SONUS FABER
Olympica I

Seria Olympica nie należy już do nowości - wprowadzono ją dwa lata temu, a pół roku temu pojawiła się linia Chameleon zawierająca najtańsze modele (oczywiście nie w skali bezwzględnej, ale w ofercie Sonusa). Jednak Olympica długo jeszcze będzie rządzić na salonach - w tej klasie cenowej Sonus czuje się najlepiej, z niej przecież się wyłonił i w niej chce pozostawać jednym z liderów.

Testy porównawcze

Olympica I
XAVIAN
Orfeo

Nasza ocena

Wykonanie
Solidne cacuszko. Perfekcyjna kombinacja materiałów wysokiej jakości, bezbłędne połączenie nowoczesności z elementami tradycyjnego stylu Sonusa. Układ dwudrożny z wyśmienitym, 15-cm przetwornikiem nisko-średniotonowym. Teoretycznie najlepiej grają i praktycznie najlepiej wyglądają na firmowych, dedykowanych standach.
Laboratorium
Ładnie zrównoważona charakterystyka z lekko wyeksponowanymi skrajami pasma, dobrze rozciągnięty bas (-6 dB/42 Hz), bardzo dobra stabilność zakresu średnio-wysokotonowego (niewielkie zmiany poza osią główną), bezproblemowa maskownica. Umiarkowana, ale typowa dla konstrukcji tej wielkości czułość 84 dB, impedancja 4 Ω, bliska 6 Ω.
Brzmienie
Bez intensywnego uwodzenia, naturalne, neutralne, bezpretensjonalne, komunikatywne, z lekką, ale i bogato dobarwioną, bezpośrednią średnicą, gładką, selektywną górą i zaznaczonym, pulsującym basem. Prawidłowe odtworzenie sceny, wysoka wierność, kultura i uniwersalność.
Artykuł pochodzi z Audio

 

Odsłuch

Pamiętając test wolnostojącej Olympiki II, a także wielu wcześniej testowanych podstawkowców Sonusa, tańszych i droższych od Olympiki I, miałem dość konkretne oczekiwania. Ważne jest też to, że Sonus w całej swojej historii zachowuje się dość przewidywalnie, a więc rzadko robi nam niespodzianki - kolejne brzmienia wpisują się mniej więcej w firmowy styl, co wcale nie jest oczywiste w przypadku innych, nawet równie renomowanych producentów.

Po dwudrożnych "monitorach" za ok. 20 tys. zł w wydaniu Sonusa nie spodziewałem się ani brzmienia potężnego, ani bardzo efektownego w jakikolwiek sposób. Żadnych fajerwerków, które od razu rzucają na kolana. Jak to, od głośników za taką cenę nie można oczekiwać niczego powalającego i wyjątkowego?

Ależ można, tylko po co… No dobrze, napiszmy w ten sposób: kolumny Sonus faber Olympica I grają nadzwyczajnie zwyczajnie. I teraz możemy zacząć się tym aż zachwycać, albo "tylko" doceniać. To przecież bardziej zależy od naszego temperamentu, niż od samych faktów.

Jednak nikt, kto po prostu dobrze słyszy (w szerokim sensie, nie tylko fizjologicznym, ale i oswojenia z muzyką - żywą i reprodukowaną przez sprzęt), nie zarzuci Olympicom I jakichkolwiek istotnych błędów i wypaczeń. Drobne - są, chociaż raczej teoretycznie, bo wiadomo, że być muszą, ale gdzie dokładnie?

Trudno z całą pewnością wskazywać, że tutaj jest trochę za dużo, a tam trochę za mało. Ograniczenia - są, teoretyczne i praktyczne, monitor z nisko-średniotonową "15" nie może przecież przesuwać ścian i naparzać jak sprzęt estradowy, nie może też osiągnąć dynamiki i wolumenu brzmienia wielu instrumentów akustycznych, zwłaszcza fortepianu, a tym bardziej poziomu całej orkiestry symfonicznej… To niby oczywiste, ale nie dla wszystkich.

Niektóre recenzje zaostrzają apetyt ponad miarę i podczas zetknięcia się z realnym dźwiękiem emitowanym przez system, mimo doskonałego nastawienia słuchacza, wyobrażone i oczekiwane wzruszenia, niestety, się nie pojawiają. Z drugiej strony, głębokie przekonanie, że mamy do czynienia z dźwiękiem właśnie takim, jaki być powinien, uspokaja i daje trwalszą satysfakcję. Do tego potrzebne jest właśnie wspomniane osłuchanie, a nie naiwne poszukiwanie dźwięku idealnego i bezkompromisowego.

Kolumny Sonus faber Olympica I

Kolumny Sonus faber Olympica I

 

Owszem, można szukać jeszcze czegoś innego - dźwięku niekoniecznie neutralnego, ale w jakiś sposób specjalnego i trafiającego do indywidualnych upodobań. Jednak według mojej oceny, kolumny Sonus faber Olympica I dostrojone są pod kątem użytkowników szukających jak najwięcej prawdy o dźwięku żywym albo raczej - prawdy o samym nagraniu.

Wspomnienie bardzo dawnego Sonusa, relacje na temat brzmienia jego pierwszych monitorów (Minima Amator, Electa Amator), zawierają informacje o ich nadzwyczajnej muzykalności, co jest dla mnie zawsze dwuznaczne - czy chodzi o coś "ekstra", czy właśnie o (prawie) całkowicie prawidłowe działanie.

Kolumny Sonus faber Olympica I są znacznie bliższe liniowej charakterystyce i neutralności, niż próbom kreowania własnego klimatu, i czarowania słuchacza czymś specjalnym, czymś dodanym.

Jednak właśnie dlatego każda płyta, którą włączyłem, z Olympiki I zagrała bardzo znajomo - Sonusy nie są narzędziem do gruntownej zmiany i reinterpretacji, ale do rzetelnego odwzorowania. Fundament tego brzmienia mamy już chyba dobrze opisany, ale żeby nie było nudno… Czy może jednak jest w tym brzmieniu coś specyficznego?

A zwłaszcza coś, co może postawić kropkę nad i? Po teście Olympiki II liczyłem po cichu na środek pasma. Skoro kolumna trójdrożna pokazała ten zakres tak barwnie, spójnie, charyzmatycznie, to i monitor z podobnym przetwornikiem (inna wersja "15", ale zasadniczo z taką samą membraną), który wyszedł z rąk tych samych projektantów… Nie jestem rozczarowany, ale środek tym razem aż tak nie przykuł mojej uwagi.

W gruncie rzeczy jest taki, jaki być powinien, w opisanych ramach neutralności i niewychodzenia z niczym przed szereg. Nie lekceważę jego zalet, kto inny może by dłużej je opisywał, ale ostatecznie szczerze uważam, że nie jest to element brzmienia Olympiki I, który będzie zwodził i uwodził.

Średnica z tych monitorów jest dość lekka, zwinna, nie wycofuje się na przejściu do wysokich tonów, nie usuwa z nagrań ewentualnego rozjaśnienia czy przybrudzenia. Nie jest jednak przewrażliwiona i nerwowa, z żadnych problemów jakościowych "nie robi afery".

Nie zmierza też ku powiększaniu wolumenu instrumentów czy głosów, nie jest podgrzana w dolnym podzakresie. Na scenie pojawia się jednak specjalny bas - w kategorii konstrukcji podstawkowych z 15-cm nisko-średniotonowym naprawdę wyjątkowy.

Jednak Sonus faber ma już coś podobnego na koncie - testowana wiele lat temu Cremona Auditor, będąca bezpośrednim poprzednikiem Olympiki I, miała podobny bas. Sonus to potrafi - z 15-tki wykrzesać dynamikę i niskie zejścia, ale pamiętajmy, że mówimy o konstrukcjach za 22 000 zł, gdzie są stosowane pierwszorzędne głośniki, a objętość obudowy wcale nie jest bardzo mała.

Sprężysty, soczysty bas daje właściwą przeciwwagę dla aktywności zakresu kilku kHz, dzięki czemu neutralność nie prowadzi do wyszczuplenia i spłaszczenia, wyraźna pulsacja na dole pasma dodaje całemu brzmieniu siły.

Wysokie tony są gładkie, błyszczące, idealnie połączone ze średnicą, tutaj również trudno wyłapać jakiekolwiek niedociągnięcia czy wybryki, podobnie jak w odtworzeniu sceny. Spodziewaliśmy się wielkiej przestrzeni? Jeżeli taka jest zarejestrowana, taka też będzie odtworzona. Jednak Sonusy nie manipulują i nie podrasowują, ani w szerokości, ani w głębokości sceny.

Na firmowych standach Olympiki I wyglądają o wiele lepiej niż na jakichkolwiek innych… Mówiąc inaczej, bez nich cała zabawa nie ma sensu; ten wydatek trzeba od razu wziąć pod uwagę.

Na firmowych standach Olympiki I wyglądają o wiele lepiej niż na jakichkolwiek innych… Mówiąc inaczej, bez nich cała zabawa nie ma sensu; ten wydatek trzeba od razu wziąć pod uwagę.

 

W porównaniu z Orfeo, kolumny Sonus faber Olympica I grają głośniej (mają wyraźnie wyższą czułość), jaśniej, bardziej impulsywnie w zakresie średnio-wysokotonowym, bez zmiękczenia i ocieplenia, chociaż z zaznaczonym, obfitym basem, który jednak nie wylewa się na zwinne, czytelne średnie tony.

Dla każdego, kto ma choćby ogólne pojęcie o naturalnych ograniczeniach związanych z konstrukcjami dwudrożnymi o umiarkowanej wielkości, nawet tymi najbardziej zaawansowanymi, brzmienie Olympiki I nie może być rozczarowaniem.

A pewnymi właściwościami i możliwościami możemy być zafascynowani, nie tylko w kontekście gabarytów. Miłośnicy monitorów będą triumfować, że oto recepta uznawana przez nich za najlepszą dała spodziewane wyniki. To jednak nie jest takie proste… Ale najważniejsze, że tym razem rzeczywiście się udało. Wszystko w najlepszym porządku, nie ma się czego czepiać, nie mogę jednak zapomnieć o Olympicach II…

Kto ma wielką ochotę na głośniki podstawkowe i przygotowane na to takie właśnie pieniądze, na pewno powinien brać pod uwagę kolumny Sonus faber Olympica I - dobrze grają, świetnie wyglądają i mają cenne logo Sonusa fabera. Ale razem z firmowymi standami, z którymi tworzą niemal obowiązkowy komplet, kosztują 26 000 zł, a już za 33 000 zł można kupić wolnostojące Olympiki II.

*Do ceny monitorów doliczamy dodatkowe 4000 zł za podstawki.

Andrzej Kisiel

Specyfikacja techniczna

SONUS FABER Olympica I
Moc wzmacniacza [W] 40-150
Wymiary [cm] 35,5 x 22 x 37,5
Rodzaj głośników P
Efektywność [dB] 84
Impedancja (Ω) 4
Wymiary: wys./szer./gł., W przypadku urządzeń testowanych w AUDIO wartość mierzona.
Laboratorium
Sonus faber Olypica I

Producent całkiem rzetelnie przedstawia podstawowe parametry Olympiki I, różnice między wartościami katalogowymi a zmierzonymi są mniejsze niż zwykle. Niemal powszechna praktyka zawyżania czułości i impedancji znamionowej jest nam przecież znana. Zacznijmy od impedancji, gdyż tutaj Sonus zasługuje na pierwszą pochwałę, właśnie nie za samą jej wartość, ale za jednoznaczną i uczciwą deklarację, że mamy do czynienia z konstrukcją 4-omową.

Co więcej, widoczne na charakterystyce impedancji minimum, przy ok. 200 Hz, na podstawie którego ustalamy impedancję znamionową, ma wartość 4,5 oma, co niemal wystarczy, aby stwierdzić 6-omową impedancję znamionową. Olympica I nie jest więc "trudnym" obciążeniem od strony impedancji, a jej czułość, jak na tej wielkości konstrukcję, jest zupełnie przyzwoita - 84 dB. Oczywiście, wraz z umiarkowaną mocą, która na pewno ogranicza tego typu konstrukcję, żadnymi sposobami nie osiągniemy wysokich poziomów głośności, ale ustalmy, jaka jest to moc...

Producent podaje zarówno rekomendowaną moc wzmacniacza (40-150 W), co nie jest informacją bardzo konkretną, jak też - co nietypowe - maksymalne napięcie, zamiast maksymalnej mocy. Wystarczy prosty wzór i, znając impedancję, będziemy ją znali. Napięcie 20 V na impedancji 4 omy oznacza okrągłe 100 W, a więc wcale nie tak mało.

W kontekście umiarkowanej czułości warto zaopatrzyć się we wzmacniacz o takiej mocy, chociaż 100 W przy 4 omach dostarczy dzisiaj prawie każdy wzmacniacz tranzystorowy. A co lampowymi? Nie mój problem... Olympiki I to małe, dość mocne monitorki, niewymagające żadnego egzotycznego ani "wydajnego prądowo" wzmacniacza, lecz zupełnie przeciętnego; kilku albo kilkunastowatowych lampowców do przeciętnych nie zaliczam.

Wyraźne bas-refleksowe minimum (wciąż na charakterystyce impedancji) nie wskazuje na jakkolwiek specyfi czne działanie układu rezonansowego bas-refleks (na jego stłumienie), co potwierdza pomiar źródeł niskich częstotliwości w polu bliskim. Bas-refl eks jest dostrojony dość wysoko, do 52 Hz, ale dzięki temu poziom ciśnienia z otworu (przy tej częstotliwości) jest bardzo wysoki, nawet wyższy niż z samego głośnika (przy 120 Hz), na skutek takiego strojenia szczyt charakterystyki wypadkowej (przy 80 Hz) sięga bardzo wysoko, a charakterystyka całego zespołu pokazuje wyeksponowany bas.

Intencje konstruktora są czytelne, ale - jak niemal zawsze - można nad nimi debatować. Niższe strojenie (czyli np. jeszcze węższa szczelina bas-refl eksu) dałoby niższą "górkę" przy 80 Hz, ale i nieco niżej zaczynający się szybki spadek charakterystyki, a na dodatek lepszą odpowiedź impulsową - na którą jednak, patrząc na uzyskane charakterystyki, też chyba nie można narzekać, podobnie jak na dolną częstotliwość graniczną - spadek -6 dB względem poziomu średniego pojawia się przy 42 Hz.

Producent obiecuje pasmo 50-30 000 Hz (bez podania decybelowej tolerancji), bas sięga jednak niżej nawet przy ustaleniu ścieżki +/-3 dB - w niej możemy zmieścić charakterystykę od 45 Hz. Lekko wyeksponowane są też częstotliwości najwyższe, ale bardzo szeroki zakres od 250 Hz do 10 kHz jest utrzymywany w ścieżce +/-1,5 dB - rezultat bardzo dobry, a nawet wyśmienity, jeżeli wziąć pod uwagę obserwację, że w ścieżce tej utrzymuje się nie tylko charakterystyka z osi głównej, ale i dosłownie wszystkie pozostałe, mierzone pod różnymi kątami, standardowymi dla naszego zestawu.

Nawet przy założonej maskownicy nie dzieje się nic niepokojącego, tylko w najwyższej oktawie pojawia się lekkie zafalowanie, które trudno będzie usłyszeć. Bardzo elegancko wygląda też charakterystyka z osi 30 st. (w płaszczyźnie poziomej) biegnąca aż do 20 kHz w ustalonej ścieżce - obniżenie względem poziomu z osi głównej okazało się odpowiednią korektą, aby uzyskać jeszcze bardziej liniowy przebieg. Oznacza to, że nie musimy skręcać monitorów w kierunku miejsca odsłuchowego - z ustawionych równolegle usłyszymy teoretycznie nawet bardziej neutralny dźwięk, chociaż tak delikatne wzmocnienie najwyższych częstotliwości, jakie mamy na innych osiach, nikogo nie powinno uszczypnąć w ucho. Ustawienie, w którym uzyskamy najlepsze brzmienie, będzie o wiele bardziej uzależnione od sytuacji w zakresie niskich tonów - Olympiki I trzeba będzie prawdopodobnie wyraźnie odsunąć od ściany.

SONUS FABER testy
Live Sound & Installation kwiecień - maj 2020

Live Sound & Installation

Magazyn techniki estradowej

Gitarzysta maj 2024

Gitarzysta

Magazyn fanów gitary

Perkusista styczeń 2022

Perkusista

Magazyn fanów perkusji

Estrada i Studio czerwiec 2021

Estrada i Studio

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Estrada i Studio Plus listopad 2016 - styczeń 2017

Estrada i Studio Plus

Magazyn muzyków i realizatorów dźwięku

Audio październik 2024

Audio

Miesięcznik audiofilski - polski przedstawiciel European Imaging and Sound Association

Domowe Studio - Przewodnik 2016

Domowe Studio - Przewodnik

Najlepsza droga do nagrywania muzyki w domu