Pandemia miała jednoznacznie negatywny wpływ na działalność koncertową. Dopiero lato a.d. 2021 dało więcej możliwości kontaktów z publicznością. Szczególnie ci, którzy często występowali za granicą, dotkliwie odczuli efekt zamknięcia granic i niedostępność prestiżowych scen świata. Należy do nich pianista Artur Dutkiewicz, nie bez kozery nazywany Ambasadorem Polskiego Jazzu. Dzięki występom w 70 krajach – od USA przez Europę, Bliski Wschód, Afrykę po Chiny i Australię – jest niewątpliwie naszym największym "jazzowym globtroterem".
Szczęśliwie Artur Dutkiewicz twórczo wykorzystał czas lockdownu, czego dowodem jest album "Comets Sing". Napisał nowe kompozycje, sięgnął także po te wcześniejsze – niedokończone, kilka opracował na nowo.
Wymagającym, inspirującym partnerem stał się świeżo odrestaurowany fortepian Steinway D, na którym grał niegdyś Artur Rubinstein. Ten szczególny czas pozwolił także na więcej prób z kontrabasistą Michałem Barańskim i perkusistą Adamem Zagórskim.
Dzięki temu trio osiągnęło rzadko spotykaną integrację, brzmi wręcz jak jeden instrument. Choć muzycy mają swobodę indywidualnej wypowiedzi, to każdy spontanicznie reaguje na pomysły pozostałych.
Porównując nowe nagrania tria Artura Dutkiewicza z wcześniejszymi płytami, dojdziemy do wniosku, że w każdym aspekcie muzyka zyskała. Jest bliżej słuchacza i silniej oddziałuje na wyobraźnię.
Czas pandemii skumulował emocje, pozwolił muzykom skupić się na formie, udoskonalić brzmienie każdego akordu. Już pierwsze przesłuchanie płyty "Comets Sing" podsunęło mi myśl, że zespół jest już tylko o krok od doskonałości.
To bardzo uduchowiony album z głębokim przesłaniem filozoficznym. Czas pandemii dał muzykom możliwość zagłębienia się we własne myśli, odkrywanie samego siebie i swoich możliwości, co dla każdego twórcy jest niezmiernie ważne.
Już tytuł albumu podsuwa tematykę przemyśleń Artura Dutkiewicza: "Przyszedł czas, aby się zatrzymać, unieść głowę w górę, a tam wszystko jest w ciągłym ruchu. Te świetliste obiekty mówią o prawdzie, że wszystko się zmienia.
Świat ma wiele wymiarów, materia walczy z duchem, radość przeplata się z zadumą, piękno zmaga się z ograniczeniami, przeciwstawne wartości dopełniają się. Kiedy zapytano mistrza duchowego, jaki jest cel życia, odpowiedział – być szczęśliwym".
"Śpiewające komety" są odpowiedzią, jak osiągnąć szczęście tworząc muzykę i dzieląc się nią. Z niegasnącym uśmiechem rozkoszy na twarzy zaliczam ten album do najbardziej poruszających, jakich słuchałem w czasie pandemii. Nowych i tych już dawno nagranych, klasycznych.
Marek Dusza
PIANOART/SOLITON