Charakterystyczne rysy ProAca to przede wszystkim klasyczna, ale starannie przygotowana skrzynka obudowy, zawsze oklejona fornirem - tu nie może być mowy o kompromisie, a jeżeli oznacza to zbyt wysoką cenę, aby pojawić się na rynku niskobudżetowym, to trudno - w takim razie tanich Proaków nie ma i nie będzie w ogóle.
Ale za to nawet te najtańsze, jakie są, dzielą z najdroższymi taki sam sposób wykonania, co szczerze mówiąc nie jest aż tak trudne...to raczej najdroższe modele, których ceny idą w dziesiątki tysięcy złotych, mogą zdziwić laików surowością designu - ale w tym też jest metoda, aby zwrócić na siebie uwagę i zasugerować, że usprawiedliwieniem dla wysokiej ceny jest sama technika i brzmienie, a nie jakieś błyskotki i wzornicze figle.
Na poziomie do 10 000 zł - na pewno nie niskim, ale i jeszcze nie hi-endowym dla zespołów głośnikowych - aparycja ProAc Studio 140 jest jednak całkiem przyjemna, tyle że jako się rzekło - bez fajerwerków. Zresztą, na korzyść ProAca przemawia panująca aktualnie moda na proste krawędzie.
ProAc przetrzymał modę na zaokrąglenia, czyli epokę głośnika gładzonego, powróciła epoka głośnika łupanego, która ma wiele wspólnego z tradycyjnym, niezmienianym od lat stylem ProAca. Do tego Studio 140 jest układem z dwoma głośnikami 18-cm, i ostatecznie widzimy kolumnę która wcale nie rodzi pytania 'za co aż tyle płacimy' - pytania, które przyznam, w przypadku kilku innych konstrukcji tej firmy może się nasuwać.
W ofercie ProAca od lat są dwie główne serie - Studio i Response. Studio to ta tańsza, i tylko tutaj, za mniej niż 10 000 zł, możemy znaleźć konstrukcję będącą czymś więcej, niż najprostszym układem dwugłośnikowym - czyli właśnie Studio 140, podczas gdy w serii Response ceny układów dwugłośnikowych (choć wolnostojących) swobodnie przekraczają ten pułap.
W samej serii Studio też nie jest lekko - podstawkowe 110 kosztują 5000 zł za parę, a taki sam najprostszy zestaw głośników, tyle że wprowadzony do obudowy wolnostojącej, czyli Studio 130 - już 7500 zł.
ProAc Studio 140 - głośniki
W tej sytuacji wydaje się, że warto dołożyć jeszcze tysiaka, i kupić właśnie ProAc Studio 140 - mające już parę głośników niskośredniotonowych. Tak, niskośredniotonowych, a nie dodatkowy niskotonowy - wciąż jest to bowiem konstrukcja dwudrożna.
Dodatnie drugiego głośnika 'z natury' niskośredniotonowego skłania większość konstruktorów do ograniczenia jego pracy tylko do zakresu niskich tonów, a przynajmniej do ustalenia niższej częstotliwości filtrowania z powodów, których po raz setny nie będę tu wyłuszczać; takie samo filtrowanie obydwu głośników, czyli wspólne przetwarzanie całego zakresu niskośredniotonowego, aż do częstotliwości podziału z głośnikiem wysokotonowym, znajduje większe uzasadnienie w konfiguracjach symetrycznych (d'Appolito - z głośnikiem wysokotonowym pomiędzy nisko-średniotonowymi), albo...w konstrukcjach niskobudżetowych, gdyż pozwala zaoszczędzić na zwrotnicy, z natury prostszej i tańszej dla układu dwudrożnego niż dwuipółdrożnego.
Jest jednak jeszcze trzecia hipoteza, którą może potwierdzać nie tylko przypadek ProAc Studio 140, ale też innych bez wątpienia wysokiej klasy zespołów głośnikowych (jak choćby Dynaudio Focus 220 - test Audio 6/2007) - są konstruktorzy, którzy nie uważają dwudrożnego filtrowania takiego układu głośników jako błędu w sztuce czy nawet kompromisu; trzeba to tylko zrobić dobrze, i oczywiście przysunąć głośniki niskośredniotonowe do siebie, aby zminimalizować problemy z charakterystyką kierunkową w płaszczyźnie pionowej.
Prostota układu dwudrożnego zawsze będzie się bronić nie tylko poprzez nieco niższe koszty (trudno jednak podejrzewać, aby koszt jednej cewki miał decydujący wpływ na decyzje konstruktora wobec kolumn z takiej półki cenowej!), ale i poprzez pewne zalety akustyczne - to jednak ponownie kwestia wyboru jednego z możliwych rozwiązań, mających swoje plusy i minusy, a nie odnalezienia jedynego poprawnego czy uniwersalnie najlepszego.
Ale faktem jest, że krok po kroku zbliżamy się do stwierdzenia, że ProAc Studio 140 jest wzorem prostoty pod niemal każdym względem. Dwudrożna zwrotnica nie jest minimalistyczna ideowo, pierwszego rzędu, ale mimo to zdecydowanie skromna - zawiera dwie cewki, dwa kondensatory i jeden rezystor - składa się z dwóch filtrów elektrycznie 2. rzędu, z dodatkiem szeregowego tłumika dla wysokotonowego.
Z kilkoma niewielkimi elementami w swoim układzie, płytka zwrotnicy zmieściła się na obudowie standardowego podwójnego terminalu przyłączeniowego. Obecność kondensatora elektrolitycznego i cewki rdzeniowej nie jest kompromitacją, ale obietnica producenta, że zastosowano 'finest components', jest troszkę na wyrost.
Terminal jak terminal, ale chociaż nie wierzę w brzmieniowe znaczenie masywnych, luksusowych zacisków, to jednak na tym poziomie cenowym inni producenci chcą już zadać trochę szyku. Idąc tropem prostoty, warto wrócić do obudowy - nie tylko pozbawionej ozdobników z zewnątrz, ale też wolnej od wszelkich przegród i wzmocnień wewnątrz.
To trochę zaskakujące - wydawałoby się, że w kolumnach o metrowej wysokości przynajmniej dwa poziome wieńce to program obowiązkowy - ale znów nie dla ProAca. A przednia ścianka wcale nie rekompensuje tego ponadstandardową grubością - ma 20-mm, podobnie jak wszystkie pozostałe.
ProAc zagrał inną kartą - wykleja ścianki okładziną bitumiczną, czego z kolei nie robią inni producenci. Nie są to wielkie wydatki, ale i rezygnacja z dwóch wieńców to też niewielkie oszczędności - więc w budżecie w sumie na jedno wychodzi, a ProAc pokazuje własną szkołę.
ProAc Studio 140 - dolna część konstrukcji
Bardziej skomplikowana może wydawać się dolna część konstrukcji - bowiem mamy i cokół, i wylot bas-refleksu. Promieniujący w tym kierunku otwór układu rezonansowego to do pewnego stopnia odejście od klasycznych rozwiązań - z bas-refleksem umieszczonym z przodu lub z tyłu - ale nie zagrażające brzmieniowymi niespodziankami, czego niektórzy się obawiają, kojarząc takie rozwiązanie z lokalizacją otworu w wielu subwooferach.
Tyle, że subwooferowe problemy mają inne przyczyny, a prawidłowo działający układ bas-refleks może mieć otwór praktycznie wszędzie. 'Wydmuch' z dolnej ścianki wymaga oczywiście zaprojektowania pod nią odpowiedniego prześwitu - i kiedy kolumna wyposażona jest w cokół, pojawia się on zwykle pomiędzy nim a samą skrzynką obudowy, jak np. w konstrukcjach Focala serii ChorusV.
Ale i w tej części konstrukcji ProAc wybrał prostszy, i wcale nie gorszy wariant, wychodząc z założenia, że skoro i tak rekomendowane jest użycie kolców, a te zawsze tworzą jakiś prześwit między cokołem a podłogą, to po co mnożyć byty - wystarczy przygotować odpowiednio długie kolce, a obudowę połączyć bezpośrednio z cokołem, w którym rzecz jasna należy wykonać przedłużenie otworu.
Funkcjonalnie i dyskretnie. Dzięki temu kolumny wciąż wyglądają bardzo klasycznie.
Głośniki to przetworniki znane już z monitora Studio 110 (test - Audio 11/06) - popularna kopułkowo-pierścieniowa, jedwabna Vifa DX25, i 18-cm Seas z celulozową membraną. Ponownie wierność tradycji i technikę dedykowana audiofilom oczekującym na brzmienie pochodne takim materiałom - chociaż oczekiwania te nie powinny zbyt silnie identyfikować brzmienia całości z typami poszczególnych przetworników.
Duński tweeter ma prostą konstrukcję, bez dodatkowej puszki wytłumiającej za układem magnetycznym, norweski głośnik ma ładny, profilowany i wentylowany kosz, ale raczej mały (choć ekranowany) układ magnetyczny.
W sumie kombinacja firmowych, skandynawskich przetworników ze średniej półki. ProAc jak zwykle przyozdobił swoim logo zarówno płytę wysokotonowego, jak i poszerzoną zewnętrzną obręcz nisko-średniotonowego.
Głośnik wysokotonowy jest przesunięty z osi symetrii - ale kolumny jednej pary wykonywane są jako 'lustrzane odbicia'. To przecież trochę komplikuje produkcję, tam więc gdzie ProAc widzi ku temu sens, tam gotów jest parę funtów dołożyć...
Maskownica zasłania tylko część frontu zajmowaną przez głośniki i ma obrys już nie tak kanciasty jak sama obudowa - ale taki jej kształt to też część utrwalonego firmowego stylu. Jej krawędzie od wewnątrz ścięto, starając się w ten sposób zmniejszyć jej wpływ na promieniowanie - co jak pokazują pomiary, udało się.
Obudowa jest w całości pokryta naturalnym fornirem, wykonana w sposób maskujący wszystkie połączenia między ściankami (brak szczelin, uskoków itp.). Dostępne wersje oklein to mahoń (widoczny w teście), czereśnia, klon i lakierowany na czarno dąb lub jesion.
Odsłuch
W związku z przesunięciem głośników wysokotonowych pojawia się pytanie, jakie ustawienie kolumn jest prawidłowe - z tweeterami do wewnątrz czy na zewnątrz. Bez znajomości problemów integracji fazowej między głośnikami i odbić od krawędzi obudowy (które mogą jednak zostać zweryfikowane tylko na podstawie pomiarów), wielu amatorów, a nawet recenzentów doszukiwałoby się brzmieniowych różnic tylko wokół kwestii szerszej panoramy stereofonicznej (przy tweeterach rozsuniętych), ale lepszej spójności i precyzji lokalizacji (przy tweeterach 'do środka').
Sama pozycja źródła wysokich tonów skłania do takich teoretycznych wniosków, chociaż równie poważne mogą być skutki innych zjawisk, wymienionych na początku. Na podstawie naszych pomiarów wiemy, że lepsze charakterystyki uzyskujemy na osiach związanych z ustawieniem kolumn tweeterami 'do środka'.
ProAc Studio 140 zagrały tak, jak chyba chciałby każdy miłośnik ProAca - świadom, czego od tej firmy można oczekiwać, a czego nie, jakie jest jej najlepiej utrwalone 'firmowe' brzmienie, a co kiedyś było tylko wypadkiem przy pracy...Wyrównanie, spójność, komunikatywność, raczej bez umizgów, zaokrąglania, bez wyraźnego eksponowania skrajów pasma, ale i bez fetyszyzowania średnicy.
Poprzez to wszystko pojawia się naturalność, na którą składa się dobra dynamika i dobrze wyważona detaliczność - nie idąca w stronę analityczności (dla jednych fatygującej, dla innych fascynującej), ale też nie stłumiona do poziomu 'ciepłej kluchy'.
Zrównoważenie przejawia się nie tylko w tradycyjnym, 'tonalnym' układzie współrzędnych (głośność - częstotliwość), ale i w układzie precyzja - częstotliwość; żaden podzakres nie wychodzi przed szereg ani z ilością, ani z jakością.
Pułap dokładności, rysowania konturów jest bardzo podobny w całym pasmie - środek pasma jest plastyczny, namacalny, otwarty, ale nigdy nie zimny i nie mechaniczny, towarzyszy mu sprężysty, rytmiczny, mocny bas. Wartością samą w sobie jest organiczna spójność zakresu nisko-średniotonowego, wynikający stąd wigor i swoboda.
Wysokie tony też idą tym kursem, i chociaż nie są regularnie wzmocnione, to od czasu do czasu potrafią się pokazać. Mają blask i dynamikę, nie są szczególnie eteryczne i wydelikacone, za to lekko przyprawione ostrością - tyle ile trzeba, aby nigdy nie znalazły się w cieniu.
W żadnej muzycznej kwestii ProAc Studio 140 nie dają się sprowokować do popisów i akrobacji, w żadnej nie okazują się niekompetentne. Audiofile zauważą ładny środek, nie tylko audiofile doceni ą sprawny, dynamiczny bas. Wysokie tony są po prostu dobrze dopasowane i nie psują całości.
W strojeniu prostych i mniej prostych układów dwudrożnych i wyciskaniu ostatnich soków z nawet niekoniecznie najdroższych przetworników, ProAc pozostaje mistrzem, chociaż za to mistrzostwo każe sobie słono płacić. Ale w dodatku jest to ten charakter brzmienia, z którym osobiście mógłbym żyć dłużej, już na prywatnej, a nie zawodowej stopie.
Mimo to, kiedy przyszłoby mi kupować, czyli zapłacić za ProAc Studio 140, trochę bym się czaił...Podobne w charakterze brzmienie, choć nie na takim poziomie wyrafinowania (mimo wszystko...) pamiętam z bestsellera sprzed piętnastu lat - kolumn Dali 104. Ale ile one kosztowały, powiedzmy, że już nie pamiętam...
Z drugiej strony jest wiele kolumn, których nie zabrałbym do domu, ani tym bardziej nie kupił, kosztujących znacznie więcej, i owszem, prezentujących się znacznie bardziej obiecująco, ale ostatecznie nie dających nawet połowy tej frajdy i 'wygodny noszenia', co Studio 140. Może to jest dobre porównanie (na koniec, wreszcie) - Studio 140 są jak bardzo wygodne buty na niemal każdą pogodę.
Wychodząc z domu w normalny dzień rozglądamy się właśnie za nimi. Takie buty nie są może szczytem elegancji, nie są pod żadnym względem 'wyczynowe'. Jednak takie buty zwykle wcale nie kosztują dużo, a Studio 140 nie kosztują mało....Ale wobec tej wygody - wciąż warto.
Trzeba tylko wyzwolić się spod presji porównywania elegancji, techniki, całej 'wartości postrzeganej', albo...w ogóle o tym nie wiedzieć i wierzyć w obiecywane 'finest components'. Z tymi komponentami nie jest tak do końca, ale brzmienie jest rzeczywiście fajne.
Andrzej Kisiel