Najnowsze doniesienia z firmy Dynaudio dotyczą wymiany całej serii Contour, która w dotychczasowej formie trwała chyba z dziesięć lat. Nowe modele wyglądają zupełnie inaczej, ale wcale nie bardziej awangardowo; to raczej poprzednia seria, tak jak wprowadzona nieco wcześniej C (Confidence), wniosły do projektów Dynaudio wyraźnie nowe proporcje i elementy - wyjątkową smukłość, wyodrębnione panele frontowe i niekonwencjonalne aranżacje przetworników.
Starsi stażem audiofile pamiętają jednak Contoury jeszcze starszej edycji, z lat 90. ubiegłego wieku - i była to kwintesencja pierwotnego firmowego stylu.
Klasyczne, lecz pięknie wykonane, eleganckie skrzynki, tylko z subtelnymi "ozdobnikami", tchnące staranną, ręczną duńską robotą (w pierwszych katalogach Dynaudio poświęcano temu wątkowi dużo miejsca, pokazując jakiegoś uśmiechniętego Olsena lub Nielsena w jego małej, ale dobrze wyposażonej stolarni).
W tamtych czasach, przed wprowadzeniem maszyn CNC, ładne i dokładnie wykonane obudowy wcale nie były na porządku dziennym, nawet wśród droższych produktów. Potem ten tradycyjny wzór obudowy przeniesiono do nieco tańszych serii, w tym do serii Focus. Tę jednak niedawno "przerobiono" na Focus XD, czyli na konstrukcje aktywne.
Obudowa wykończona jest tak ładną okleiną (orzech amerykański), że trudno ocenić, czy jest ona sztuczna (jak w poprzedniej generacji Excite), czy naturalna... W tym przypadku nie ma to chyba znaczenia.
Maskownica jest trzymana przez magnesy, ma bardzo cienką ramkę (7 mm), jednak brak wyprofi lowań na jej wewnętrznych krawędziach powoduje, że odbicia fal wywołują zafalowania na charakterystyce (bez maskownicy bliskiej ideału). Maskownica przykrywa cały front, jest więc długa, a przy tak niewielkiej grubości – bardzo delikatna. Łatwo ją złamać.
Firma chce iść z duchem czasu, już wcześniej wprowadziła bezprzewodowe modele Xeo, ale wzmacniając tę sekcję o Focusy, osłabiła dział konwencjonalnych, pasywnych zespołów głośnikowych. Wśród dawnych (pasywnych) Focusów były dwie duże konstrukcje trójdrożne - Focusy 340 i Focusy 380.
Nie znajdziemy jednak ich odpowiedników również w serii XD, ponieważ nowoczesność układów aktywnych i cyfrowych ma procentować eliminacją dużych kolumn, a ich możliwości mają być w zasięgu znacznie mniejszych konstrukcji - tak można to odczytywać i na pewno jest w tym sporo racji, gdy patrzy się na tę ofertę oczami potencjalnego, "nowoczesnego" klienta.
Audiofile-tradycjonaliści nie lubią kolumn aktywnych, ale niejeden z nich chce kolumny duże... Wraz z transformacją serii Focus w serię Focus XD w ogóle zniknęły z oferty tak duże kolumny, tańsze od wolnostojących Contourów (teraz są nimi C60 kosztujące 40 000 zł za parę!).
W serii Excite, czy w jeszcze tańszej Emit, tak dużych kolumn nie przewidywano, ale w nowej sytuacji zareagowano również na sygnały z rynku, płaczącego nad ewidentnym brakiem dużych "paczek" Dynaudio we względnie przystępnej cenie.
Dynaudio Excite 44 - głośniki
Wprowadzono właśnie Dynaudio Excite 44, które wręcz przebiły swoją atrakcyjnością wcześniejsze Focusy, biorąc oczywiście pod uwagę cenę - są tak duże jak dawne Focusy 380, większe niż Focusy 340, a tańsze nawet od tych drugich.
"Nic za darmo", seria Excite bazuje na głośnikach teoretycznie z niższej półki niż seria Focus, ale różnice nie są poważne, obudowy też są tylko trochę mniej wysublimowane i podsumowując: nigdy dotąd nie mieliśmy w ofercie Dynaudio do dyspozycji kolumny tak dużej i zaawansowanej, za tak umiarkowaną cenę.
Istniejące już wcześniej Excite 38 to też układ trójdrożny, ale z parą niskotonowych 17-tek (podobnie, jak wycofany Focus 340), natomiast Dynaudio Excite 44 mają 20-cm niskotonowe (analogicznie do Focusa 380).
Różnica 3 cm może wydawać się niewielka, ale na powierzchni membrany odbija się już wyraźnie, cała kolumna jest znacznie większa, objętość ma tutaj kluczowe znaczenie dla wykorzystania potencjału głośników i uzyskania zarówno niskiej częstotliwości granicznej, jak i dobrej odpowiedzi impulsowej.
Obydwa niskotonowe pracują we wspólnej komorze bas-refleks, z jednym otworem z tyłu obudowy. W komplecie jest też zatyczka, która zmienia system w zamknięty. Aranżacja głośników jest bardzo klasyczna, ze średniotonowym wyraźnie mniejszym od niskotonowych i ustawieniem wszystkich przetworników w "choinkę" (albo w "bałwanka"), ale w wykonaniu Dynaudio dostajemy wyjątkowe przetworniki.
Excite 44 oparto na głośnikach o parametrach odpowiednich do takiego strojenia, które pozwala na poprawną pracę zarówno w systemie bas-refl eks, jak i zamkniętym. Jest to jakiś kompromis, ale bardzo rozsądny, pozwalający użytkownikowi na wyraźną zmianę charakterystyki, stąd w komplecie znajduje się zatyczka tunelu.
Czy elementy i rozwiązania, które liczą sobie kilkadziesiąt lat, które wciąż "trzymają poziom" i pod pewnymi względami są nawet wyjątkowe, można nazywać nowoczesnymi? To tylko kwestia słów, bo ważne jest, aby zrozumieć istotę sprawy - opracowane kilkadziesiąt lat temu przetworniki Dynaudio są wciąż bardzo dobre i stosowane w firmowych projektach, przez konstruktorów, którzy wiedzą o nich wszystko, mogą zapewnić świetne rezultaty.
Przez te wszystkie lata wprowadzano modyfikacje, jednak nie zmieniały one podstaw ich konstrukcji i najbardziej charakterystycznych cech. Na przykład 20-cm niskotonowe, stosowane w Dynaudio Excite 44, są przedstawiane przez producenta jako "nowe niskotonowe 20W75 Esotec+".
Wyglądają jednak na takie same przetworniki, jakie były stosowane w Focusach 380 (co przecież ujmy im nie przynosi) - ba, tak samo, jak 20W75 Esotec, wprowadzony do sprzedaży na początku lat 90. ubiegłego wieku (był to chyba ostatni nowy przetwornik Dynaudio, dostępny dla hobbystów, zanim firma nie zamknęła swojego działu DIY).
Ewentualne zmiany dotyczą materiału karkasu cewki, jej uzwojenia, nawet układu magnetycznego, ale z zewnątrz (z wyjątkiem lakieru proszkowego na koszu - kiedyś był czarny, teraz jest srebrzysty) wszystko wygląda podobnie, jeżeli nie tak samo. Czyli - bardzo dobrze.
Głośnik średniotonowy - 15-tka z 38-mm cewką - też wygląda na taki sam; natomiast wysokotonowy - 28-mm jedwabna kopułka - ma ferrytowy układ magnetyczny i puszkę wytłumiającą, charakterystyczną dla pierwszego Esoteca D260, podczas gdy w Focusach jest stosowany głośnik droższy, z neodymowym, płaskim układem magnetycznym.
Obudowa
Obudowy serii Excite od początku reprezentowały styl "klasyczny", ale w pierwszej edycji wyraźnie ustępowały pod względem jakości wykonania obudowom serii Focus. Teraz różnice, przynajmniej pod względem estetycznym, są minimalne; podejrzewam, że wersje orzechowa i palisandrowa są wykończone folią drewnopodobną, ale prezentuje się ona tak wyśmienicie (w teście - orzechowa), że nie podejmuję się w tej sprawie wydać ekspertyzy - może jest to nawet fornir polakierowany i wyszlifowany na gładko.
Są też wersje lakierowane na biało i na czarno (satynowo), zatem wybór jest satysfakcjonujący i przypomina to, co oferuje Dali w serii Rubicon.
Dla wersji białej maskownica jest szara, dla pozostałych - tradycyjnie - czarna. W kolumnach za kilkanaście tysięcy może się to wydawać obowiązkowe i trywialne, ale mocowanie maskownicy na magnesy wcale nie jest rozpowszechnione w kolumnach Dynaudio; jeszcze do niedawna nie tylko Excite, ale i modele droższych serii miały grille trzymane przez standardowe kołki.
Wreszcie Dynaudio poszło jednak z duchem czasu także w tym zakresie i fronty obudów serii Excite są już "czyste". Wcześniej zlikwidowano w serii Excite dylatację między frontem a resztą obudowy, podobnie jak to było od początku w serii Focus, pozostawiając subtelne ścięcie pionowych krawędzi bocznych.
Obudowy serii Focus lekko zwężają się ku tyłowi, obudowy Excite już nie, ale niewiele ujmuje to ich urodzie i właściwościom akustycznym (prawdę mówiąc, tak niewielka zbieżność, jaką wprowadzono w Focusach, praktycznie nie ma znaczenia).
Obudowa Excite 44 jest tylko odrobinę mniejsza od obudowy Focusów 380, a różnica mas wynosi tylko 4 kg (30 kg vs 34 kg). Zapaliłem się więc do porównywaniaExcite 44 z Focusami 380, bo uwzględniając wzrost cen, jaki nastąpił w ciągu ostatnich kilku lat na podobne produkty, Dynaudio Excite 44 są dwa razy tańsze od Focusów 380 (kosztujących już pięć lat temu 27 000 zł).