Wykluczyło to 12-calowe ramię, lecz wciąż można było w nim stosować - popularne zwłaszcza w Japonii - 10-calowe ramiona. Xtension 9, jak można się domyślać z jego symbolu, jest jeszcze mniejszy. Jednak gdy przyjrzymy się specyfikacjom, przewaga większego modelu słabnie.
"12-tka", ważąc 20 kg, jest tylko o 4 kg cięższa od "9-tki", zaś jej talerz, choć na pierwszy rzut oka znacznie większy, ma masę większą zaledwie o 300 g!
Podstawę gramofonu Pro-Ject X-tension 9 wykonano z grubej, 50-mm płyty MDF i dodatkowo ją dociążono - od spodu w kilku miejscach wykonano wyfrezowania, w które wprowadzono metalowe elementy tworzące podstawę dla głównego łożyska i zintegrowanego z podstawą silnika.
Całość stoi na odsprzęganych magnetycznie nóżkach. To nowa konstrukcja - szeroka część wkręcana jest w wycięcia w podstawie, zaś wąska styka się z podłożem; wcześniej były to dwa oddzielone od siebie poduszką magnetyczną elementy z aluminium, a teraz są trzy - naciśnięta nóżka składa się jak teleskop.
Mamy więc do czynienia z ciężkim gramofonem odsprzęgniętym od podłoża. Firma na określenie takiego rozwiązania ma własną terminologię: "mass loaded" + "floating turntable".
Główne łożysko jest opracowaniem własnym Pro-Jecta, stosowanym od kilku lat. Ta konkretna wersja (różnią się od siebie maksymalnym obciążeniem) powstała dla najlepszych gramofonów z serii RPM. Została zmodyfikowana tak, aby mogła współpracować z kolejnym rozwiązaniem znanym z tamtej serii, a mianowicie magnetycznym odsprzęgnięciem talerza.
Pomysł polega na tym, że wokół zamocowanego w podstawie trzpienia łożyska umieszcza się magnes, najczęściej pojedynczy krążek, a drugi integruje się z talerzem w taki sposób, aby się odpychały.
Problemem jest niejednorodność magnesów, przy ruchu obrotowym kluczowa. Dlatego też dobór właściwej pary jest kosztowny. Ferrytowy magnes w konstrukcji Pro-Jecta nie pozwala jednak talerzowi lewitować. Ma za zadanie odciążyć łożysko, wciąż kontaktujące się z talerzem.
Samo łożysko jest odwrócone, zbudowano je ze stalowego trzpienia z ceramiczną kulką na końcu. Z talerzem zintegrowano zaś łoże z wkładkami z mosiądzu. Ich styk jest pokryty smarem (zatyczki chronią przed jego wyschnięciem i zanieczyszczeniem). Część łożyska zamocowana w podstawie spoczywa na dużym, ciężkim elemencie z metalu pokrytym czarnym lakierem.
Silnik Pro-Ject X-tension 9
Równie ciężką bazę ma silnik, synchroniczny, zasilany napięciem 15 V AC. Xtension to seria luksusowa, dlatego włączanie/wyłączanie obrotów, a także zmiana prędkości, dokonywane są elektronicznie. Firma rozwiązała to w ten sposób, że zintegrowała z gramofonami sterownik, wytwarzający idealną sinusoidę, sprzedawany osobno pod nazwą Speed-Box II.
W Pro-Ject X-tension 9 umieszczono go gdzie indziej niż w "12-tce" i "10-tce"; sterowanie przeniesiono z prawej strony na lewą, blisko ramienia i wkładki. Nie mamy tutaj wskaźnika prędkości obrotowej, a jedynie dwie niebieskie diody LED.
Po uruchomieniu silnika dioda wybranej prędkości przez chwilę miga, dopóki silnik nie osiągnie stabilnych obrotów - świeci wówczas światłem ciągłym. Diody są jaskrawe, ale na szczęście świecą do góry. Pod nimi znajduje się przycisk, którym włączamy i wyłączamy silnik, a także - przytrzymując dłużej - zmieniamy obroty.
Do dyspozycji mamy dwie prędkości - 33 1/3 oraz 45 rpm. W droższych modelach była też możliwość zmiany krążka na osi silnika na inny, o większej średnicy, dający dostęp do 78 rpm. Nie znalazłem nigdzie informacji o tym, czy "9-tka" też ma taką możliwość.
W przycisku jest dioda o kolorze zielonym, emitująca światło, kiedy talerz się nie obraca. Nie zauważyłem przycisków do płynnej zmiany prędkości (w większych modelach były). Na osi silnika zamocowano aluminiowe kółeczko o sporej średnicy - moment obrotowy jest przenoszony z niego na talerz za pomocą gumowego paska o okrągłym przekroju.
Talerz gramofonu Pro-Ject X-tension 9 wykonano ze stopu na bazie aluminium. Pro-Ject nie podaje jego składu, jedynie informuje o długim czasie poświęconym na znalezienie optymalnych proporcji.
Metal wytłumiono na dwa sposoby - od spodu, w wyfrezowanym blisko obrysu wgłębieniu, umieszczono termoplastyczny elastomer (TPE), najprawdopodobniej Sorbotan; od góry tłumi drgania mata z winylu, wykonana z poddanych recyklingowi czarnych płyt, spieczona z talerzem w wysokiej temperaturze.
Na płytę nakładamy docisk z mosiądzu o masie 800 g, a więc dość ciężki. Przypomnijmy, że dociski tego typu, w odróżnieniu od lekkich, dokręcanych, służą nie tylko do lepszego związania płyty z talerzem, ale także ustalają częstotliwość rezonansową łożyska.
Pro-Ject stosuje Sorbotan również do tłumienia przeciwwag w ramionach swojej produkcji. W modelu 9cc Evolution, zastosowanym w testowanym gramofonie, takie przeciwwagi są cztery, dla wkładek o różnej masie.
Dopasowanie przeciwwagi do konkretnej wkładki jest szczególnie ważne. Należy doprowadzić do tego, aby przeciwwaga znajdowała się jak najbliżej kolumny ramienia. Lepiej więc, jeśli ma taki kształt jak tutaj - płaskiego krążka, a nie tulei. W Xtension 9 możemy zamontować wkładki o masie od 4 do 14 g, w przedziałach: 4-7,5 g; 7-10 g; 9-11 g oraz 10-14 g.
Ramię
Ramię, od którego gramofon Pro-Ject X-tension 9 przejął część nazwy ("Evolution"), było do niedawna szczytowym osiągnięciem PJ. Choć flagowcem jest teraz 12-calowe ramię Signature 12, starsze modele wciąż imponują zastosowanymi rozwiązaniami.
Ich rurki wykonano ze spiekanej i pokrywanej cienką warstwą żywicy, plecionki z włókna węglowego. Główka ramienia jest jej częścią, tyle, że spłaszczoną. To ramię z dwoma osiami ruchu ("gimballed-arm"), z odwróconymi łożyskami o jakości ABEC 7 (bardzo wysoka precyzja), o długości efektywnej 230 mm i overhangu 18 mm.
Łożysko pionowe zamontowano w solidnej, dużej, aluminiowej klamrze. Możemy ustawiać wysokość ramienia (VTA), ale tylko po zatrzymaniu odtwarzania - trzeba odkręcić dwie imbusowe śruby umieszczone w otworze z dwóch boków ramienia, a po przesunięciu kolumny je zakręcić.
Sygnał jest wyprowadzany na zewnątrz zamocowanymi na stałe kablami Connect-it SI Pro-Jecta. To ekranowane kable wykonane z czystego srebra, ze srebrzonymi, zakręcanymi wtykami RCA. Dostajemy też przezroczystą pokrywę chroniącą przed kurzem. Polski dystrybutor PJ uzbroił ramię we wkładkę firmy Ortofon - model MC Quintet Black - jedną z najnowszych konstrukcji tej firmy.
Jej ostrze ma szlif Nude Shibata, uznawany za jeden z najlepszych. Diament zamontowano na wsporniku z boronu. Body wykonano z tworzywa sztucznego ABS oraz aluminium. Płaski front znakomicie ułatwia ustawienie wkładki - zwykle jest z tym problem.
Być może najciekawsze jest jednak to, że wkładka ma stosunkowo małą podatność i spory nacisk (VTF) - w granicach 2,1-2,5 g, z rekomendowanym 2,3 g. Przypomina więc starsze wkładki, przeznaczone dla cięższych ramion - np. DL-103 Denona. Dystrybutor oferuje taki zestaw, tj. gramofon i wkładkę za 10 990 zł, zaś sam gramofon za 8890 zł.
Odsłuch
Gramofony Pro-Jecta z serii RPM przetestowałem od A do Z (czy raczej: od R do M) we wszystkich kolejnych wersjach. W ich brzmieniu było słychać dążenie do jak największej selektywności i czystości. Jeśli trzeba było wybrać pomiędzy dokładniejszym atakiem a mocniejszym wypełnieniem - wybierano to pierwsze.
W ten sposób tworzono dźwięk odmienny od stereotypowego winylu; dawało to dobre wyniki, tym bardziej, gdy takie brzmienie korygowano firmowymi, lampowymi przedwzmacniaczami gramofonowymi.
Wyczuwalna zmiana nastąpiła wraz z wprowadzeniem do oferty ramion "cc", czyli karbonowych, ze zintegrowaną główką. Dodatkowo pojawiły się lepsze obrazowanie i ładniejsze faktury. Oczekiwałem więc, że w przypadku Pro-Ject X-tension 9 dostanę przeskalowany w dół dźwięk "dużego" Xtension.
Jednak korekty, jakie wprowadziły zmiany w konstrukcji mechanicznej i elektrycznej, wywołały jeszcze inne różnice. Przede wszystkim potężny bas, bardzo niski, o ładnej barwie, a także skupienie się na barwie niższego środka i tworzeniu brył instrumentów.
I wreszcie - dynamika. Ale już nie rozmach. Bas nadaje całości charakter zbliżony do tego, co znam z "12-tki", jednak największa konstrukcja potrafi zagrać większym dźwiękiem.
Mam przy tym wrażenie, że o ile największy Xtension, a także "10-tka", były logicznym rozwinięciem idei znanej z gramofonów RPM, zrealizowanej przez dopełnienie niższą średnicą precyzyjnego już wcześniej brzmienia, o tyle Pro-Ject X-tension 9 został rozwinięty bardziej w głąb, w pewnym sensie stając w opozycji do RPMów.
Ten dźwięk jest bowiem gęsty i w pewnej mierze zamknięty, ocieplony. Najwyższa góra jest żywa, dźwięczna, ale nie otwiera przekazu, nie podąża w kierunku wysokiej rozdzielczości.
Pro-Ject Xtension 9 nie rysuje wyraźnych krawędzi, nie separuje, raczej homogenizuje. Jego wartość polega przede wszystkim na wiarygodności. Jeśli brakuje tego, co jest tutaj, czyli naturalnej spoistości, nie można mówić o naturalności nawet przy najwyższej rozdzielczości, tym bardziej, że mamy przecież świetny bas i dynamikę.
Maksisingiel Depeche Mode "Leave in Silence" z nisko schodzącymi instrumentami elektronicznymi, choć został wypuszczony na rynek w 1982 roku, brzmiał olśniewająco.
Xtension postarał się, aby zachować jak najwięcej z tego, co słychać w przypadku gramofonów ze stratosfery cenowej. Chwilami obawiałem się nawet, czy aby igła nie wyskoczy z rowków... To brzmienie to po części zaleta dużej siły nacisku. Mija moda na ultralekkie wkładki o ultrapodatnym zawieszeniu z lat 70. i 80.
Nacisk 2,5 g wcale nie powoduje szybszego zużycia płyt niż 1,5 g, a daje lepsze prowadzenie i odporność na mocne uderzenia basu. Sprawdziłem tę umiejętność śledzenia ścieżki za pomocą kilku pocztówek dźwiękowych - najgorszego wariantu, z jakim można się spotkać.
Pogięte, z płytkimi rowkami zagrały wszystkie od początku do końca, bez przerw i przeskakiwania. Trzasków było moc, ale taka natura materiału, z którego były wykonywane. Ceną jest uspokojenie najwyższych tonów.
Jeżeli ktoś lubi detale, smaczki, chyba będzie musiał poszukać gdzie indziej. Przynajmniej wkładki. Ta kompozycja będzie się podobała tym, którzy cenią sobie bardziej naturalność od dokładności. Ale chyba po to słucha się analogu...
Wojciech Pacuła