Monitor Audio RS1 jest pierwszym i ostatnim głośnikiem tego testu, który swoją ceną celuje w 2000 zł - to skądinąd ciekawe, że taka "psychologiczna bariera" nie była pokusą do zaokrąglania "w dół" cen kilku kolejnych, niewiele droższych modeli.
Ale z kolei patrząc na RS1 od strony tańszych modeli, należy przyznać, że klasą wykonania zdecydowanie należy on do kolejnej grupy droższych konstrukcji, więc słusznie otwiera on nowy, a nie zamyka poprzedni rozdział.
Chociaż firma Monitor Audio ma korzenie audiofilskie, to zawsze zwracała uwagę na urodę swoich konstrukcji, ze szczególnym naciskiem na wykonanie obudowy, jak też nie bojąc się błyszczących dekoracji - które są kontynuacją "z natury" błyszczących, metalowych membran.
O żadnej ascezie i minimalizmie formy nie ma tu mowy, ale nawet audiofile o takiej estetycznej orientacji będą kuszeni, bo okazja kupienia tak ładnych skrzyneczek już się w tym zakresie ceny nie powtórzy.
A ładnie polakierowany naturalny fornir na obudowie z subtelnie zaokrąglonymi krawędziami (wszystkimi) na każdym zrobi wrażenie. Do tego wybór oklein jest wyjątkowo bogaty - orzech, palisander, czereśnia, dąb naturalny, dąb lakierowany na czarno.
Obudowa jest też nadzwyczaj solidna - bo tak należy ocenić fakt, że w małej przecież skrzynce założono pionowe wzmocnienie - podwójny wieniec, pomiędzy przednią a tylną ściankę.
Technika głośnikowa jest zaawansowana, bo w serii Silver RS stosowane są głośniki z membranami w firmowej technologii C-CAM (stop aluminiowo-magnezowy plus warstwa ceramiczna) - podobne, choć nie dokładnie takie same jak w referencyjnej serii GS.
Głośnik niskośredniotonowy jest kalibru 18-cm (zwyczajowo biorąc pod uwagę średnicę kosza; producent podaje 15-cm, ale uwzględniając raczej średnicę membrany), kopułka wysokotonowa ma standardową średnicę 25-mm, i jest chroniona metalowym "sitem".
Głośnik ten ma miniaturowy neodymowy układ magnetyczny, chociaż trudno się tego domyślić na podstawie wyglądu zewnętrznego, ponieważ nie wykorzystano tej cechy do zbliżenia obydwu głośników, tak jak zrobiono w B&W 685 i Wharfedale Evo.
Terminal przyłączeniowy jest podwójny, złożony z dużych wygodnych zacisków. Z tyłu znajduje się również otwór bas-refleks.
Odsłuch
To, że brytyjska trójka ulokowała się na nieco wyższej półce cenowej od niemieckiej, jest kwestią przypadku, ale na skutek tego, a więc już nie przypadkowo, brytyjskie głośniki grają generalnie lepiej od niemieckich.
Czy dzieje się tak choćby po części za sprawą jakiejś innej, wspólnej dla Brytyjczyków "linii programowej"? Nie, ani tu, ani w grupie niemieckiej nie słychać wspólnego mianownika, chociaż zupełnie lokalnie można przeciwstawić brzmienie RS1 stylowi Metasa 300, ale przecież równie dobrze to kontrapunkt dla Wharfedale.
Konfrontacje te nie potwierdzają żadnych stereotypów odnoszących się do brzmień charakterystycznych (jakoby) dla obydwu nacji. Zarówno Heco, jak i Wharfedale grają raczej niską tonacją, mocnym środkiem, z podporządkowanymi skrajami pasma, a RS1 pozwala sobie na więcej swobody, więcej otwartości i dźwięczności, pojawiającej się jednak, co bardzo pozytywne, w całym pasmie, bo dzięki temu nie męczy nas przewaga wyższych częstotliwości, mimo że są one dobrze naświetlone.
Ogólne wrażenie to świeżość, bogate barwy, przestrzenność, a w opisie bardziej personalizującym, Monitor przejawia duży entuzjazm i radość grania, zarówno basem, średnicą, jak i sopranami. Góra działa odważnie, ale nie nachalnie, bas jest trochę pobudzony w wyższym podzakresie, ale w ten sposób dobrze uzupełnia żywość reszty pasma.
Tu po prostu dużo się dzieje. Bas ani nie rozmyty, ani nie nazbyt twardy daje dobre "kołysanie", które wpisuje się też w płynność całego przekazu. Może na baaardzo długą metę i dla pewnych subtelnych nastrojów brzmienie jest trochę zbyt rozdzwonione, ale znacznie częściej taka żywość i soczystość będzie dobrze procentowała.
Doskonała propozycja za dwa tysiące. Kto będzie się ściśle trzymał tego budżetu, będzie miał zadanie ułatwione, bo ograniczy sobie wybór do konstrukcji, wśród których RS1 naprawdę błyszczy - i wyglądem, i dźwiękiem.
Andrzej Kisiel