Charakterystycznymi elementami dla stereofonicznego sprzętu Yamahy są przede wszystkim płaskie regulatory (barwy i zrównoważenia kanałów) oraz "płynny" filtr loudness; w firmowy styl wpisuje się także niewielkie pokrętło selektora źródeł oraz wielofunkcyjna gałka ułatwiająca dotarcie do różnych zakamarków menu i funkcji.
Yamaha R-N602 - przyłącza
Obowiązkowym elementem nowoczesnego wzmacniacza czy amplitunera dwukanałowego są nie tylko funkcje sieciowe, ale także wyjście słuchawkowe, którego i tutaj nie zabrakło; na froncie jest też port USB (typ A) dla urządzeń przenośnych (w tym źródeł Apple) i "pendrajwów" z plikami audio.
Z tyłu nie ma tłoku, ale niczego nie brakuje. W obszarze analogowym mamy dwa wejścia liniowe RCA, wejście dla gramofonu z wkładką MM, dwie pętle dla rejestratorów i wyjście subwooferowe - jak się okazuje, już stały element w amplitunerach stereofonicznych. Klasyczne wejścia cyfrowe są aż cztery - dwa współosiowe i dwa optyczne.
Gniazdo LAN uzupełniono jedną anteną służącą zarówno komunikacji Wi-Fi, jak i Bluetooth; to rozwiązanie wprowadzone przez Yamahę wraz z urządzeniami systemu MusicCast, moduł bezprzewodowy inteligentnie przełącza sygnały i w zależności od wybranego trybu wykorzystuje jedną antenę do dwóch typów transmisji.
Czytaj również: Jakie parametry ustala proces autokalibracji w amplitunerach i czy uzyskiwane rezultaty są wiarygodne?
Amplitunery stereo oferują dzisiaj tak dużą różnorodność gniazd, jakiej nie powstydziłoby się najlepiej wyposażone Hi-Fi z lat 70. i 80.
Bluetooth zasługuje tutaj na szczególną uwagę, gdyż działa nie tylko jako odbiornik sygnału (np. ze smartfonów), ale także jako źródło, co jest czymś specjalnym. Można więc będzie obsłużyć np. całą gamę słuchawek bezprzewodowych, a także bezprzewodowych głośników, lub w łatwy sposób wysłać sygnał do innego zestawu stereo, budując bez konfiguracyjnych kombinacji prosty system multiroom.
Yamaha R-N602 - funkcje sieciowe
Możliwości sieciowe amplitunera są ogromne, także ze względu na własny system MusicCast, a różnych sposobów na muzykę z sieci jest tyle, że poświęcam im krótką ramkę obok.
Moduł odtwarzacza plików działa na dwóch płaszczyznach - przez sieć komputerową oraz nośniki pamięci podłączone do portu USB. Niezależnie od sposobu transferu danych, Yamaha R-N602 zawsze dekoduje pliki WAV, AIFF oraz FLAC 24/192, w przypadku Apple Lossless 24/96 jest także obsługa plików DSD128 (i oczywiście DSD64).
Czytaj również: Czy lepszy jest amplituner, czy zestaw procesor / wielokanałowa końcówka mocy?
Niewielki radiator nie zapowiada takiej mocy, jaką może dostarczyć R-N602, chociaż transformator zasilający wygląda obiecująco, tranzystory Sankena znowu się sprawdziły.
Budowa Yamahy przypomina w dużym stopniu wzmacniacz stereo, radiator jest niewielki i ulokowany w centrum, chłodzi tranzystory Sankena (para na kanał). Na oddzielnej płytce znajdują się regulatory powiązane z filtrami (barwy, kontur) o przeciętnej jakości, ale w sukurs przychodzi przecież układ Direct. Zasilacz bazuje na dużym transformatorze rdzeniowym.
Wszystkie układy cyfrowe zgrupowano na płytce z tyłu, wyróżnia się na niej ekranowany moduł komunikacji bezprzewodowej (znamy go już z testowanych jesienią zeszłego roku amplitunerów wielokanałowych firmy), przetwornik C/A to bardzo dobry Burr Brown DSD1791, między innymi dzięki niemu amplituner może dekodować pliki DSD.
Odsłuch
Swoje atuty Yamaha czerpie przede wszystkim z dobrego zrównoważenia. Jej własny charakter jest zaznaczony w mniejszym stopniu niż u konkurentów. Znaleziono tutaj, jeżeli jeszcze nie złoty środek, to dobry kompromis, nie stawiając wszystkiego na jedną kartę.
Brzmienie Yamahy R-N602 jest otwarte i swobodne, ale bez ekscytacji i szarży żadnego zakresu, a także bez narzucania stałego, (zbyt) przewidywalnego klimatu.
Yamaha potrafi zaskakiwać zmianą frontu, chociaż to tylko pozory, w sposobie działania nic się nie zmienia, po prostu urządzenie jest dostatecznie neutralne i przezroczyste, przepuszcza różne nastroje, barwy i kreacje nagrane na różne sposoby.
Czytaj również: Czy każdy amplituner jest urządzeniem do kina domowego?
Wejście USB staje się nieodzownym elementem wyposażenia; chociaż R-N602 nie może pracować jako USB-DAC, to obsługuje nośniki pamięci oraz sprzęt przenośny - w tym Apple.
Góra pasma nie jest asekuracyjna, to ona w dużym stopniu daje nam dostęp do bogatych wybrzmień, jednak nie skupia na sobie uwagi i nie definiuje tonalnej specyfiki, tak jak Pioneer.
Yamaha R-N602 nie koncentruje się też na plastyczności, co jest z kolei specjalnością Harmana; gra żywiej, szybciej, w zakresie niskotonowym pilnując bardziej rytmu niż kształtów, ale i nie tracąc okazji do pomruczenia na samym skraju.
Wszechstronne, wielowątkowe brzmienie, unikające tylko skrajności. Yamaha będzie więc bezpiecznym wyborem "w ciemno", o ile nie mamy jakichś bardzo szczególnych wymagań i upodobań.
- Wej./wyj. analogowe audio: 4 x RCA / 2 x RCA
- Wej. podręczne: USB
- LAN / Wi-Fi / BT: tak / tak / tak
- USB: 1 x przód
- Wej. gramofonowe: tak (MM)
- Wej. cyfrowe: 2 x coax., 2 x opt.
- Wyj. cyfrowe: nie
- Wyj. subwooferowe; tak
- Wyj. z przedwzmacniacza: nie
- Wyj. słuchawkowe: tak
- iPOD/iPhone/iPad: USB, AirPlay
- Funkcje strumieniowe: DLNA, Spotify
- Formaty plików FLAC 24/192, AIFF 24/192, ALAC 24/96, DSD128, MP3, WMA
Sieciowe rozmaitości
Wśród funkcji sieciowych R-N602 na pierwszy plan wysuwa się oczywiście firmowy system MusicCast. O całym przedsięwzięciu pisaliśmy już niejednokrotnie - Yamaha tworzy swój własny ekosystem, w którym wszystkie (docelowo) urządzenia A/V mają się ze sobą komunikować, wymieniając nie tylko sterowaniem, ale przede wszystkim treściami audio, dostępem do źródeł. Jest to zatem coś więcej niż typowy multiroom, bowiem właśnie źródła mogą być rozsiane po całym systemie.
Amplituner ma też "klasyczny" odtwarzacz plików, tuner internetowy (obok analogowego), komunikację Bluetooth oraz AirPlay. Wszystkie źródła sieciowe (o ile oczywiście to oferują) mogą przesyłać pliki 24/192 oraz DSD128, które Yamaha dekoduje.
R-N602 pracuje również z jednym z najpopularniejszych serwisów streamingowych, jakim jest dzisiaj Spotify - przy okazji: od zeszłorocznej Gwiazdki można tam przesłuchać (co było wcześniej niemożliwe) całą dyskografię The Beatles.
Radosław Łabanowski