Niewiele brakuje, a minęłoby dziesięć lat od czasu, kiedy po raz ostatni testowaliśmy Audiovectory. A ponieważ historia samego Audio jest niewiele dłuższa, więc w ogóle nie mieliśmy okazji zaliczyć zbyt wielu Audiovectorów - tak jakoś się złożyło...
Były dwa - podstawkowe M1 i wolnostojące M3. Tak, M3 już były, ale teraz są Mi3, a mogłyby być również Mi3Super, Mi3Signature, Mi3Avantgarde, Mi3AvantgardeArreteLE, bo pod szyldem Mi3 występuje cała rodzina konstrukcji.
Dawne M3 testowaliśmy w wersji Signature - wówczas najlepszej w serii M3, natomiast teraz badamy podstawowy, najtańszy wariant z nowszej serii Mi3. Brzmi to może trochę zawile, ale oferta Audiovectora jest skomponowana w sposób nietypowy, w oparciu o kilka bazowych projektów generowane są całe serie, w ramach których konstrukcje różnią się jakością komponentów, ale zasadniczy układ pozostaje taki sam.
Wszystkie Mi3 (podobnie jak poprzednie M3) są więc klasycznymi układami dwuipółdrożnymi - z dwoma jednakowymi przetwornikami 18-cm, jednak inaczej filtrowanymi - dolny pracuje tylko w zakresie niskich tonów, górny obsługuje zarówno niskie, jak i średnie.
Taka konfiguracja filtrów nie przesądza z góry, czy w stosunku do możliwości układu dwudrożnego wzmocnieniu ulegnie sam bas, czy wzrośnie efektywność w całym pasmie - zależy to już od bardziej szczegółowych parametrów filtrowania.
Do kompletu potrzebny jest jeszcze głośnik wysokotonowy, w przypadku Mi3 jest to 25-mm kopułka tekstylna, podobnie jak w Mi3Super i Mi3Signature, za to w najdroższych wersjach Avantgarde i AvantgardeArreteLE pojawia się tweeter wstęgowy.
Ale i w ramach samego typu kopułkowego następuje zmiana między modelem Super a Signature... Jak dokładnie skonstruowany jest model Audiovector Mi3, wiemy z własnych oględzin dostarczonej do testu pary; czym różnią się kolejne, "wyższe" wersje, dowiadujemy się z informacji producenta, więc nie gwarantujemy ścisłości tych danych.
Mimo dużego pola manewru dla wprowadzania kolejnych udoskonaleń (w sumie pięć modeli w rodzinie Mi3), już w podstawowych Mi3 zainstalowano potrójne gniazdo przyłączeniowe, umożliwiając więc tri-wiring, a nawet tri-amping.
Takie akrobacje generalnie są rzadko stosowano, a jeżeli już, to przy konstrukcjach co najmniej trójdrożnych. W przypadku układów dwuipółdrożnych może wydawać się to przerostem formy nad treścią, dopóki nie wpadniemy na trop opcji zastosowania zewnętrznych, aktywnych zwrotnic.
Hasło "Active" pojawia się bowiem w rubrykach wszystkich modeli, w tabelce wskazującej na możliwości ich upgrade’u; właśnie - każdy model, poczynając od naszego podstawowego Mi3, możemy udoskonalać do każdego wyższego, wymieniając określone elementy.
Obawiam się tylko, że pierwszy krok może być najtrudniejszy - różnica między Mi3 a znajdującym się piętro wyżej Mi3Super dotyczy przede wszystkim innych głośników nisko-średniotonowych, których koszt, znając ceny dyktowane przez Audiovectora, z pewnością nie będzie niski. Nikt nie będzie jednak zmuszał, a to pewna możliwość, którą można też interpretować jako rozłożenie zakupu droższego modelu na raty.
Opcja ruchów "apgrejdowych" jest niezwykle rzadko wprowadzana przez firmy głośnikowe (szczerze mówiąc, to na szybko nie przypominam sobie żadnej innej), choć znana z kilku przypadków producentów elektroniki.
I tak naprawdę dopiero teraz doszliśmy do sedna sprawy, do genezy takiej a nie innej kompozycji oferty Audiovectora - podporządkowanej właśnie koncepcji przerabiania modeli tańszych na bardziej zaawansowane.
Z jednej strony ogranicza to całą ofertę tylko do kilku schematów, ale ponieważ współcześnie zdecydowanie najpopularniejsze są układy dwudrożne i dwuipółdrożne, więc już tylko dwa układy wyjściowe - wolnostojące dwuipółdrożne Audiovector Mi3 oraz podstawkowe dwudrożne Mi1 mają szansę na akceptację większej części klientów.
Z drugiej strony właśnie poprzez swoją wyjątkowość w świecie głośnikowym, sama perspektywa możliwego upgrade’u zdecydowanie wyróżnia Audiovectora.
Poza rozbudowanym terminalem przyłączeniowym, już najtańszy model zasłużył sobie na specjalne rozwiązanie w obrębie głośnika wysokotonowego.
Problem zneutralizowania (lub wykorzystania) ciśnienia od tylnej strony membrany głośnika nisko-średniotonowego wymaga zastosowania dużej obudowy; głośnik wysokotonowy na szczęście nie potrzebuje już tak kłopotliwych instalacji, najczęściej wystarcza mała puszka za układem magnetycznym, w której wytracana jest energia od tylnej strony kopułki, biegnąca tam przez tunel znajdujący się w centralnej części magnesu.
Niektórzy konstruktorzy powiększają tę objętość, tworząc w samej obudowie specjalną komorę (Audio-Physic), inni bardziej dbają o sam jej kształt (Nautilus B&W). Audiovector wyprowadza tę energię na zewnątrz, montując za głośnikiem wysokotonowym tunel o znacznej średnicy (w stosunku do średnicy kopułki, czy w porównaniu do tunelu z Nautilusa), i posługuje się tutaj standardowym elementem - tunelem stosowanym zwykle w roli portu bas-refleks.
Drugi taki sam tunel znajduje się w dolnej części tylnej ścianki, pełniąc już spodziewaną funkcję wypromieniowywania ciśnienia z układu rezonansowego komory głośników niskotonowego/ nisko-średniotonowego. Ale wchodząc do środka obudowy, mamy kolejne niespodzianki.
Między 18-cm głośnikami założono przegrodę, jednak nie do końca szczelną - znajdują się w niej cztery otwory o średnicy 4-cm każdy, przytkane kawałkami gąbki.
Wspomniany "prawdziwy" otwór bas-refleks jest wyprowadzony z dolnej, większej komory, bezpośrednio w którą promieniuje głośnik niskotonowy, na którego pracę wpływać jednak też będzie wewnętrzny układ rezonansowy, tworzony przez obydwie komory i otwory między nimi, ale układ ten oczywiście oddziałuje także na górny głośnik nisko-średniotonowy.
Jakie wskutek tego pojawiają się charakterystyki, przedstawiamy w dziale laboratorium, ale i bez pomiarów wiadomo, że tak skonfigurowany układ wprowadzi pewne tłumienie - które z pewnością nie jest od rzeczy w sytuacji, gdy głośniki mają wysoką dobroć układu rezonansowego, a konstruktor nie chce stosować w takiej sytuacji najprostszej obudowy zamkniętej, lecz jednak wyprowadzić bas-refleks.
Kolejny element stratny znajduje się w wewnętrznym końcu tunelu bas-refleksu - duży kawałek gąbki w takim miejscu może sporo zmienić w działaniu całego układu rezonansowego. Obudowa jest w ogóle nietypowo wytłumiona - nie wykładano materiałem ścianek, ale w dwóch miejscach (poza już wspomnianymi otworami) ulokowano duże kostki gąbki.
Układy magnetyczne mają niewielką średnicę (7-cm), ale z dodatkowym pierścieniem tej samej średnicy. We wzorze koszy (z tworzywa ABS) i membran (powlekana celuloza) odnajdujemy powinowactwo z głośnikami serii TC duńskiej Vify. Model Mi3Super jest już wyposażony w głośniki z wyższej półki (odlewane kosze serii Premium Line, silniejsze układy magnetyczne).
Obudowa nie jest zbyt masywna, front ma grubość tylko 16-mm, ale jedna przegroda pozioma (między głośnikami), a zwłaszcza pionowa, biegnąca przez całą wysokość obudowy, pozwala ostatecznie uznać, że jest całkiem przyzwoita. Słowa "ostatecznie" i "przyzwoita" proszę tłumaczyć sobie wedle uznania.
Osobiście uważam, że na tym pułapie cenowym bardziej na miejscu byłyby inne określenia. A są jakie są, bo obudowa jest jaka jest. Tym bardziej daleko do pełnej satysfakcji, jeżeli ta sama obudowa ma służyć jako baza dla kosztownych upgrade’ów. Ale może jeden z nich polega na pogrubieniu przedniej ścianki? Nie można mieć jednak żadnych zastrzeżeń do jakości wykończenia powierzchni i samej estetyki.
Wyrafinowana skandynawska elegancja łączy prostotę kształtów z finezją detali. Dostępne są cztery podstawowe wersje kolorystyczne - wiśnia (widoczna w naszym teście), palisander (z angielska zwany też drzewem różanym), klon, czarny, a także specjalna opcja polakierowania na wysoki połysk w kolorze dowolnie wybranym przez klienta.
Odsłuch
Audiovector Mi3 grają swobodnie, a na tle pozostałych dwóch Duńczyków nawet z impetem, a czasami ostro. Ta ostrość jest oczywiście względna, a przede wszystkim w wydaniu Mi3 całkiem przyjemna, bo raczej "otwiera" brzmienie w zakresie najwyższych tonów, niż zamyka je metalicznym przytłumieniem.
Nie jest to więc wariant brutalny i agresywny, ale tylko przyprawiający brzmienie w celu podkreślenia rysunku dźwięku i wydobycia drobnych detali, co wywołuje wrażenie, że słyszymy więcej, a nie mniej.
Taka prezentacja wysokich tonów oczywiście przyciąga ku nim uwagę, więc z kolei średnica nie ma już szans na rolę lidera, ale też nie jest cofnięta. Nieco mniej wypełniona i nie tak plastyczna niż w Dynaudio, na pewno nie jest mniej neutralna, i nie brak jej podstawowej treści.
Co jednak najważniejsze dla charakteru Mi3, styl gry skrajów pasma jest dobrze skoordynowany i świetnie służy podkreśleniu rytmu, stąd też ów impet, który nie mógłby się rozwinąć tylko dzięki aktywności wysokich tonów.
Wraz z ich wyrazistością dostajemy też szybki, raczej suchy i twardy, trochę podbarwiony w górnym podzakresie, ale nie męczący bas, efektownie motoryczny, całkiem nisko schodzący, jednak nie zmieniający najniższych dźwięków w magmę.
To ciekawe - nie da się ukryć, że technicznie najskromniejsze głośniki niskotonowe Mi3, w tej niekonwencjonalnej obudowie dają bas bardziej dynamiczny i konturowy, niż kosztowniejsze przetworniki w Dali i Dynaudio.
W brzmieniu Audiovector Mi3, od góry do dołu, nie ma śladu "kluchy"; może grają ciut za jasno, i nie mają charyzmy płynącej z mocy "dolnego środka", nie mają "brzucha" który nadaje bluesowi najlepszy klimat, ale nie można ich złapać na ewidentnych tonalnych błędach.
Saksofon tenorowy pozostał tenorowy, a nie zamienił się w altowy. Wysokie nie są tak wyrafinowane i pełne powietrza, jak w Dali, ale cóż - to była broń Dali, Audiovector ma inne zalety. Scena jest naturalna, bez przestrzennych fajerwerków i zniewalającej cielesności pozornych źródeł, ale przejrzysta, poukładana, zarazem pozwala dźwiękom na pewną swobodę, nie wiąże ich ani nie zakrywa - mamy wrażenie dobrego kontaktu.
Kolumny z charakterem i ochotą do grania, może mniej audiofilskiego wyrafinowania, głaskania i cyzelowania, a więcej wigoru i muzycznego życia, a przy tym bez dzikich wyskoków.