Niewątpliwie udział Portuondo w legendarnym projekcie Ry Coodera – Buena Vista Social Club – z 1996 r. przyczynił się do rozszerzenia kręgu popularności artystki. Jednakże ta wspaniała kubańska wokalistka miała już wcześniej wiele sukcesów artystycznych. Omara Portuondo jeszcze w latach 50. występowała w USA razem z Nat King Colem. W 1967 r. reprezentowała Kubę na Festiwalu w Sopocie. Obecnie jest w zacnym wieku (92 l.), ale nadal podziwiamy jej nietuzinkowy kunszt wykonawczy i świeży głos. Ma na koncie wiele wyróżnień zagranicznych i krajowych oraz nagrody i nominacje Grammy, w tym za całokształt osiągnięć.
Jej dyskografia zawiera prawie 40 tytułów, z czego połowa to projekty autorskie. Jak w przypadku większości artystów, jej aktywność pokrzyżowała pandemia i na niniejszy album fani musieli czekać aż 5 lat.
O dobrą kondycję Omara Portuondo dba troskliwie jej syn Ariel Jimenez, który jest też producentem niniejszej płyty. Album zawiera interpretacje autorskie jedenastu piosenek, które zostały różnorodnie zorkiestrowane, a artystka bezbłędnie odnalazła się w każdym kontekście instrumentalnym. Większość utworów to duety wokalne z latynoskimi znakomitościami.
Już pierwsze takty introdukcji do otwierającego "Bolero de la Vida" przenoszą naszą wyobraźnię w romantyczny świat starej Hawany. Głos Portuondo został tu perfekcyjnie zgrany z głosem gwatemalskiej piosenkarki Gaby Moreno. Tą perfekcję dwugłosu tym razem z Andym Montanezem (Puerto Rico) artystka demonstruje w kolejnym pięknym temacie "Silencio".
Do akompaniamentu w interpretacji popularnego utworu "Duele" został zaproszony wybitny pianista kubański Gonzalo Rubalcaba, by doborem wykwintnych akordów wytworzyć unikalny nastrój melancholii. Piosenka "Como la Gigarra" lekko nawiązuje do klimatów lansowanych niegdyś przez formację Buena Vista z pięknymi ozdobnikami rzewnej trąbki.
Kompozycja "Me Toca" emanuje młodzieńczym entuzjazmem za sprawą meksykańskiego wokalisty Carlosa Rivery. W nastroju całkiem sentymentalnym zaprezentował się duet Portuondo z popularnym amerykańskim bluesmanem Keb’em Mo’ we wdzięcznej interpretacji "Se Feliz". Akcenty jazzowe wybrzmiały w wykonaniu standardu "Now".
Omara Portuondo nie swinguje tu tak jak jej amerykańskie koleżanki, ale wnosi do interpretacji coś absolutnie własnego. Nie wszystkim może przypaść do gustu wykonanie "Honrar la Vida" w duecie z Panamczykiem Rubenem Bladesem, natomiast fantastycznie wybrzmiało poruszające wykonanie "Gracias a la Vida" w duecie z Natalią Lafourcade (rodem z Meksyku).
Na tle skromnego akompaniamentu, przypominającego rytmem bicie serca, głosy obu pań cudownie się splotły. Zamknięcie płyty "Vida" nie mogło się obyć bez wykonania ognistej kubańskiej rumby.
Cezary Gumiński
ONE WORLD/GIGI DISTRIBUTION