Głównym punktem nowego programu są cztery jednakowe przyciski Scene, wyprowadzające na pierwszy plan nowe podejście funkcjonalne do obsługi całego systemu. Sam pomysł nie jest wprawdzie specjalnie odkrywczy, ale jego realizacja już jak najbardziej, można z czystym sumieniem powiedzieć - czegoś takiego brakowało (przynajmniej tym wszystkim, którzy nie posiadali rozbudowanego sterownika uniwersalnego).
Rozwiązanie Scene pozwala, poprzez naciśnięcie tylko jednego specjalnie przygotowanego przycisku, na zainicjowanie szeregu komend wykonywanych nie tylko przez amplituner, ale i urządzenia towarzyszące. Scene jest systemem w pełni programowalnym, każdy z czterech klawiszy Scene pełni funkcje (lub raczej ich zestaw), jakie mu powierzymy.
Dwa wejścia i jedno wyjście HDMI to zestaw typowy, specyfikacja przełącznika HDMI to v1.2a z obsługą 1080p. Mamy też aż trzy wejścia komponentowe, którym towarzyszy jedno wyjście, właśnie w ramach formatów analogowych działa konwerter wideo pracujący "w dół" oraz "w górę".
W sekcji audio zawarto wszystkie popularne systemy wraz z dodatkiem Cinema DSP (tryby wirtualne Yamahy), a także automatyczną kalibrację YPAO. Obsługa drugiej strefy jest w pełni kompletna w ramach transmisji sygnałów audio (z dedykowanym wyjściem RCA).
Konfiguracja wzmacniaczy, których Yamaha ma siedem, umożliwia przekierowanie głośników tylnych efektowych właśnie do drugiej strefy lub uruchomienie bi-ampingu dla głośników głównych. Rezygnując z systemu 7.1 na rzecz 5.1, będziemy również mogli wypróbować system Presence, dodając dwie kolumny przednie w oryginalnym systemie proponowanym przez Yamahę.
Cennym dodatkiem jest selektor impedancji, układ tym razem pozwala na podłączenie wszystkich głośników 8-omowych, lub 4-omowych przednich - pozostałe muszą być już 8-omowe. Posiadacze iPODów mogą zintegrować swoje grajki z całym systemem, nie tylko w ramach dźwięku, ale także sterowania RX-V661. Będą musieli jednak kupić firmową stację dokującą.
Sporo modułów to niestety także cała masa potrzebnych do ich połączenia kabli, których rolę przejmują tutaj taśmy, a w kluczowych miejscach przewody ekranowane. Końcówki mocy zajmują centralne miejsce. Siedem par tranzystorów wyjściowych to Sankeny 2SA1695/2SC4468.
Dekoder surround to ciekawy, zdobywający coraz większą popularność z uwagi na elastyczność konfiguracji Texas Instruments rodziny Cinema DSP. Konwertery cyfrowoanalogowe to Burr-Browny 24 bity/192 kHz. Wejścia i wyjścia HDMI obsługują układy Silicon Image. W sekcji analogowej spotkamy świetne dekodery i konwertery formatów dostarczone przez Analog Devices.
Odsłuch
Początkowe dźwięki Yamahy brzmią dość jednoznacznie, ofensywnie i momentami ostro. Nie wiem, czy to kwestia rozgrzania, czy przyzwyczajenia, ale zmuszona do cięższej i dłuższej pracy Yamaha nieco łagodnieje.
Można to usłyszeć zwłaszcza w konfiguracji stereofonicznej i głównie w zakresie wysokich tonów. Nie następuje wprawdzie odwrót o 180 stopni, jednak wszystko brzmi jakby rozsądniej, z poszanowaniem dla zamiarów muzyka i realizatora, jak też dla słuchu odbiorcy.
Średnica jest bardziej przewidywalna, jednak nie odpuszcza dynamiki - i bardzo dobrze. Jak przystało na silny amplituner, któremu w dwóch kanałach niedobory mocy zasilacza nie grożą, RX-V661 potrafi zaprezentować całkiem szybki i jednocześnie mocny bas. Przekazuje nie tylko masę, nie tylko uderzenie, ale także dość dokładną informację o charakterze instrumentu. Mimo to w kinie domowym udział subwoofera jest zasadniczo konieczny.
Dynamiki, energii, ale także niezłych konturów i szybkości nie brakuje w pozostałych podzakresach, gdzie czasami pojawia się nawet trochę iskier, dymu i ognia. Góra stara się przekazać wszystkie informacje, a te najdrobniejsze nawet lekko podrasować.
Ze środka sceny płyną mocne dialogi, precyzyjne, wyraźne i stabilne. Uderzenie, zrywy dynamiki, tak jak nagłe wyciszenie nie sprawiają amplitunerowi kłopotu. Trochę mniej swobodnie czuje się w romantycznych nastrojach, zawsze próbując zdetonować jakiś ładunek trotylu.
Radek Łabanowski