatecznie zdecydować, który jest aktywny, zgodnie z własnym gustem i dopasowaniem do innych właściwości wzmacniacza, może też ten wybór zostawić użytkownikowi w pełnym lub ograniczonym zakresie, bez specjalnych nakładów i komplikacji, przygotowując tylko odpowiedni przełącznik (w tym przypadku - opcje w menu). W pobliżu wejść cyfrowych znajduje się niewielki dodatkowy moduł: odbiornik Bluetooth obsługujący nowoczesny format kodowania aptX HD.
Czytaj również: Jakie są podstawowe typy wzmacniaczy cyfrowych?
Creek Voyage i20 - odsłuch
Mamy drugą szansę na "brytyjskie brzmienie". Pierwsza, oddana do dyspozycji ATC, nie została wykorzystana w sposób oczekiwany przez audiofilów wspominających takie "starożytne" wzmacniacze, jak A1 Musicala Fidelity...
Gdyby jednak zrobić rzetelny przegląd brzmień dawnych konstrukcji, to okazałoby się, że utrwalony stereotyp brzmienia ciepłego, skupionego na środku pasma, nie ma potwierdzenia w "materiałach źródłowych".
Ciekawym przypadkiem jest sam Creek, którego wzmacniacze przedstawiano często jako grające plastycznie, subtelnie, elegancko, podczas gdy dla mnie był to raczej popis rytmu, dyscypliny i przejrzystości – w cenie kilku tysięcy złotych było to wręcz zjawiskowe.
Czytaj również: Co to jest konstrukcja dual-mono, jakie są jej wady i zalety?
Teraz Creek pojawia się na znacznie wyższym pułapie cenowym, czym zmienia swoją pozycję na rynku. Czy zmieni też profil brzmieniowy, czy będzie rozwijał wcześniejszą charakterystykę, czy tylko ją cyzelował? A może doda do niej fundament większej mocy?
Creek Voyage i20 od pierwszych chwil sprawia wrażenie, jakby bardzo chciał grać, a jednocześnie nie popełnić żadnego błędu, nie wypaść z roli określonej przez poprzedników, przez renomę i nową cenę – grać jeszcze lepiej, ale z niczym nie przesadzić, a jeszcze bardziej o niczym nie zapomnieć. Dźwięk jest szybki i staranny, solidny i konkretny.
Przez swoją dokładność jest "techniczny", ale przez dobre nasycenie i dynamikę również żywy i naturalny. Nie jest to dźwięk otulający ani nawet kołyszący, przy swoim skupieniu i dyscyplinie potrafi tupnąć, a nawet uderzyć bardzo mocno. Nie będzie to jednak luźny rozmach i tłusta obfitość.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Wydaje się, że podstawą do wielu właściwości i20 jest charakter basu prowadzonego precyzyjnie, selektywnego, czystego, z dźwięcznym górnym podzakresem, energiczną wibracją, bez rozpasania na samym dole.
To jednak inny profil niż w ATC, gdzie było więcej "mięcha". Creek podkreśla rytm bez nawalanki, sprawnie i punktualnie – jak doskonały perkusista, który nie robi z siebie lidera.
W zakresie średnich tonów Creek Voyage i20 jest neutralny i ostrożny, nie skupia uwagi, "dopalenie" i wszelkie ubarwienia zostawia innym, nie trzeba jednak koniecznie szukać najlepszych nagrań, aby cieszyć się z jego czystości, klasy i kultury. Okazuje się, że zyskuje każde, nie staje się w takiej prezentacji lepsze, ale ciekawsze, słychać więcej, a nie staje się to napastliwe.
Czytaj również: Czym się różni wzmacniacz zintegrowany od wzmacniacza dzielonego?
Zwłaszcza na dłuższą metę Creek Voyage i20 "da się lubić", bo zachowuje pewien dystans, nie narzuca się z własnymi pomysłami, które z czasem zaczęłyby nas męczyć czy nudzić, a zarazem bardzo sprawnie przedstawia każdy materiał – nie ma wyraźnych skłonności i problemów, które pozwalałyby sugerować wykorzystywanie go do określonych gatunków muzyki, nagrań lepszych lub gorszych itd.
Jeżeli już doszukiwać się jakiegoś profilu, to mógłbym zgodzić się na stwierdzenie: "zrównoważony ze wskazaniem na rozjaśnienie", czego powodem nie jest wprost podkreślenie wysokich tonów, ale wspominana już dyscyplina i kontrola basu. Jeśli jednak zażądamy więcej mocy, i20 swobodnie ją dostarczy i wtedy pokaże, że potrafi zagrać nawet potężnie.
Czytaj również: Czy lepiej podłączyć monobloki (wzmacniacze mocy) krótkim kablem głośnikowym i długim interkonektem, czy na odwrót?
Załoga G
Wzmacniacze w klasie G spotykamy rzadko, ale nie jest to pomysł nowy, lecz znany już od lat 60. Creek miał od dawna jedną taką konstrukcję – model Evolution 100A. Układy w klasie G wymagają stosowania specjalnego zasilacza, przy czym mogą się sprawdzić zarówno zasilacze impulsowe, jak i liniowe.
Zasilacz w Voyage i20 ma dwie niezależne szyny różniące się napięciem wyjściowym. Końcówki mocy na bieżąco monitorują parametry sygnału i przełączają tryb pracy (pomiędzy nisko- lub wysokonapięciowym). To wszystko dzieje się nieustannie.
Gdy słuchamy z niższą mocą, wzmacniacz pracuje w trybie niskiego napięcia, chociaż zmieni się to wraz z bardziej dynamicznym fragmentem... na krótką chwilę.
Jak przekonuje Mike Creek, taka konstrukcja pozwoliła zastosować mniejszą powierzchnię chłodzącą (w tym przypadku oznacza to radiator o niższym profilu, a w związku z tym niższą obudowę).
Zaletą układów w klasie G jest przede wszystkim wysoka (choć nie aż tak, jak w klasie D) sprawność. Wzmacniacze w klasie G są jednak bardziej skomplikowane i droższe.
Creek łączy klasę G z impulsowym zasilaczem, co jest pomysłem jeszcze bardziej oryginalnym. Dzięki wysokiej sprawności (obydwu sekcji) udało się stworzyć wzmacniacz o wysokiej mocy wyjściowej i stosunkowo niewielkich gabarytach.