Tegoroczne są już wręcz weteranami, DMP-BD60 oraz Panasonic DMP-BD80 weszły do sprzedaży wiosną, gdy konkurencja dłużej zwlekała z odsłonięciem kart. 60-tka i 80-tka wyglądają podobnie, ale ich wyposażenie jest bardzo zróżnicowane. Urządzenia są niskie, dyskretne, i choć to jeszcze nie postura typu slim, to wyraźnie widać, że do niej dążymy. Odtwarzacz Panasonica będzie można łatwo zakamuflować w szafce pod telewizorem.
Nawet najtańszy z produkowanych odtwarzaczy Panasonica jest zgodny z Profilem 2.0 i BD-Live, więc komunikuje się z siecią Internet, z czego producent wyciągnął daleko idące korzyści. Zapominając na moment o mutlimedialnych dodatkach do filmów, warto spojrzeć w stronę dopracowanej funkcji automatycznej aktualizacji oprogramowania.
Jednak największym hitem okazuje się firmowy pakiet Viera Cast. Oznacza on dostęp, w ramach opracowanego przez Panasonica interfejsu, do wybranych serwisów internetowych, wśród których największą popularnością będzie się cieszył YouTube.
Multimedialny obszar działań 80-tki obejmuje także odtwarzanie plików DivX, AVCHD, zdjęć JPG czy muzyki MP3, którą można dostarczyć na płycie, karcie SD (standard promowany przez Panasonica) czy niemal dowolnej pamięci podłączonej do slotu USB. W ramach DivX-ów odtwarzane są tylko materiały SD.
Wyjścia wielokanałowe ("tylko" 5.1) zwiastują obecność dekoderów, zgodnie z deklaracją firmy pełnego kompletu HD wraz z DTS HD Master Audio, choć tą drogą nie można uzyskać sygnałów kanałów tylnych efektowych.
W zakamarkach menu odnajdziemy także opcje konfiguracyjne w pełnym zakresie. Na całkiem swobodną zabawę pozwoli także szereg "suwaków" odpowiedzialnych za ustalenie kilku najważniejszych parametrów w sferze obrazu.
Głównym wyjściem będzie zgodne ze specyfikacją v1.3 złącze HDMI i ulokowany tuż obok sieciowy interfejs LAN, potrzebny nie tylko do działania kuszących dodatków, w które bogate jest menu odtwarzacza. Gniazda USB oraz SD mogą początkowo umknąć uwadze użytkownika.
Aby się do nich dobrać, należy sięgnąć pod wąską, obejmującą zaledwie dolny fragment przedniego panelu, klapkę. Za obróbkę obrazu odpowiada procesor wideo nazwany PHL Reference Chroma Plus, natomiast w strefie audio spotkamy naszego starego znajomego, układ Re-master, w odtwarzaczu Panasonic DMP-BD80 w odnowionej wersji, dostosowanej do aktualnych wymagań 96 kHz Surround.
Brzmienie i obraz
Obraz HD jest mocną stroną niemal wszystkich odtwarzaczy Blu-ray, które czerpią z doskonałości samego zapisu. Panasonic oferuje precyzyjny rysunek, kontrasty i naprawdę głęboką czerń, bez kastracji szczegółów. W szybkich przejściach nie występuje utrata wyrazistości, barwy nie należą do przesadnie ocieplonych, zachowano dobry kompromis, uciekając także od przejaskrawień i ujednoliceń.
Skalowanie DVD cechuje wyrazistość, ostre krawędzie, choć dopiero skompresowany DivX ukazuje możliwości odtwarzacza w zakresie wygładzania cyfrowych niedoskonałości - gdy ilość informacji dostarczonych do Panasonica będzie teoretycznie niewystarczająca do osiągnięcia satysfakcjonującego efektu - a jednak!
Panasonic DMP-BD80 dziarsko, z polotem obsłużył brzmienie wielokanałowe. Czysty i wyraźny zakres średnio-wysokotonowy wspiera mocny bas. Spotkanie z muzyką dwukanałową osłabiło swobodę, jakby Panas trochę się takiej próby przestraszył; brzmienie było w gruncie rzeczy dobrze zrównoważone, choć trochę przytłumione w dynamice i detaliczności.
Rozwojowy You Tube
Podczas uruchamiania serwisu YouTube jego twórcy chyba nawet nie śnili o skali popularności, jaka dziś towarzyszy temu zjawisku. Dość szybko system wymknął się z sieci komputerów domowych, trafiając do urządzeń przenośnych (np. telefonów komórkowych) i stacjonarnych A/V.
Ponieważ w serwisie można obecnie znaleźć już chyba wszystko, czego dusza zapragnie, możliwość przeglądania klipów w wygodnym fotelu za pomocą pilota, stała się kusząca.
Usieciowienie odtwarzaczy Blu-ray otworzyło drogę do łatwej implementacji serwisu, który wkrada się coraz częściej także do samych telewizorów z łączem internetowym. W przypadku wyświetlaczy o dużych przekątnych, które zdominowały przecież rynek, problemem staje się jednak mierna (bo niska, to zbyt mało powiedziane) jakość większości materiałów zgromadzonych na YouTube. Po części winny jest tu zresztą sam system, który początkowo wymuszał potężną kompresję i niską rozdzielczość.
Sytuacja powoli się poprawia, a popularność YouTube, rosnąca przepustowość łączy internetowych i właśnie obecność serwisu na dużych ekranach sprawiły, że mamy coraz więcej materiałów oznaczonych znaczkiem HD.
Oczywiście do HD z Blu-ray czy transmisji satelitarnych droga kręta i daleka, ale ostatecznie da się YouTube’owe "hadeki" obejrzeć - również dzięki ogromnej pracy, jaką wykonują coraz doskonalsze skalery będące częścią wszystkich odtwarzaczy i telewizorów.