TIDES FROM NEBULA

Earthshine

Earthshine

Wykonanie

Nagranie

Redakcyjny kolega Jacek W. bardzo surowo ocenił nowe dzieło warszawiaków z Tides From Nebula. Cóż, uważam, że jego bardzo niska - i zupełnie niespodziewana ocena, jest trochę na wyrost. W sumie, to chyba nawet nieco bardziej niż na wyrost.

Sam się mu dziwię, bo "Earthshine" to bardzo dobry materiał, może i nieco wtórny (jak i cały post-rock), ale piekielnie żywy, emocjonalny, i wreszcie w - moim skromnym odczuciu - zupełnie autorski, bez wyraźnych inspiracji bardziej znanymi nazwami. A odwrotność mojej tezy zarzucał im Jacek - czego nie rozumiem. Może zmęczył się post-rockiem (co by mnie wcale nie zdziwiło). Ja na całe szczęście nie karmię się taką muzyką na co dzień, ale od czasu do czasu, ale za to wybitnie intensywnie. I tak jak z "Aura", tak teraz z "Earthshine" spędzam przyjemne, herbaciano-melancholijne wieczory.

Poza tym na Tides From Nebula patrzę jako całość, nie zaś przez pryzmat jednego albumu. Dlatego też od nagrań prób, przez przecierającą post-rockowe szlaki na polskim rynku "Aura", a na "Earthshine" kończąc, stołeczna formacja to klasa sama w sobie - i bynajmniej nie przez moje znajomości z Adamem czy Maciejem. Wręcz przeciwnie, z uporem maniaka katowałem się "Purr" z sali prób, później "Tragedy of Joseph Merrick" a teraz, już w całości, od początku do końca "Earthshine". Z jednej strony ciepłą - a z drugiej bardzo posępną wędrówką po zakamarkach żywego świata. W dodatku długą, bo większość z utworów trwa znacznie więcej niż tradycyjne trzy-cztery minuty. A to z jednej strony próba rozwoju własnej twórczości, i eksploracji nowych terytoriów - co tym bardziej cementuje post-rockową łatkę - bo jak każdy wie, to raczej długa (często dłużąca) się muzyka.

"Eartshine" może i nie zaskakuje - chociaż z drugiej strony, nie wiem czy w tego typu dźwiękach można jeszcze czymś zaimponować. To nie ten rodzaj emocji i ciężaru co *Shels, zatem z "Eartshine" powinno się bratać na luzie, bez oczekiwań, i patrząc na ten przypadek z osobna. Powoli mknąć w głąb "Caravans" i wtulać się w gorącą przestrzeń początkowo leniwego, a potem  ciężkiego "White Gardens" (piękne smyczki!). Brzmieniowo "Earthshine" to naprawdę fajny, analogowy materiał, może tylko z nieco zbyt mocno wyeksponowanymi śladami perkusji - aczkolwiek, dwójka Tides From Nebula, to paradoksalnie żywszy album niż "Aura", co jest ogromną zaletą, zwłaszcza gdy szybsze tempo niejako zmusza do headbangingu.

To idę tam gdzieś, pod rękę ze stołecznym post-rockiem.

Grzegorz "Chain" Pindor
Mystic Prodiction

GATUNKI MUZYKI
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta marzec 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio kwiecień 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu