W ciągu kilku lat producent ukształtował skromną, ale przemyślaną i nowoczesną ofertę. Katalog podzielono na dwa działy. Większy, z zespołami głośnikowymi, obejmuje cztery konstrukcje, od podstawkowców po duże kolumny wolnostojące.
Podstawowy model wzmacniacza AMP-150 jest klasycznym układem analogowym. Bardziej intrygujące są dwie integry wykonane w technice impulsowej i zintegrowane z przetwornikami cyfrowo-analogowymi. Właśnie mniejsza z nich, DIA-250, trafiła do naszego testu. Jest jeszcze jeden model odtwarzacza - CDD-1.
Każde urządzenie firmy prezentuje oryginalny styl, mogąc być ozdobą zarówno tradycyjnego, jak i nowoczesnego wnętrza. Integra nie jest ani duża, ani ciężka, front ma 32 cm szerokości, o industrialnym stylu decyduje jednak forma obudowy.
Zaokrąglone boczne ścianki mają kształt radiatorów pozbawionych jednak ostrych, sterczących krawędzi. Wszystko jest tutaj gładkie, linie są prowadzone delikatnie, z kształtem frontu koresponduje wklęsły, górny pane wykończony na wysoki połysk - dostępne są wersje czarna, biała albo w orzechowej okleinie, i w ten sposób zacierają się estetyczne odrębności między elektroniką a kolumnami. W tych ostatnich przewidziano bowiem srebrne, metalowe fronty i pierścienie, nawiązujące z kolei do elementów firmowej elektroniki.
Na grubym, lekko szorstkim froncie znajdują się tylko trzy elementy: umieszczone w centrum pokrętło wzmocnienia uzupełniają dwa przyciski. To w zupełności wystarczy do sprawnej obsługi. Jasnoniebieski wyświetlacz Gato Audio DIA-250 podzielono na dwie sekcje (po dwóch stronach pokrętła); prawa wskazuje wybrane wejście, lewa - poziom głośności.
W każdym detalu widać staranność i jakiś pomysł, cyfry nie zmieniają się tak po prostu, ale przeskakują w animacji nawiązującej do działania starych, elektronicznych zegarów klapkowych - z góry na dół lub z dołu na górę.
Czytaj również: Jakie są i czym się charakteryzują klasy pracy wzmacniacza?
Gato Audio DIA-250 - przyłącza
Tylny panel Gato Audio DIA-250 jest już bardziej konwencjonalny w formie, ale też nowoczesny. Skromnie potraktowano obszar wyjść głośnikowych (tylko jedna para zacisków na kanał, w dodatku przeciętnej jakości, z plastikowymi nakrętkami) oraz wejścia analogowe.
Wejścia analogowe tworzą dwie pary gniazd RCA i jedna para XLR-ów. Dwa komplety niskopoziomowych wyjść oparto na jednej parze RCA i jednej XLR-ów; są to regulowane wyjścia z przedwzmacniacza (mimo że Gato Audio nie ma w swojej ofercie klasycznych końcówek mocy, to jedna z funkcji integry DIA-250 pozwala pominąć sekcję przedwzmacniacza i rozbudować system w ten sposób).
W sekcji cyfrowej znajdują się wejścia elektryczne (koaksjalne), optyczne i USB - przeznaczone do współpracy z komputerem, jako źródłem sygnałów wysokiej rozdzielczości. Dzięki zastosowaniu przetwornika cyfrowo-analogowego 24 bity/192 kHz, każde z wejść potrafi przyjąć takie sygnały. Budując oczywiście system z odtwarzaczem zaszytym w komputerze, najbardziej interesującą opcją będzie ta z USB.
Czytaj również: Jak dzielimy wzmacniacze ze względu na technikę wzmacniania sygnałów?
Gato Audio DIA-250 - układ elektroniczny
Producent przygotował się na to, implementując układ asynchroniczny - czyli taki, w którym to wzmacniacz (przetwornik) wciela się w rolę kontrolującą przepływ informacji wysyłanych przez komputer; takie rozwiązanie gwarantuje najmniejsze zniekształcenia sygnału.
Firma dołożyła też starań w zakresie sterowników dla systemu Windows (przygotowano obszerną instrukcję, tzw. drivery są także wciąż rozwijane). Dodatkowych sterowników w ogóle nie potrzebują z kolei użytkownicy komputerów Apple, co potwierdzam, wszystko zadziałało od razu, bez najmniejszych kłopotów.
Bardzo wysoka moc wzmacniacza Gato Audio DIA-250 (producent deklaruje aż 250 W przy 8 omach i 500 W przy 4 omach) nie byłaby możliwa bez techniki impulsowej. Producent sięgnął po własne rozwiązanie na bazie klasy D i projektu International Rectifier.
Wyjściowe stopnie przełączające złożono z jednej pary (na kanał) szybkich tranzystorów Mos-Fet, sterowanych modulatorem PWM (modulacja szerokości impulsu).
Czytaj również: Co to jest współczynnik tłumienia wzmacniacza?
Na wyjściu tego układu znajdują się klasyczne filtry rekonstrukcyjne złożone z wysokiej klasy elementów biernych, kondensatorów i cewek, jednak dzięki staranności wykonania i optymalizacji filtrów udało się - zdaniem producenta (zweryfikujemy to w laboratorium) - uniknąć typowych bolączek (podbić/wzbudzeń) w użytecznym zakresie impedancji obciążenia. Wzmacniacz może pracować z kolumnami od 4 do 16 omów.
W specjalny sposób potraktowano również sekcję przetwornika DAC, który już na wstępie otrzymał własny, niezależny zasilacz. Pracuje tutaj kość Burr Browna PCM1794. To wprawdzie już nie najnowszy, ale jeden z lepszych układów tego typu, zapewniający teoretyczną dynamikę na poziomie 127 dB (w konfiguracji dla 2 V wyjścia).
Odsłuch
Nieuchronnie, czego nie należy się przecież wstydzić, staramy się wiązać brzmienie konkretnego urządzenia z jego cechami konstrukcyjnymi. Obserwacje choćby wzmacniaczy lampowych utrwalają czasem bardziej, a czasem mniej, trafne spostrzeżenia co do dźwięku.
Wraz ze wzmacniaczami impulsowymi przyszła obawa o brzmienie sterylne, "cyfrowe”, z jakim borykaliśmy się na początku kariery odtwarzaczy CD. Może nawet nie trzeba już wyjaśniać, po wielu testach, że były to obawy nie tyle niepotrzebne, co źle sformułowane; kto kilka razy słuchał różnych impulsowych wzmacniaczy ten wie, że nie grają one wcale ostro i metalicznie, że na ogół jest wręcz przeciwnie... Na ogół.
I te doświadczenia też budują schemat, w którym Gato Audio DIA-250 wcale nie chce się zmieścić. W niektórych przypadkach na nic zdają się statystyki, a każde urządzenie może być inne i zupełnie do nich nie przystawać.
Mając w pamięci charakterystykę tego wzmacniacza, niełatwo dopasować do niego komplet "naturalnych” cech. W ogólnym zarysie urządzenie prezentuje się raczej uniwersalnie, ani nie działa z chirurgiczną precyzją, skupiając się na rysowaniu i definiowaniu, ani nie ucieka w mgliste klimaty.
W wielu aspektach wykazuje się cechami indywidualnymi. Nie są one jednak tak wyraziste i dominujące, aby podważać zasadniczą neutralność, zwłaszcza w zakresie średnio-wysokotonowym.
Góra pasma jest bardzo czysta, dokładna, lecz spokojna, "obiektywna". Detale nie są wyostrzane ani nawet wyciągane z tła - są po prostu czytelne i zróżnicowane, bez specjalnej emfazy, tym bardziej bez fatygowania naszego słuchu i skupiania na nich uwagi.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Czystość nie jest efektowną klarownością, która biłaby po uszach i zachwycała czymś ponadnaturalnym i nieoczekiwanym - w najlepszym tego słowa znaczeniu, jest "normalnie" Gato Audio DIA-250 nie wysila się, aby z małych i słabych dźwięków kreować wydarzenia, kiedy jednak przychodzi uderzenie, oddaje je z pełną siłą.
Ponieważ wzmacniacz Gato Audio DIA-250 umożliwia korzystanie z gęstych formatów, daje w ten sposób doskonałe pole do porównań. Mocniejsze fragmenty pojawiają się (wraz z metalicznością) nie tyle w nagraniach określonych formatów, co wraz z konkretną muzyką, techniką nagrania, stylem realizatora.
Wraz ze wzrostem jakości źródła rośnie rozdzielczość, przejrzystość i zróżnicowanie dźwięku, ale maleje też dodatkowa, nienaturalna agresja. Nie udało mi się wyłapać ani pobudzania, ani gaszenia emocji przez sam wzmacniacz, bo to leży już poza granicami percepcji; o wiele więcej zależy od innych czynników, zarówno "wcześniejszych” (sygnału przychodzącego), jak i "późniejszych” (brzmienia kolumn).
Neutralność można przypisać również średnim tonom, choć tutaj upatrywałbym odejścia od "bezduszności” i wzorcowej dokładności, ingerencja objawia się słyszalnym w niektórych nagraniach złagodzeniem faktury, wygładzeniem, ale nie zmian tonacji - ani rozjaśnienia, ani zaciemnienia, wszystko idzie w dobrych proporcjach.
Jest również duże bogactwo barw, tyle że trochę "podglancowanych”, częściowo wyczyszczonych z brudów, które... też potrafią nieść trochę emocji. Gato nie odziera z nich muzyki, lecz przenosi w trochę inną sferę - łagodniejszych, bardziej eleganckich różnic.
Gato Audio DIA-250 lubi grać z gracją, potrafi pokazać porządek, tło, scenę, nie wyrzuca jednocześnie z siebie pierwszego planu o wielkich pozornych źródeł dźwięku - ten dźwięk ma "oddech", a przy całej swojej precyzji również sporo swobody. Nie czuć kłopotliwego napięcia ani przesycenia.
Bas jest dokładnie taki, jakiego się spodziewałem. Tu ciężko mnie zaskoczyć, bo już wiem, na co stać najlepsze konstrukcje w klasie D, ale niełatwo usatysfakcjonować.
Gato daje radę, nawet w skali bezwzględnej może uzyskać bardzo wysokie noty, a w kontekście swojej wielkości, a także ceny, która nie jest przecież astronomiczna, to majstersztyk. Gato Audio DIA-250 brzmi potężnie, dynamicznie i na dodatek z wyśmienitą wewnętrzną spójnością każdego dźwięku.
Czytaj również: Czy przy stosowaniu bi-wiringu konieczne są podwójne wyjścia głośnikowe we wzmacniaczu?
Tutaj słychać, może nie cały czas, bo przecież są fragmenty muzyczne, które nie dają ku temu żadnych podstaw, ale w każdym razie zawsze, gdy jest ku temu choćby pretekst - nie tylko wielką moc, co właśnie sprawność, wygimnastykowanie, zwartość.
Z kolei w momentach impulsów czy spiętrzeń, w każdym razie "ilościowych" basowych wyzwań, z Gato wydobywa się moc, jakiej nie można pomylić z pozorną mocą wzmacniaczy po prostu słabszych, które jednak mają przynajmniej "charakter" i chęć dziarskiego grania, czy trochę, a nawet sporo nadrabiają.
Nie da się jednak w ten sposób tak połączyć wszystkich pożądanych cech i pokazywać ich tak konsekwentnie, podejmując najróżniejsze wyzwania muzyczne i... kinowe.
Wyobrażam sobie bowiem, że za pomocą takiego wzmacniacza i odpowiednich dla niego, dużych kolumn, można nie tylko słuchać muzyki na najwyższym poziomie, ale też obsłużyć system kina domowego, choćby w formule stereofonicznej i bez subwoofera.
Z równowagi i rytmu nie daje się wybić, a do najniższych zejść nie daje się zniechęcić. Do tego, inaczej niż wiele najmocniejszych pieców, nie brzmi brutalnie ani schematycznie, świetnie różnicuje brzmienia instrumentów akustycznych.
Radek Łabanowski