JOHN SURMAN

Saltash Bells

Saltash Bells

Wykonanie

Nagranie

Rzadko kiedy dojrzałemu artyście udaje się stworzyć na jednej płycie tak pełny portret własny. Najczęściej w takich wypadkach muzycy tworzą albumy z utworami o znacznym rozrzucie stylistycznym, aby maksymalnie zaprezentować różnorodność swych koncepcji i umiejętności.

John Surman, najwybitniejszy angielski saksofonista mieszkający obecnie w Norwegii, potrafi dokonać swoistej syntezy swych licznych dokonań w ramach właściwie jednego utworu i udaje mu się w kolejnych tematach na płycie trzymać się obranej stylistyki, a jedynie melodią, rytmem, harmonią i użytym instrumentarium modyfikować jego fakturę. Od samego początku kariery Surman demonstrował niecodzienną umiejętność bycia sobą, hołdując zarazem unikalnej sztuce wsłuchiwania się w muzyczne echa zarówno dawnych czasów, jak i współczesności.

Jego droga muzyczna jest przebogata w najrozmaitsze doświadczenia. Rozpoczął od śpiewania w chłopięcym chórze. Gdy jako młodzian na wystawie sklepu muzycznego zobaczył saksofon barytonowy, wydał mu się wtedy najbardziej efektowny nie tylko rozmiarami, ale i brzmieniem, i właśnie jego wybrał jako wiodący instrument.

Jeszcze jako nastolatek John Surman grał już w progresywnej orkiestrze Mike`a Westbrooka, studiując jednocześnie w londyńskim konserwatorium. Dalej udzielał się w konwencji jazzbluesowej (Alexis Korner), hard-bopowej (Ronnie Scott), mainstreamowej (Humphrey Lyttleton), modalnej (Mike Gibbs), afrykańsko-etnicznej (Chris McGregor), jazzrockowej (John McLaughlin, Terje Rypdal), free-jazzowej (Barre Philips i Stu Martin), starając się przenieść na język saksofonu barytonowego intensywność i dynamizm muzyki Johna Coltrane`a. Potem przyszły jeszcze doświadczenia z muzyką sakralną, baletową i filmową, klasyczną, etniczną, elektroniczną czy nawet drum`n`bassową.

Początek kariery Johna Surmana zbiegł się ze złotym okresem kreatywności jazzu angielskiego lat 60. To wtedy z olbrzymim wkładem Surmana powstała europejska płyta jazzowa wszech czasów "Extrapolation", firmowana przez McLaughlina (1969). Polscy fani Jazz Jamboree 1970 zostali wprost zahipnotyzowani występem tria Surman-Philips-Martin; buchający ze sceny Kongresowej free-jazz okazał się być nadspodziewanie wciągającym i zawirował w głowie również tym, którzy takiej muzyki na co dzień nie słuchali. W czasie kolejnych wizyt w Polsce w ciągu ostatnich dekad John Surman nieodmiennie zachwycał nietuzinkowymi projektami (nierzadko z odniesieniami do klasyki), zaskakując zawsze erudycją i wyobraźnią kompozytorską.

Krążek "Saltash Bells", zrealizowany całkowicie solo, jest już siódmym przedsięwzięciem tego rodzaju. Podobnie jak poprzednio, artysta wypowiada się na saksofonach barytonowym, tenorowym i sopranowym, na klarnetach altowym, basowym i kontrabasowym oraz harmonijce. W tle wielogłosowych improwizacji słyszymy zapętlone motywy na polifonicznych syntezatorach cyfrowych, co może budzić skojarzenia z muzyką spod znaku new age. Zaprogramowane syntezatory nie tylko pięknie harmonizują linie melodyczne, lecz odgrywają w pewnym sensie rolę wyznacznika rytmu i kształtują nastrój. Dominującą jednak rolę pełnią kilkakrotnie nakładane instrumenty dęte z dodatkiem efektu głębokiego pogłosu.

Wysokiej jakości nagranie może wydawać się nieco sterylne, bowiem lekko słyszalne są tylko subtelne odgłosy pracy ustnika czy przebierania klawiszami saksofonu, co zwykle ujawnia się na nagraniach audiofilskich, ale chyba o właśnie takie klarowne brzmienie instrumentów artyście chodziło.

W intonowanych melodiach, pełnych dojrzałego piękna, a następnie w lekko rozwijanych partiach improwizowanych, utrzymanych w adekwatnej do motywu estetyce, znajduje odzwierciedlenie niemal suma wszystkich doświadczeń muzyka. Rzewny folklor angielski splata się tu z barokową klasyką, współczesna abstrakcja współgra z baśniową opowieścią, jazzowa forma narracji celnie komplementuje piękno łagodnych linii melodycznych. Użycie instrumentów w całej rozpiętości skal sprawia, że poszczególne utwory mienią się pełnią brzmień.

Sugestywne kompozycje Surmana mogą wywoływać szereg skojarzeń. Otwierający temat "Whistman`s Wood" przenosi nasze myśli w tajemnicze odmęty leśne, gdzie nieodmiennie panuje kojąca naszą duszę niezachwiana harmonia przyrody. Najsilniejsze emocje wywołuje kompozycja tytułowa, malując w naszej wyobraźni dolinę rzeki, bo gdy zaczynają grać dzwony kościelne, to echo od zboczy i wiatr modulują ich proste brzmienia w barwną wiązankę melodii.

Najbardziej jazzowo rozbrzmiewa utwór zamykający album "Saling Westward", osadzony na rytmie samby, z rześką solówką harmonijki i sopranu, zmyślnie wyciszony w finale sielankowym śpiewem ptaków. Tak więc wszystko, co gra w duszy tego wrażliwego muzyka, znalazło odzwierciedlenie w jego opowieściach.

Cezary Gumiński
ECM / UNIVERSAL

GATUNKI MUZYKI
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio grudzień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu