Amerykański pianista Steve Kuhn występował z Johnem Coltrane`em przez osiem tygodni, od stycznia do marca 1960 r. w nowojorskim klubie Jazz Gallery. Bliskość mistrza inspirowała go przez lata, a teraz postanowił złożyć mu hołd wybierając najlepszego do tej roli saksofonistę - Joe Lovano.
Steve Kuhn nie gra tak energicznie, perkusyjnie jak McCoy Tyner, ale dzięki temu słychać w jego harmoniach wiele subtelności i melodykę, która działa na słuchaczy magnetycznie. W jego trio występują: kontrabasista David Finck i perkusista Joey Baron - jeden z moich ulubionych, bo potrafi grać delikatnie i ekspresyjnie, zawsze ciekawie i zaskakująco. - John Coltrane, Ornette Coleman i Sonny Rollins roztoczyli przed jazzem szerokie perspektywy, a Wayne Shorter i Joe Henderson dodali własne głosy, pokazując kierunek dalszych poszukiwań, również moich - powiedział mi Lovano półtora roku temu w Bielsku-Białej przed koncertem SFJazz Collective. Tu brzmienie swojego saksofonu zbliżył bardziej do tego, które znamy z płyt Coltrane’a. Jest intensywne, żarliwe i uduchowione. Może to nawet najlepsza płyta Joe Lovano.
Inspiracją są oczywiście kompozycje Johna Coltrane’a. Album otwiera temat "Welcome" z płyty "Kulu Sé Mama" (1965 r.). To rodzaj modlitwy dziękczynnej za łaskę życia w pokoju. - A welcome feeling of peace - jak powiedział kiedyś Coltrane. Kwartet rozważnie dobiera dźwięki, tak by utworzyły paletę ujmujących harmonią barw, jednocześnie naturalnych, prostych, płynących prosto z serca. To odpowiednie wprowadzenie w nastrój "Song of Praise", w którym rośnie napięcie a spokój zakłóca zwątpienie. To zarazem ostry protest przeciwko wszelkiemu złu i nieprawościom, jakim dopuszcza się człowiek. Emocje opadają w balladzie "Crescent" - tak rzewnego tonu u Lovano jeszcze nie słyszałem. W standardzie "The Night Has a Thousand Eyes" trio odchodzi od stylu Coltrane’a. Kuhn gra tu bardziej tradycyjnie, wręcz swawolnie. Natchniony Coltrane’em nastrój wraca w powoli rozwijającym się "Living Space". Kuhn dedykuje swojemu mistrzowi solowy temat "With Gratitude", prawdziwe podziękowanie za inspirację w czasie jego całej kariery.
Ekspresyjne rytmy perkusji Barona i rozedrgany saksofon Lovano rozpoczynają free jazzową improwizację w "Configuration". To jedna z najdoskonalszych kompozycji Mistrza. Po takich emocjach musi przyjść wyciszenie, a świetną okazją do tego jest prosta melodia "Jimmy’s Mode". Znakomitą solówką kontrabasu popisuje się tu David Finck. Co ciekawe, te dwa ostatnie tematy pochodzą z wydanej 30 lat po śmierci JC płyty "Stellar Regions". "Spiritual" Lovano zagrał na węgierskim instrumencie tarogato przypominającym brzmieniem saksofon sopranowy. To typowy, coltrane’owski temat z improwizacjami rozwijanymi przez każdego z muzyków. Album zamyka starsza kompozycja Kuhna "Trance" wykonana solo. Pamiętam, że tak zatytułowany album wydany jeszcze w latach 70. należał do moich ulubionych pozycji w katalogu ECM-u. "Mostly Coltrane" jest jedną z moich kandydatek do płyty roku. Jedną z najciekawszych, jaką ostatnio wyprodukował Manfred Eicher.
Marek Dusza