Tych jedenastu piosenek na płycie słucha się całkiem miło, bo Monika Masarovicova (zza południowej granicy) ma mocny i ciepły głos, za pomocą którego stara się wytworzyć intymny nastrój.
Byłoby lepiej, gdyby śpiewała w rodzimym słowackim, bo jej angielska wymowa jest zbyt twarda. W dodatku głos usytuowany w pozycji dominującej został dość ostro nagrany, momentami za głośno, co wzmaga odczucie, że angielski wokalistki nie jest jej rodzimym.
Kompakt firmuje pianista Pavol Bodnar, spisujący się wyśmienicie w roli akompaniatora. On też jest kompozytorem wszystkich piosenek i autorem ambitnych aranżacji z udziałem fletu, wiolonczeli czy klarnetu basowego, które atrakcyjnie wpisują się w wątki melodyczne.
Większość utworów na "Kolobeh dna a noci" została utrzymana w nastroju odpowiednim do napisanych przez Masarovicovą strof poezji. Słuchając płyty, doznajemy ogólnej refleksji, że wokalistki z krajów słowiańskich są bardziej predestynowane do śpiewania we własnych językach, aby uniknąć akcentu sztuczności, za którym jazz nie tęskni. O ileż naturalniej brzmi wykonana ze słowackim tekstem kompozycja "Staci, ked sa zjaves" w rytmie kołyszącej samby.
Cezary Gumiński
HEVHETIA / GIGI