Czwarty w dyskografii pianisty Kuby Płużka album "Creationism" wygrywa mój konkurs na najbardziej intrygujące otwarcie płyty dziesięciolecia. I nie jest to początek, który zachęca do zajęcia miejsca w wygodnym fotelu. A nawet jeśli w takim słuchamy ulubionych dźwięków, to będziemy się w nim wiercić, bo muzyka to niepokojąca, acz wciągająca.
Kto ma dość muzyki wypełniającej czas i aurę miłymi dla ucha harmoniami, ten powinien koniecznie nabyć ten album. Młodemu pianiście towarzyszą niezmiennie od lat: Marek Pospieszalski - saksofon tenorowy, klarnet altowy; Max Mucha - kontrabas i Dawid Fortuna - perkusja. - "Creationism" jest opowieścią o formowaniu się dźwięków z drgań, wibracji i częstotliwości, powrotem do początku świata, do czasów, zanim powstał rytm, melodia i harmonia - mówi Kuba Płużek.
Album otwiera potężnymi uderzeniami w klawiaturę. Pozwala wybrzmieć akordom, wsłuchujemy się razem z nim, jak wibrują w powietrzu, wwiercają się w głowę i po chwili jesteśmy już uczestnikami eksperymentu. Preparuje dźwięki w szalonym stylu, improwizuje szukając najciekawszego brzmienia. To muzyka współczesna okraszona free-jazzem. By dowieść, że najważniejsza jest forma i pomysł, ostatni utwór zagrał na "najbardziej zniszczonym i rozstrojonym pianinie", jakie znalazł. "Creationism" to fascynujący album.
Marek Dusza
For Tune