Jeszcze rok temu niebieski dysk miał poważnego konkurenta w postaci HD DVD, większość firm albo wybierała stronnictwo, do którego chciała należeć albo wstrzymywała się z decyzją do czasu wyjaśnienia sytuacji. Jedynie LG postąpiło jeszcze inaczej - przygotowało odtwarzacz "SuperMultiBlue", który odtwarzał zarówno płyty Blu-ray, jak i HD DVD.
Coś, co dla innych firm było niemożliwością polityczną i techniczną, dla LG było poprzeczką do przeskoczenia. Powstały nawet dwie generacje odtwarzacza uniwersalnego. Był to wyłom i propozycja łatwego rozwiązania dylematów klientów, którzy wybierając wynalazek LG, nie musieli już martwić się o przyszłość.
Ale przyszłość mogła należeć tylko do jednego z fomatów i kiedy zwycięstwo przypadło Bluray`owi, oczywiście nie miało sensu kontynuowanie rozwoju odtwarzaczy "multi", tym bardziej że płyt HD wyprodukowano śladową ilość. Co nie zmienia faktu, że zeszłoroczny cel i obietnice zostały spełnione, kto wówczas kupił uniwersalną maszynę LG, nie został wyprowadzony w pole.
Obietnica nie polegała bowiem na tym, że obydwa formaty będą koegzystować (czy też konkurować) w nieskończoność, ale na tym, że którykolwiek się ostanie - ten będzie przez odtwarzacz LG obsługiwany. Inna sprawa, że kolejne urządzenia kuszą swoją nowoczesnością i pewnie podsuwają posiadaczom "Super- MultiBlue" myśl o jego wymianie...
BD300 nie aspiruje do miana najcieńszych Blu-ray na rynku, ale wygląda bardzo nowocześnie. Producent nie odmówił sobie pokrycia przedniej ścianki błyszczącą czernią, na jego tle nie odcina się tradycyjna szuflada, gdyż cienką tackę mechanizmu ukryto pod szeroką, lewą częścią frontu.
Z prawej strony umieszczono tylko kilka podstawowych przycisków, a w centrum dość jasny wyświetlacz. Jest jeszcze wejście USB, które ma w BD300 istotne znaczenie, gdyż pozwala na przechowywanie ściągniętych z Internetu materiałów.
Z przodu brakuje przycisku otwierającego szufladę, przeniesiono go na górną krawędź wraz z wyłącznikiem zasilania, obydwa klawisze wtapiają się w srebrną listwę ozdobioną całym rządkiem symboli najbardziej kuszących formatów.
Czerń przodu oraz umieszczone powyżej srebro wyglądają atrakcyjnie, ale po kilku godzinach intensywnej pracy urządzenia ciężko już było znaleźć miejsce wolne od odcisków palców, paproszków, a nawet drobnych rysek.
Możliwości przyłączeniowe LG są kompletne, w centrum tylnego panelu znajdują się dwa najnowocześniejsze konektory - wyjście HDMI oraz port transmisji sieciowej LAN. Analogowe podłączenia wideo obejmują duet kompozyt wraz z komponentem. Jest cyfrowe audio w standardzie koaksjalnym i optycznym, a do tego stereofoniczna, analogowa parka.
Brak wyjść 7.1 sugeruje, iż wewnątrz nie odnajdziemy dekoderów Dolby TrueHD ani też DTS HD. Sygnały cyfrowe tych formatów są jednak oczywiście dostępne w "surowej" postaci na złączu HDMI (aby je zdekodować, potrzebny więc będzie odpowiednio wyposażony amplituner).
Wewnętrzne układy pozwalają na skalowanie sygnału z płyt DVD-Video do 1080p. Jako jedyny w gronie testowanych odtwarzaczy LG BD300 spełnia najbardziej rozszerzoną wersję specyfikacji Blu-ray, a więc profil 2.0 (BD Live).
Poprzez zintegrowany interfejs sieciowy pozwala to na komunikację z Internetem i pobieranie dodatków multimedialnych do odtwarzanych płyt. Na bazie tej specyfikacji LG stworzył jednak coś jeszcze innego ? wypożyczalnię filmów poprzez internetowy serwis sieciowy Netflix. W tej chwili nie jest to jeszcze Full ani nawet HD, ale opcja wydaje się bardzo rozwojowa.
Menu LG przypomina rozbudowany odtwarzacz sieciowy bazujący na architekturze komputera, na równi postawiono odczyt fizycznego nośnika z wypożyczalnią sieciową oraz bankiem muzyki i zdjęć (dalekie skojarzenia prowadzą do konsoli PS3). Z kolei konfiguracja jest dość uproszczona i z racji pominięcia niektórych opcji (np. zaawansowanych ustawień obrazu) nie powinna nastręczać problemów nawet początkującym.
Dźwięk i obraz
Powoli już zapominane, dwa odtwarzacze wieloformatowe LG, powinny być również tutaj przywoływane. Być może nie wszyscy pamiętają, ale pierwsze źródło multiformatowe LG na przebogatej liście odczytywanych płyt, obok Blu-ray, HD DVD oraz DVD-Video miało jedną lukę... sprzęt ten nie potrafił odczytać płyt CD. Była to ułomność przypisana do wyjątkowego czytnika BD/HD DVD, który na skutek swojej specyficznej konstrukcji "nie dawał już rady" z CD. Obecny BD300, rasowy Blu-ray, nie ma z CD najmniejszego problemu.
Muzyka z "kompaktu" ma ładne kontury, nie jest ociężała, biegnie żwawo i dynamicznie. Ciekawostką jak na tego typu urządzenie jest bas; można by się spodziewać obfitej tłustości, tymczasem LG raczy nas mniej rozbudowanym, ale całkiem precyzyjnym uderzeniem. Wysokie tony są lekko przytłumione, ale wszystko w sumie pozwala na szczere wyznanie: tego da się słuchać!
Po udanych próbach muzycznych byłem już spokojny o wielokanałową formę "300-tki". Płynna, ale ponownie żywa prezentacja robi dobre wrażenie ? naturalne, ale nieagresywne. Nieco inaczej przedstawia się wprawdzie profil basu, który postanawia odważniej wkroczyć do akcji, co można zaliczyć na plus. Na drugim skraju pasma także więcej się dzieje, soprany wychodzą z lekkiego półcienia, są bliższe, jednak wciąż nie wyostrzone.
Obraz LG kreuje nieco inny klimat niż Samsung. Płyty Blu-ray wciąż potrafią imponować bogactwem szczegółów, krystalicznością zewnętrznej powłoki oraz dynamiką, ale BD300 dodaje do nich jeszcze jeden aspekt.
Obraz nosi wiele znamion płynności i miękkości, którą można by przyrównać do najwyższej klasy filmowego przekazu, praktycznie niezauważalna jest szklistość i sztuczność często towarzysząca rejestracjom cyfrowym.
Urzekająco wyglądają rozmyte, poetyckie pejzaże malowane poza pierwszym planem. Urządzenie doskonale radzi też sobie w czerniach, potrafiąc z mrocznej otchłani wyciągać szczegóły, których wcześniej nie dostrzegaliśmy.
Oczywiście gro opisywanych zalet ma swoje źródło w dopracowanym materiale wideo, jednak LG pokazuje pazur także w przypadku płyt DVD, które nie znikną przecież z dnia na dzień ani ze sklepowych półek ani z domowych zbiorów.
DVD nie może pochwalić się tak znakomitą definicją rysunku i zachwycić szczegółami np. w jasnych partiach, jednak prezentuje się więcej niż dobrze dzięki szybkości oraz płynności obrazu, uciekając od efektu pikselizacji.