Odsłuch
Kolumny Sonus faber Homage Tradition Serafino mogłem porównywać bezpośrednio z Focalami. Nie ma jednak wątpliwości, jakie zajmują miejsce względem pozostałych kolumn testu. To kolejne brzmienie, które dość łatwo pozycjonować, dostrzec i zidentyfikować jego cechy; opisać jak zawsze trudniej, a sama pozycja Sonusa w dość szerokiej perspektywie tego testu też będzie dla wielu zaskoczeniem.
Dla mnie już nie tak wielkim, gdyż wyraźne odejście od dawnego, tradycyjnego stylu Sonusa dało się zauważyć wcześniej; głównie w testach modeli niższych serii, chociaż... również prawie referencyjne Lilium zaznaczyło na swój high-endowy sposób swoją przynależność do nowej generacji. Czy to znaczy, że "lepsze" (a nawet najlepsze) Sonusy schodzą do poziomu "niskobudżetowego"?
Oczywiście nie w tym rzecz, chociaż krytycy mogą mieć w tym punkt zaczepienia, tak jak i ci, którzy wszelkie zmiany biorą za złą monetę, wzdychając z mieszanką satysfakcji i bólu do dawnych, "prawdziwych" Sonusów, Audio-Physików itd.
Zgoda, z klimatem Sonusów sprzed dwudziestu lat trzeba się już pożegnać, jednak aktualny profil nie jest obrazą majestatu, degradacją ani żadnym "równaniem w dół" - jest pomysłem na brzmienie, które spodoba się jeszcze większej liczbie klientów (chociaż, jak zwykle, nie wszystkim), zgodnie z obecną polityką Sonusa: wypłynięcia na szersze wody.
Uświęcenie tradycji - logo Sonusa zostało wyeksponowane w sposób aż pompatyczny, ale nie nam ustalać granice dobrego smaku w projektach przygotowanych przez największych ekspertów dla największych koneserów.
To z kolei wiąże się z wprowadzeniem tańszych serii, które jako pierwsze pokazały brzmienie bardziej "komercyjne", a więc owszem, na tamtym etapie można było pisać i taki scenariusz, że dla klientów prawdopodobnie mniej "wyrobionych" przyszykowano kolumny o brzmieniu mniej wytrawnym, łatwiej wpadające w ucho; jednym słowem - "komercyjne". Taka opinia może wydawać się trochę krzywdząca, czy nawet obraźliwa, ale nie przesadzajmy.
Można takiej koncepcji (zróżnicowania brzmienia w ramach oferty jednej marki) zarówno bronić, jak i ją podważać, i to na różne sposoby. Zasadniczy jest taki, że ludzie gotowi wydać na sprzęt więcej pieniędzy, wcale nie muszą mieć audiofilskiego osłuchania i szukać brzmienia "ortodoksyjnego", a tym bardziej wiedzieć, jak dwadzieścia lat temu grały Sonusy, i chcieć przenieść się w przeszłość.
Dodatkowy jest taki, że i audiofilskie upodobania są różne, brzmieniowe mody się zmieniają i nawet dawny Sonus nie był kiedyś, a tym bardziej nie byłby dzisiaj, uniwersalnym wzorcem. Był jednak pewnym "kanonem".
Współczesny Sonus, w tym Serafino, w pewnych aspektach wciąż ma z nim "coś" wspólnego, ale w innym ujęciu jest wręcz jego "negatywem". U Sonusa zawsze ważny był (i nadal jest) środek pasma, dawniej podgrzewany, czasami zmiękczany mocnym basem, wykończony delikatną górą, a teraz "ozdobiony" wyeksponowanymi wysokimi tonami, a niskimi tylko podparty - tak aby nie stracił wewnętrznej równowagi, ale i nie został obciążony i wyhamowany w ekspresji.
Pierwsze wrażenia po przejściu z Sopry 3 są oczywiste: bas (Serafino) jest cichszy, głosy lepiej obecne, uderzenia w werbel jaśniejsze, ale nie nazbyt "cienkie" - wciąż mocne i bogatsze, cała prezentacja bliższa, a równocześnie bardziej przestrzenna, swobodniejsza, "rozciągnięta" szerzej i głębiej, chociaż z mniejszą precyzją pozornych źródeł dźwięku; nie zmniejsza to jednak naturalności, a może nawet ją zwiększa, dźwięki przenikają się, mają "optymalną" separację i plastyczność, ani nie są rozmazane, ani "wycięte".
Sopry 3 mają mocniejsze, lepiej nasycone niższe rejestry, a także większą dynamikę, jednak Serafino nie brakuje niczego, aby przy całkiem wysokim poziomie głośności grać spójnie, żywo, dźwięcznie, ale niekrzykliwie.
Są bardzo komunikatywne i łatwe w odbiorze, przekazują muzykę z emocjami, ale bez napięcia i technicyzującej precyzji. Prezentacja z Sopry 3 jest równiejsza, dokładniejsza, spokojniejsza, a z Persony 5F - spektakularnie przejrzysta i detaliczna.
Sonus faber Homage Tradition Serafino proponują więcej luzu i "prostolinijności", ale w zupełnie innym stylu, niż Avantery III; tam mamy przechył w stronę niskich częstotliwości, budowanie nastroju, przyciemnienie obrazu.
Serafino grają lżej, wyżej, więc tym większym sukcesem jest umiejętność, przy tak ustawionej charakterystyce, zagrania intymnie i kameralnie; tutaj Sonus wciąż jest "sobą", a jednocześnie nie działa konwencjonalnie, w łatwiejszy dla takiego celu sposób - wysokie tony podkreśla, a nie przytłumia.
Tym razem w sukurs idzie ich gładkość i delikatność, która pozwala im błyszczeć bez przejaskrawienia, a tym bardziej wyostrzenia; szczegóły są wyraźne, ale subtelne, płynne. Przewaga "szybkości" i precyzji pozostanie przy Soprze 3 i Personie 5F, Sonus faber Homage Tradition Serafino nie zaimponują potężnym basem, za to... chyba nigdy nie sprawią nim problemu, często docenimy jego czytelność i kulturę, a czasami piękne rozciągnięcie.
Sonus faber Homage Tradition Serafino "nie zamiatają", ale gitara basowa pokazała zarówno dynamiczne szarpnięcie, jak i bogate wybrzmienie, doskonale pełniąc zarówno rolę rytmiczną, jak i grając własną linię.
Poza sytuacjami, gdy w samym nagraniu bas jest "przewalony", nie będziemy mieli do czynienia z jego dominacją, lecz z "akcją". Focale budują dźwięk o większej skali, a Paradigmy - o większej energii, za to Sonusy wciągają i zatrzymują najprzyjemniejszą plastycznością i naturalnością, a jednocześnie "radosnością" - raczej bawią, niż czarują. Ciemne, smutne, romantyczne granie zostawiły za sobą i innym firmom. Nawet z kiepskimi nagraniami było przynajmniej miło, ładnie, niekłopotliwie.
Andrzej Kisiel