Tytuł "Phola" oznacza: mieć się dobrze, czarować, więc wydawałoby się, że ten wspaniały trębacz (a ostatnio również wokalista), Hugh Masekela, wielce zasłużony dla popularyzacji jazzu z Afryki Południowej, oczaruje nas szamańskim korowodem muzycznym. Tymczasem przedstawia dziewięć miłych dla ucha piosenek, które momentami dotykają rasowego jazzu, ale najpełniej mieszczą się w konwencji afrykańskiego smooth jazzu.
Hugh Masekela uległ tej manierze jakiś czas temu, a równolegle z nim szereg młodych muzyków południowoafrykańskich. Pęd do komercjalizacji i amerykanizacji stał się widać silniejszy, niż potrzeba kultywowania przebogatej tradycji, ... a może właśnie taka musi być kolej rzeczy. Niniejszy album powstał przy współpracy z dwoma zdolnymi klawiaturzystami, Erikiem Pallianim i Ezrą Erasmusem, oraz tuzinem innych muzyków i wokalistów. Partie solowe Masekeli na trąbce urzekają lekkością, jasnością i pogodą linii melodycznej, stanowiąc doskonały przykład gry z górnej półki. Niezbyt przystają do nich (nieraz naiwne) partie wokalne, zarówno te śpiewane przez niego niezbyt czystym głosem, jak i te wykonywane przez gości w popowej konwencji. Albumu "Phola" słucha się miło, ale nie wywołuje on większych emocji.
Cezary Gumiński
4Q TIMES SQUARE / GIGI