Biorąc pod uwagę właśnie zakres cenowy i ogólny charakter produktów, seria Olympica zastąpiła doskonale znaną linię Cremona. Ceny analogicznych modeli są wyższe, ale proporcjonalnie do inflacji; skład serii nie jest dokładnie taki sam, co odzwierciedla pewną ewolucję zapotrzebowania rynku.
Mamy teraz do wyboru dwie konstrukcje wolnostojące (Olympica II, testowana już w "Audio", i Olympica III), jeden podstawkowiec (właśnie Olympica I) i głośnik centralny (Olympica Center).
Sonus faber Olympica I jest więc spadkobiercą Cremony Auditor. Kontynuacja jest dobrze widoczna, lecz równie łatwo dostrzeżemy wiele różnic - to nie jest prosty lifting, ale całkowicie nowy projekt, ostatecznie żaden element, żaden profil nie jest dokładnie taki sam.
Obydwie konstrukcje mają podobnej wielkości przetworniki obudowę, a do pewnego stopnia również jej kształt - i na tym podobieństwa się kończą.
Układ dwudrożny z 15-cm nisko-średniotonowym nie jest też niczym wyjątkowym w projektach Sonusa, bo dzisiaj większość podstawkowców włoskiej firmy opiera się właśnie na takim schemacie, natomiast układy dwudrożne z 18-cm nisko-średniotonowym, bardziej popularne u innych producentów, występują tutaj w mniejszości.
W historycznym dorobku Sonusa można znaleźć najróżniejsze przykłady: monitorów z nisko-średniotonowymi 12-cm (najsłynniejszy - Minima Amator), 15-cm (Guarneri Homage), 18-cm (Electa Amator), nawet 20-cm (Extrema), zatem trudno stwierdzić, że właśnie układ z 15-cm jest w przypadku Sonusa elementem tradycyjnym.
Takie stwierdzenie nie jest nam jednak do szczęścia potrzebne, ponieważ ważne jest, że dzisiaj firma uznaje go za optymalny. Z wielkością podstawkowej obudowy wiążą się nie tylko jej koszty, ale i akceptacja klienta. Niewielu (chociaż są i tacy) marzy o dużych monitorach; podstawkowiec to nie tylko źródło dźwięku, ale i wrażeń estetycznych, zwłaszcza w przypadku Sonusa.
W tym fragmencie obudowy widzimy prawie wszystko, co składa się na tradycyjny i współczesny styl Sonusów. Lite drewno orzechowe pokryte skórą (górna ścianka), fornir barwiony na "grafit" (boczne ścianki), akcenty metalowe, wreszcie 'strunowa" maskownica – równie ciekawa wizualnie, jak nieszkodliwa akustycznie.
W serii Olympica mamy mariaż dwóch światów, przygotowany przez Sonusa ponownie w sposób mistrzowski i unikalny. Zachwycałem się już w teście Olympiki II, więc tym razem w skrócie. Bazą jest firmowy styl zarówno w materiałach, jak i kształtach, wywodzący się z kolei z włoskiej tradycji i estetyki, w której ważną rolę odgrywają drewno orzechowe i skóra.
Jest też powiew świeżości i uniwersalnej nowoczesności, zaznaczany głównie akcentami elementów stalowych. Ostatecznie wszystko to połączono z włoskim poczuciem smaku i kultury.
Sonus faber Olympica I - układ głośnikowy
Utrzymanie przyzwoitej mocy i efektywności przy zastosowaniu 15-cm nisko-średniotonowego wymaga wysokiej klasy przetwornika. W tym miejscu Sonus nie żałuje, inwestuje w pierwszorzędne komponenty i współpracę z najlepszymi specjalistami z innych europejskich firm, zajmującymi się produkcją samych przetworników.
Nisko-średniotonowa 15-tka zainstalowana w kolumnach Sonus faber Olympica I, podobnie jak średniotonowa 15-tka z trójdrożnych modeli Olympica II i Olympica III, jest składana w duńskim Scan-Speaku, do którego części "miękkie" (zawieszenia, membrana) dostarcza niemiecka firma Doktor Kurt Muller - od dawna "szara eminencja" w branży głośnikowej.
Głośnik ten jest jednak konstrukcją zaprojektowaną i produkowaną specjalnie dla Sonusa, nie jest nawet "wersją specjalną" jakiegokolwiek standardowego modelu Scan-Speaka - co dobrze widać już z zewnątrz, a tym bardziej po odkręceniu głośnika (zupełnie inny kosz).
Trochę się nad tym głośnikiem porozczulam, bo w dużym stopniu jest realizacją pewnej nadziei, jaką miałem dwadzieścia lat temu… Na początku lat 90. pojawiła się "węglowa" "18", z charakterystyczną, pomarszczoną membraną (technologia powolnego suszenia pulpy celulozowej).
Niedługo potem Scan-Speak zapowiedział, że opracuje pierwszą (w swojej historii) 15-tka; nie tylko ja się spodziewałem, że będzie to kolejny, tylko mniejszy "węglowy", czyli głośnik z podobną membraną.
Tymczasem po kilku latach doczekaliśmy się czegoś zupełnie nowego - 15-cm Revelatora, a więc głośnika z nowym profilem kosza i membraną celulozową, ale prasowaną i nacinaną. Potem pojawiła się 18-tka i kolejne głośniki serii Revelator.
Właśnie 15-tka z serii Revelator (jej specjalna wersja) została zastosowana w Cremonie Auditor, natomiast w Olympicach… wraz z 15-tką pojawia się membrana "pomarszczona", taka, na jaką miałem apetyt dwadzieścia lat temu i mam apetyt do dzisiaj. Sonus faber nie wspomina już nic o włóknie węglowym, jednak nie wypiera się, a nawet podkreśla ważną rolę materiału bazowego - pulpy celulozowej.
Kolejne "smakowitości" znajdują się na dole obudowy, zwłaszcza z jej jednej strony – wylot bas-refleksu wygląda jak
dawna perforowana taśma komputerowa.
"Papier jest najstarszym materiałem stosowanym w głośnikach, i według naszej percepcji - najlepszym." Dla marketingu to pewien kłopot, bowiem dostęp do głośników z membranami celulozowymi, nawet tych najlepszych, ma praktycznie każdy producent zespołów głośnikowych i hobbysta.
W tej sytuacji trzeba zaznaczyć, co zresztą wcale nie musi mijać się z prawdą, że ostatecznie o właściwościach i brzmieniu membrany zasadniczo celulozowej decydują dodatki - Sonus wymienia kapok i kenaf, to również włókna naturalne, a ponadto powlekanie poprawiające tłumienie. Moim zdaniem, nawet gdyby Sonus napisał, że najlepsza jest najzwyklejsza celuloza, i taką też zastosował, to nic by nie stracił na prestiżu…
Każdy, kto się na tym trochę zna, wie, że na jakość głośnika będzie wpływać wiele innych elementów jego konstrukcji, a na końcowe brzmienie całego zespołu głośnikowego - kolejne, niekoniecznie oryginalne. Wciąż najważniejsze są sprawy podstawowe i od dawna doskonale znane, a wcale nie zawsze dobrze wyegzekwowane.
Porządny układ magnetyczny, solidna obudowa, właściwe strojenie bas-refleksu, właściwe strojenie zwrotnicy… Ale licytacja na zawartość "unikalnych rozwiązań", z których każde ma mieć oczywiście decydujące znaczenie, jest między firmami tak nakręcona, że każda okazja jest dobra, aby punktować kolejny "wynalazek".
W związku z nietypową formą tunelu bas-refleks, Sonus wymienia kilka "patentów", które w tym opisie pominiemy, przedstawiając rzecz prościej. Tunel bas-refleks ma postać szerokiej (a raczej wysokiej, ze względu na jej pionową orientację) i wąskiej, dość długiej szczeliny, utworzonej wzdłuż jednego z boków; taka jego forma ma zapewnić przepływ laminarny, czyli taki, w którym całe powietrze jest przesuwane z jednakową prędkością, bez rozwarstwiania się powodowanego przez zbyt duże prędkości, co z kolei prowadzi do powstawania szumów turbulencyjnych.
Jednak zwiększenie stosunku obwodu tunelu do jego pola przekroju zwiększa "hamowanie" (tarcie cząsteczek powietrza o ścianki tunelu), co obniża prędkość, a więc działa tłumiąco na cały układ rezonansowy. Wlot szczeliny znajduje się na ok. 1/3 głębokości obudowy (patrząc od strony frontu), a wylot prawie z tyłu - na "niedokończonym" łączeniu bocznej ścianki z wąskim panelem tylnym.
Na skutek wyprowadzenia otworu (szczeliny?) bas-refleks z jednej strony, obudowa nie jest symetryczna; obydwa egzemplarze jednej pary są wykonywane jako "lustrzane odbicia".
Sonus faber Olympica I - obudowa
Na skutek takiej aranżacji obudowa nie jest idealnie symetryczna, co oczywiście nie jest żadną wadą, zaciski głośnikowe są lekko odchylone od osi, w przeciwną stronę niż wylot bas-refleksu, który z kolei jest zakończony metalową, perforowaną maskownicą, również działającą tłumiąco.
Wygląda to bardzo efektownie, tym bardziej, że dokładność wszystkich łączeń jest perfekcyjna. Ponadto głośniki jednej pary są wykonywane jako lustrzane odbicia, aby razem mogły utworzyć idealnie symetryczną konfigurację.
Zewnętrzne powierzchnie obudowy - nie licząc elementów metalowych i plastikowej, czarnej osłony, która dyskretnie zasłania kosze głośników - wykończone są skórą (ścianki górna, dolna, przednia i tylna) i naturalną okleiną orzechową - na ściankach bocznych.
W tym przypadku oznacza to fornirowanie MDF-u, chociaż wykonywane w sposób szczególny, bowiem pasami oddzielonymi intarsjami, zorientowanymi poziomo, co przypomina obudowę składaną z klepek z litego drewna.
Nie obrażajmy się na fornirowany MDF, przy użyciu tak łatwego w obróbce materiału możliwe było mocne wygięcie bocznych ścianek, które mają ponadto zmienną grubość - co też pomaga redukować rezonanse. Trochę litego drewna orzechowego też znajdziemy, wycięto z niego płaskie ścianki - górną i dolną - chociaż na głównych płaszczyznach drewno chowa się pod skórą.
Maskownica jest typu "strunowego" - jak w droższych modelach Sonusa. Wygląda bardzo fajnie, na dźwięk ma wpływ minimalny, tylko wymaga pewnej ostrożności przy zakładaniu i zdejmowaniu, zwłaszcza w przypadku podstawkowców stojących swobodnie, nieprzykręconych do standów - trzeba uważać (zwłaszcza przy zdejmowaniu), aby przy założonej jednej listwie napięte struny nie przewróciły obudowy.
Podejrzewam jednak, że w większości przypadków kolumny Sonus faber Olympica I będą kupowane razem z dedykowanymi im standami. Nie są one tanie (4000 zł para), jednak trudne do zastąpienia: nie tylko unoszą głośniki na odpowiednią wysokość, ale też lekko pochylają je do tyłu (teoretycznie taka jest ich właściwa pozycja, chociaż zweryfikujemy to w laboratorium). I rzecz może najważniejsza - wyglądają "adekwatnie".
Sonus faber Olympica I są dostępne w trzech wersjach kolorystycznych; skóra jest zawsze czarna, ale orzechowy fornir może występować albo w swoim naturalnym kolorze, albo zabarwiony na grafit. Olympiki II mieliśmy w naturalnym orzechu, więc Olympiki I zamówiliśmy w graficie. W takiej wersji prezentują się bardzo nowocześnie, jednak naturalny orzech daje bliższy kontakt z firmową tradycją. Jest też wersja we wciąż popularnym, czarnym lakierze fortepianowym.