Tył Arcama ma prawie wszystko, o czym zwykle przy okazji odtwarzaczy DVD piszemy. Nie ma jednak wielokanałowego wyjścia analogowego. To następstwo innego ograniczenia - Arcam DiVA DV135 w ogóle nie odtwarza płyt wielokanałowych SACD ani DVD-Audio, a jedynie ich ścieżki stereo. Nie ma też na pokładzie dekodera DTS, choć odpowiedni sygnał może wypuścić przez złącze cyfrowe do zewnętrznego procesora (amplitunera).
Przez HDMI v1.0 wypuścimy jedynie skompresowane sygnały audio (Dolby Digital i DTS) oraz sygnał PCM 24/96. HDMI to generalnie gorszy sposób transportu cyfrowego sygnału audio niż S/PDIF i ma sens wtedy, kiedy chcemy obsługiwać "gęste" formaty (Blu-ray).
Ponieważ tych tutaj nie mamy, więc HDMI v1.0 nie jest problemem. Oznacza to jednak, że połączenie należy wykonać dwoma kablami - S/PDIF (dla sygnału audio) oraz HDMI (dla wideo). W takim razie lepiej wysłać obraz bezpośrednio do wyświetlacza.
Przetwornik C/A to Wolfson Microelectronics WM8740 - układ stereo typu delta-sigma 24/192 o realnej rozdzielczości 19 bitów. Jego cechą charakterystyczną jest możliwość wyboru między dwoma filtrami cyfrowymi - "ostrym" i "łagodnym". Tutaj wyboru nie oddano jednak do rąk użytkownika, ale dokonano go podczas projektowania. Co wybrano, nie wiadomo.
Układ analogowy to montowane powierzchniowo Burr-Browny OPA2134, przewlekane kondensatory Wima i przekaźnik NEC-a na wyjściu, z naklejonym elementem tłumiącym drgania. Na płytce widać miejsce na trzy kolejne identyczne tory - dla wyjścia wielokanałowego, którego tutaj nie ma. Dopiero w modelu DV137 dostajemy takie "luksusy".
Główny procesor, w którym obrabiane są sygnały audio i wideo, ma naklejony duży radiator, to nowoczesny układ Vaddis 888 Zorana. Tam rozpakowywany jest sygnał SACD i zamieniany na PCM (24/176,4). Zoran odpowiedzialny jest też za obróbkę sygnału z płyt DVD-Audio oraz za dekodowanie płyt HDCD.
Arcam DiVA DV135 jest odtwarzaczem HDCD, tyle że bez oficjalnego certyfikatu i stosownej kontrolki, za co trzeba słono płacić. Nie za samo dekodowanie, które jest częścią wszystkich współczesnych dekoderów DSP do kina, ale właśnie za logo i kontrolkę.
Analogowe wyjścia wideo obsługiwane są przez przetwornik C/A Analog Devices ADV7312 - już nie najnowszy, 11-bitowy układ. Pilot jest systemowy, podświetlany i poręczny.
Odsłuch
Oficjalna nazwa tego odtwarzacza to DVD Player. Prozaiczna. Kiedy go jednak posłuchamy okaże się, że to również znakomity odtwarzacz muzyki stereo. Pod wieloma względami to wzorcowy odtwarzacz wieloformatowy poniżej 4000 zł. Sprawdza się w kinie (obraz), może też zastąpić przyzwoity odtwarzacz CD (SACD) do 3000 zł.
W każdej sytuacji dźwięk z Arcam DiVA DV135 jest żywy, soczysty. Blachy były mocne, perliste, bogate. W wokalach lekko podkreślają się głoski syczące, ale w stopniu na tyle umiarkowanym, że chyba można to będzie skorygować odpowiednim doborem kabli.
Płyty HDCD zagrały nieco łagodniej niż CD, nie było już śladu po mocniejszych sybilantach. Mamy ładne zejście basu. Kontury instrumentów nie są super-dokładne, co jednak w wyraźny sposób nie limituje dynamiki. Dźwięk ogólnie bardzo plastyczny i naturalny. Tylne plany są przybliżane, więc głębia sceny nie jest imponująca, ale tak było z wszystkimi odtwarzaczami tego testu.
Dźwięk z płyt SACD ma barwę bardzo podobną do CD, jednak wyraźnie poprawia się rozdzielczość. Nie zauważyłem charakterystycznego dla taniego SACD zmiękczenia i rozmycia góry, zakres ten wciąż był dźwięczny i dokładny.
Obraz to też mocna strona tego urządzenia. Pomimo że jako jedyne z tej stawki nie wypuszcza sygnału 1080p, a "tylko" 1080i, jego prezentacja była na podobnie wysokim poziomie jak u konkurencji.
Nie tylko przy perfekcyjnie zrealizowanych filmach, ale także na płytach z zapisem DivX (Fireflye). Barwy na pierwszy rzut oka są pastelowe, bardziej stonowane niż u Pioneera i NAD-a, zawierają jednak bogaty zakres odcieni.
Wojciech Pacuła