W praktyce opcje te są bardzo silnie spolaryzowane na skutek faktu, że w projektowaniu i produkcji amplitunerów najsilniejsze są duże firmy, głównie japoński, i potrafią one zaaplikować do nawet tanich urządzeń najnowsze standardy połączeń, formatów dźwięku dookólnego, konwertery wizji itp.
Tymczasem specjaliści europejscy i amerykańscy, pracując nad procesorami znacznie dłużej, wciąż są w tyle pod względem 'nowinek', a jednocześnie cenami wprowadzają je do sfery hi-endu. Kto ma do wydania mniej niż 10 000 zł, nie będzie miał dylematu, którą opcję wybrać, choć pewnie długo będzie się zastanawiał, jaki model amplitunera kupić.
Kto chce przeznaczyć na ten cel 20 000 zł, ten ma już wybór - czy kupić uzbrojoną po zęby japońską supermaszynę, czy uboższy funkcjonalnie, ale pewnie lepszy brzmieniowo (zwłaszcza w stereo) zestaw procesora i końcówki jakiejś audiofilskiej firmy.