Na Audio Show 2014 zaprezentowano sprzęt analogowy z krainy audiofi lskiego absolutu, w którym jednym z elementów był legendarny gramofon Transrotor Artus. Gdy prelegent użył do demonstracji płyty winylowej Hugha Masakeli "Hope", wytłoczonej na 45 obrotów na minutę, uznałem to za ekstrawagancję.
Znany mi wcześniej materiał z wersji CD pochodzi z bardzo dobrze nagranego koncertu trębacza, ale czy było to nagranie audiofilskie? Musiałem jednak zmienić zdanie, gdy usłyszałem fragment ze wspomnianej wersji analogowej, bo oprócz charakterystycznego ciepła uderzała perfekcyjna analityczność odczytu, a przede wszystkim imponująca dynamika.
Na skutek niezaprzeczalnych zalet brzmieniowych formatu 45 obr./min, chciałoby się usłyszeć wiele takich płyt. Natomiast jeśliby najwięksi producenci wpadli na szatański pomysł ponownego wytłoczenia najpopularniejszych tytułów w takim formacie, wypłukaliby kieszenie zagorzałych audiofi lów. Trudno ocenić, ile firm emituje regularnie płyty winylowe w tej nietypowej wersji.
Oto podwójny album firmowany przez amerykańskiego trębacza o wietnamskich korzeniach. Niezwykle ważną postacią w kwartecie Vu jest mag gitary Bill Frisell. Basista Luke Bergman i perkusista Ted Poor są dobrze znani na jazzowej scenie w północno- zachodnich Stanach i tworzą świetnie zgraną sekcję rytmiczną.
Cuong Vu grywał z wybitnymi gitarzystami (Pat Metheny, Nguyen Le), natomiast Frisell cenił sobie współpracę ze stylowymi trębaczami (Kenny Wheeler, Ron Miles), stąd spotkanie obu mistrzów było jakby nieuniknione. To drugi projekt będący owocem ich wspólnych działań.
Pochłonięty niegdyś progresywnymi prądami Vu, po współpracy z Methenym, złagodził ton swych wypowiedzi i stylistyczne spasowanie z gitarą Frisella brzmi tu doskonale. Album złożony z kompozycji członków kwartetu rozpoczyna ballada w melancholijnym stylu Cheta Bakera.
Dopiero w kolejnym utworze "Alive" dochodzą wyraźniej do głosu atrybuty charakterystyczne zarówno dla stylu Cuonga Vu (chrapliwość tonu, ostrzejsze wejścia) jak i Frisella (zaskakujące akcentacje, wybrzmienia, preparacje).
Album "Change In The Air" został zdominowany utworami w nastroju melancholijnym. Wtedy można nasycić ucho harmonijnie przeplatającymi się frazami instrumentów melodycznych i docenić imponującą czystość brzmienia trąbki i gitary. Zamykający płytę "Far from Here" Frisella to kompozycyjny i wykonawczy majstersztyk.
Niestety, perkusja została nagrana niezbyt klarownie, co szczególnie może drażnić w wartko rozgrywanych utworach, a bas brzmi dość anemicznie. Niemniej dla wyśmienitych partii Vu i Frisella warto zapoznać się z tym nietypowym wydawnictwem.
Cezary Gumiński
RARENOISE RECORDS