Oto grubo ponad metrowej wysokości kolumna z obudową o wygiętych ściankach bocznych, z czterema wcale nie byle jaki głośnikami w układzie nawet więcej niż trójdrożnym... gdyby zaproponowano tę konstrukcję do testu kolumn w okolicach 6000zł, nie zdziwiłbym się - w tamtym towarzystwie też nie wyglądałaby jak ubogi krewny.
Wharfedale to oczywiście firma brytyjska, bardzo zasłużona, ale z produkcją na Wyspach nie musi mieć to dzisiaj nic wspólnego - podobnie zresztą, jak u innych europejskich marek. Wszelkie napisy typu "Designed in England" tylko potwierdzają nasze podejrzenia.
Gdyby miały je oddalić, powinny brzmieć jednoznacznie - "Made in England". Z punktu widzenia audiofila oczekującego na jak najlepszy produkt, nie musi mieć to jednak znaczenia. To prawda, niezwykle rozwinięta konstrukcja Wharfedale Diamonda 9.6 przy tak umiarkowanej cenie powoduje mieszane uczucia - i nadzieję, i obawę, że użyte komponenty nie muszą być nadzwyczajnej jakości.
Szczerze mówiąc, pomysł plastyczny nie jest zachwycający, z daleka wydaje się też, że kosze głośników są plastikowe lub blaszane. I pora na kolejną niespodziankę. Głośników jest nie tylko dużo, ale wszystkie okazują się być solidne - kosze są odlewane, zarówno w przypadku 20-cm niskotonowych, jak i obydwu kopułek - średniotonowej i wysokotonowej.
Ponieważ kopułki mają magnesy neodymowe, a magnesy niskotonowych są ekranowane, więc i cały zestaw staje się całkowicie bezpieczny dla telewizora.
Układ przetworników jest rzadko spotykany, chociaż da się racjonalnie wyjaśnić rolę poszczególnych sekcji. Pierwszą rzadkością jest kopułkowy głośnik średniotonowy. Żaden, a tym bardziej 50 mm, taki jak w Diamondach 9.6, nie da sobie rady z przetwarzaniem całego zakresu średnich częstotliwości, a dokładnie z jego niższym podzakresem.
50-mm kopułkę można bezpiecznie stosować dopiero od ok. 1 - 1,5kHz, ale i tak można z niej zrobić dobry użytek - właśnie w towarzystwie 20-cm głośnika nisko-średniotonowego, który dochodzi z ładną charakterystyką do 1kHz, ale dalej ma problemy, i niełatwo byłoby mu się połączyć bezpośrednio z kopułką wysokotonowa, zwłaszcza jeżeli ta do najmocniejszych nie należy i niskich częstotliwości podziału nie zniesie.
Kopułka średniotonowa pojawia się więc jako dobre w takiej sytuacji ogniwo pośrednie - chociaż większość konstruktorów użyłaby raczej typowego, szerokopasmowego głośnika średniotonowego, sprowadzając daleko poniżej 1kHz pierwszą częstotliwość podziału.
Stosowanie kopułek średniotonowych w żadnej sytuacji nie jest więc rozwiązaniem jednym możliwym, powinno się wiązać z przekonaniem o ich konkretnych zaletach, albo... z przekonaniem, że ich widok zainteresuje klienta.
Stworzenie układu trójdrożnego ze średniotonową kopułką jednak wcale nie zaspokoiło ambicji konstruktorów Wharfedale. Dokładając drugi głośnik 20-cm, ograniczyli jego pasmo przetwarzania do częstotliwości najniższych.
Na dodatek zróżnicowali konstrukcje obydwu 20-tek - górna ma środek membrany w formie stożka fazowego, dolna w postaci dużej nakładki przeciwpyłowej. Mało tego - komory dla obydwu głośników są nie tylko odrębne, ale i zupełnie różne; nisko-średniotonowy ma obudowę zamkniętą, niskotonowy bass-refleks.
Otwór znajduje się z tyłu, producent zaleca odległość od tylnej ściany pomieszczenia co najmniej... 50mm - to chyba błąd - prawdopodobnie chodzi o 50cm.
Obudowa jest efektowna i solidna - w środku umieszczono cztery wzmocnienia, jedno jest przegrodą pomiędzy głośnikami niskotonowym a nisko-średniotonowym, pozostałe trzy wieńcami (dwa w dolnej komorze, jeden w górnej).
Gniazdo przyłączeniowe ma trzpienie ustawione w pionie, parami skierowane nieco na boki. Dużo i ciekawie. Z fantazją, z dobrymi materiałami. Konkurencja nie ma szans?
Odsłuch
Jakie były zamierzenia konstruktorów Diamondów 9.6? Czy mieli jasny pogląd na kwestię charakteru brzmienia, do jakiego dążyli, i czy były im do tego potrzebne aż cztery różne przetworniki w bardzo skomplikowanym (zwłaszcza w tym zakresie cenowym) układzie trzyipółdrożnym?
Czy raczej taka efektowna konstrukcja została stworzona przede wszystkim na pokaz? Chociaż można wciąż mieć nadzieję, że tak poważne zaangażowane środki techniczne nie poszły na marne.
Brzmienie Wharfedale Diamondów 9.6 jest dość zaskakujące. Jak na kolumnę o tak efektownym uzbrojeniu, brzmi zupełnie nieefektownie. Jedynym składnikiem, który pojawia się zgodnie z oczekiwaniami, jest zdecydowany, silny bas.
Ale i on nie jest aż tak mocny czy głęboki, jakby tego pragnęli fani basowych ekscesów (tutaj przewagę będzie miał m35 Mission). Z punktu widzenia neutralności to nawet dobrze, tyle że i tak neutralnością Diamondy 9.6 z innymi kolumnami w tym teście, chociaż też niedoskonałymi, na pewno nie wygrają...
Dziwny to przypadek, ale trudno mi też wskazać z niezachwianą pewnością, na czym miałyby polegać tonalne uchybienia wielkich Diamondów. Niewykluczone, że konstruktorom udało się nawet uzyskać w miarę równą częstotliwościową charakterystykę przetwarzania, a mimo to jesteśmy daleko od wrażenia naturalności i płynności.
Dźwięk jest najczęściej "zasupłany", brakuje mu żywości, otwartości i blasku. Być może odpowiedzialny za to jest jeden niezidentyfikowany składnik, który tak osłabia kondycję całego brzmienia, a jeżeli tak, to stawiałbym na wysokie tony, które w Wharfedale Diamondach 9.6 są zupełnie nieciekawe.
Ni mniej, nie więcej - nieciekawe. Mocno wplecione w środek, co samo w sobie nie byłoby wadą, są jednak szare i nieprzejrzyste. Rzutuje to na odbiór średnich tonów, którym brakuje wykończenia wyższymi harmonicznymi, zarówno plastyczności, jak i klarowności.
Tyle zarzutów, których listę łatwo było ustalić bardzo szybko, ale można o Diamondach napisać również parę ciepłych słów, zwłaszcza po dłuższym odsłuchu. Mimo wszystko kolumny te nie męczą, ucho przyzwyczaja się dość łatwo, bowiem problemy Diamondów leżą w zubożeniu dźwięku, a nie jego obarczeniu zjawiskami, które mogłyby stać się drażniące i męczące.
Muzyka jest sucha, ale nie ostra, matowa, ale nie szorstka, może nudna, ale nie denerwująca. O dziwo, ograniczenia Diamondów stają się mniej znaczące na muzyce audiofilskiej - przynajmniej na niektórych jej przykładach. Kolumny te bowiem całkiem dobrze odtwarzają wokale, małe składy, tracą natomiast rozdzielczość i wyrazistość przy większych zespołach i muzyce dynamicznej - również popularnej.
Imponująca konstrukcja, przystępna cena, brzmienie przeciętne.