Phonar to nasz stary znajomy... dawno niewidziany i niesłyszany. Ostatni test odbył się w 2006 roku, więc można było się spodziewać, że go nie poznamy. W takim okresie wiele fi rm całkowicie zmieniło oblicze swoich produktów lub co najmniej mocno je zmodyfikowało pod kątem zmieniającej się przecież mody.
Są też estetyczne wzory, zwłaszcza minimalistyczne, które się nie starzeją, a najbardziej renomowane firmy mogą sobie pozwolić, aby powielać i utrwalać schematy doceniane przez ich wielbicieli.
Jednak Phonar, z całym szacunkiem dla jego dorobku, nie należy do takiej elity (swoją drogą nie zawsze tożsamej z najlepszą relacją jakości do ceny), ponadto jego wcześniejsze projekty nie wyróżniały się szczególnym wzornictwem ani awangardowym, ani konserwatywnym, ani jakkolwiek "stylizującym". Raczej płynęły w głównym nurcie, starając się bardziej nikomu nie "narazić", niż "wpaść w oko".
Nie jest też takim outsiderem, aby robić, co chce, czyli ewentualnie nic (nowego) nie robić... Seria Veritas Next nie jest nowością, liczy sobie kilka lat, podobnie jak seria Aria Focala. Wygląd pozostaje do oceny indywidualnej, subiektywnej, ale w tym zdaniu i w tym przypadku nie ma zawoalowanej krytyki - Phonar Veritas M4 na pewno będą się podobały niemałej grupie z tych samych powodów, co jeszcze dawniejsze Phonary - wyglądają solidnie, porządnie, nowocześnie i bezpiecznie.
Projektantowi można by zarzucić brak polotu, ale można też pochwalić umiar i zdrowy rozsądek, a samo wykonanie za nieskazitelną staranność. Trzeba wziąć pod uwagę, że Phonar nie należy do firm tak dużych i mocnych, aby dysponować technologiami pozwalającymi wyprodukować "kosmiczne kształty", czy nawet przygotować oryginalne, dedykowane elementy ozdobne.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
średnich i wysokich częstotliwości.
Phonar Veritas M4 - przetworniki
Projekt Veritasów jest minimalistyczny w tym sensie, że nie wywołuje żadnych trudności dla średniozaawansowanego zakładu stolarskiego, a na etapie montażu nie wymaga żadnych dodatkowych paneli, pierścieni ozdobnych itp. Trzeba do skrzynki włożyć wytłumienie, zainstalować zwrotnicę, przylutować i przykręcić terminal przyłączeniowy, wcisnąć bas-refleks (to elementy standardowe), no i oczywiście głośniki... też standardowe.
Technika głośnikowa też nie zmienia się tak szybko, aby z góry odrzucać konstrukcje bazujące na komponentach sprzed nawet dwóch dekad. Co więcej, jest przecież w audio silny nurt powrotu do "staroci", ale to jeszcze inny wątek, Phonar do niego nie należy, w jego projektach nie ma ani voodoo, anachronizmu, ani też ryzykownych nowinek. Nie ma niczego na pokaz, są rozwiązania sprawdzone, również przez... innych producentów.
Zastosowane głośniki to już klasyka, ale nieprzerwanie aktualna, a nie "powracająca" na fali jakiegoś sentymentu. Więcej piszemy o nich na następnych stronach, tutaj wymieniam podstawowe fakty. Nisko-średniotonowy ma membranę celulozowo-nomexową (pulpa celulozowa z domieszką włókien nomexowych), z dość dużą, wklęsłą nakładką przeciwpyłową. Głośnik wysokotonowy ma membranę tekstylną, kopułkowo-pierścieniową.
Korzenie obydwu przetworników sięgają początków XXI wieku i są związane ze znamienitymi duńskimi markami, a wprowadzone w nich rozwiązania okazały się bardzo udane i zapewniają obydwu typom popularność również i dzisiaj.
Czytaj również: Czy przy stosowaniu bi-wiringu konieczne są podwójne wyjścia głośnikowe we wzmacniaczu?
Phonar wykorzystuje tego typu (chociaż o różnych średnicach) przetworniki konsekwentnie, bazuje na nich cała seria Veritas Next. M4 Next to jedyny monitor w serii, ale są w niej aż cztery konstrukcje wolnostojące i wszystkie dość ciekawe. P4 Next to układ dwuipółdrożny, na dwóch 15-cm nisko-średniotonowych, z różnie strojonymi komorami.
P6 Next to układ dość specyficzny, ale przez to dla Phonara najbardziej charakterystyczny - dwuipółdrożny z 18-ką i 15-ką, tak skonfigurowane były już 30S, a potem także hi-endowe Credo S100, chyba najlepsze konstrukcje w historii firmy (nie licząc modeli specjalnej marki Pentagon, będącej własnością Phonara), oczywiście bazujące na innych przetwornikach - Revelatorach Scan-Speaka.
Jeszcze większe są P9 Next i P10 Next - to już układy trójdrożne i od razu symetryczne (pierwszy z 18-cm niskotonowymi i 12-cm średniotonowymi, drugi z 20-cm niskotonowymi i 15-cm średniotnowymi). Co ciekawe, również one mają pochyloną obudowę, czego przy układach symetrycznych raczej się nie stosuje, ale to już temat na inny test... Jest też centralny c8 Next (trójdrożny!) i subwoofer s8 Next (z 25-cm przetwornikiem).
Phonar Veritas M4 - obudowa
Obudowa Phonar Veritas M4 jest nie tylko pochylona; ma też na akustycznie pożyteczne sfazowania pionowych krawędzi frontu przy wysokotonowym - to zmniejszy odbicia i interferencje. Maskownica wykonana z płyty mdf nie ma jednak wyprofilowań, więc wprowadza na charakterystyce trochę zakłóceń. Mocowana jest elegancko, chociaż nie na magnesy, ale na kołki - cztery wchodzą w specjalne łby śrub mocujących głośniki.
Czytaj również: Czy 50-watowym wzmacniaczem można uszkodzić 200-watowe kolumny?
Dostępnych jest pięć wersji kolorystycznych kolumn Phonar Veritas M4: w całości lakierowana na czarny mat, czarny połysk, biały połysk, wykończona naturalnym fornirem orzechowym i czereśniowym. Gdyby udało się usunąć dylatację oddzielającą front od korpusu, byłoby jeszcze ładniej, zwłaszcza dla wersji na wysoki połysk.
Ciekawostką jest obecność regulatora poziomu wysokich tonów - to dzisiaj funkcja rzadko stosowana.
Regulacje są przez audiofilów kojarzone z wybrykami odejścia od charakterystyki neutralnej, a przecież żadna nie jest idealna, i ostateczna decyzja, czy dać decybel mniej czy więcej wysokich tonów, w całym pofalowanym przebiegu charakterystyki wymyka się kryteriom obiektywnym, i można ją oddać wyborowi subiektywnemu.
Tutaj zmiany są bardzo subtelne, każda z dostępnych charakterystyk trzyma się znacznie bliżej neutralności niż niejedna "nieregulowana" charakterystyka konkurentów. Nie miejmy więc oporów, aby sobie trochę dodać lub ująć, jeżeli tylko tak nam się będzie podobało.
Rozwijając menu na stronie producenta w dziale "produkty", zobaczyłem trzy serie: Veritas Style (tańsze), Veritas Next (droższe) i "Wireless Hi-Fi", którą początkowo zignorowałem, dochodząc do przedwczesnego wniosku, że Phonar nie ma obecnie nic lepszego od serii Veritas Next.
Wszystkie jej konstrukcje są też produkowane w wersji aktywnej (seria Match Air) i można je wprząc w sieć bezprzewodową (potrzebny dodatkowy transmiter). Phonar zrezygnował więc z tradycyjnego high-endu na rzecz przyszłościowych rozwiązań, które wymagają więcej nowoczesnej techniki, a mniej luksusu.
Odsłuch
Chociaż od poprzednich testów Phonara minęło wiele lat, dobrze pamiętam tamto brzmienie. Nie wbiło się w pamięć szpilami wysokotonowych detali ani nie ugniotło jej potężnym basem, zwyciężyło z upływem czasu dynamiką, spójnością, naturalnością, a na poparcie miało wyniki pomiarów - wyrównanie charakterystyk było udokumentowane.
W Phonarach argumenty obiektywne i subiektywne szły w tym samym kierunku, ich brzmienie nie było zaskoczeniem, gdy znało się zmierzone charakterystyki, a pomiary nie wprawiały w zakłopotanie po pochwałach dla solidnego grania. Ich jakość nie ograniczała się do poprawności, nie grzęzły w dźwięku suchym, smutnym i nudnym, nie wywoływały euforii i dreszczy, ale potrafiły wybić się na dźwięk żywy i przyjemny. I wszystko to można też zapisać na konto monitorów Phonar Veritas M4.
O ile w pozostałych firmach występujących w tej grupie obserwujemy na przestrzeni lat ewolucję brzmienia, w niektórych przypadkach radykalną (Definitive), to Phonar jest konsekwentny i przewidywalny. Veritas - to brzmi dumnie. Veritas to prawda, prawda o nagraniu, również prawda, która zaboli...
Nie rozpędzajmy się, nie straszmy, Phonar Veritas M4 na pewno nie należą do głośników "bezlitosnych", hiperanalitycznych, obnażających niedoskonałości nagrania w sposób zakłócający odbiór samej muzyki. Nie są nawet bardzo "szybkie" ani nadzwyczaj transparentne. M4 są wyśmienicie wyważone, proporcjonalne, dbające o każdy obiektywny aspekt jakości, jak też złożenie całości w dźwięk muzycznie przekonujący, uniwersalny i "odpowiedzialny".
Czytaj również: Jakie jest optymalne wytłumienie pomieszczenia odsłuchowego?
Emocji jest mniej niż z Premier i Cometów. Veritasy nie pozwalają sobie niemal na żadne "wycieczki" i odchyłki od neutralności, nawet takie, które niewielkim kosztem mogłyby zwiększyć atrakcyjność, zwłaszcza w zakresie wysokotonowym, więc w porównaniu z wymienionymi konkurentami, a także z Ariami, Veritasy mają mniej góry. Jednak nie potrzeba jej więcej, aby wszystko było na swoim miejscu, czytelne, selektywne, płynnie połączone ze średnicą, a nie "zatopione", ani nie wyskakujące nawet najdrobniejszymi ostrościami i sykliwościami.
Wysokie tony są rozdzielcze, gładkie i kulturalne, takie, jakich się spodziewamy po dobrej tekstylnej kopułce, chociaż zawsze w gestii konstruktora pozostaje decyzja, czy je wyeksponować, czy zostawić "w spokoju". Po odsłuchu stawiam na śladowe, kosmetyczne wzmocnienie, bo charakterystyki bliskie idealnej liniowości zakresu średnio-wysokotonowego, przy mocnym basie (o tym za chwilę), brzmią zwykle jeszcze ciemniej i smutniej. Monitory Phonar Veritas M4 mają "trochę" swobody i oddechu tyle, ile mieści się w konwencji poważnego, profesjonalnego zrównoważenia. Poza tym jest regulacja...
Dobre pierwsze wrażenie jest zapewnione nie tylko wiarygodnością i naturalnością, ale też solidnym, obszernym i stabilnym basem. Od tego można by zacząć - to fundament brzmienia mocnego, jeszcze nie potężnego, ale już gęstego i nasyconego.
Dynamika jest co najmniej dobra (jak na konstrukcję tej wielkości), chociaż nie tak wybujała, jak z Premier; z kolei Comete brzmią żywiej, doskonale zajmują się fortepianem, za to Veritasy najlepiej pokazują wokale: w skupieniu, spokojnie, bez skazy przerysowanych sybilantów, bez rozjaśnienia, ale i bez nosowości.
Można podejrzewać, że "górny środek" został delikatnie wycieniowany, bo nie pojawia się też ślad natarczywości wkradającej się już przy charakterystyce liniowej. Jest optymalnie. Nie zawsze porywająco, ale naturalnie i przyjaźnie - znane głosy są... znane, żaden artysta nie ukazał się w nowym (fałszywym) świetle.
Ten dźwięk nie przynosi objawień, odkryć, fascynacji, jest konsekwentna, systematyczna naturalność, satysfakcja i przyjemność.
Również w odtworzeniu przestrzeni możemy polegać na "prawdomówności" Veritasów; nie wykreują wielkiego spektaklu, ale scena jest zagospodarowana, akustycznie ciągła, z wyraźnymi lokalizacjami tam, gdzie są one zaplanowane, i naturalnym "rozmyciem" dalszych planów.
To monitory "na poważnie", do ustawienia na podstawkach, w przyzwoitej odległości od ściany (min. pół metra), w pomieszczeniach średniej wielkości. Phonar wrócił do audio w dawnym, dobrym stylu. Wszystko wskazuje na to, że jego konstrukcje to "pewniaki" dla audiofilów szukających brzmienia rzetelnego, neutralnego, nieobciążonego efekciarstwem ani egzotyką.
Czytaj również: Jaka jest optymalna odległość kolumn od ścian pomieszczenia?
Stabilność celulozy
Nisko-średniotonowy to... Peerless? Tymphany? Nie chciało mi się sprawdzać, jaka metka jest tym razem na tym głośniku, w każdym razie to model opracowany na początku XX wieku przez Peerlessa, potem "wchłoniętego" wraz z Vifą przez koncern Tymphany. Charakterystyczny kosz, o całkowitej średnicy 18 cm, ze "ścięciami" redukującymi szerokość (w określonym ustawieniu) do 164 mm - czyli HDS-164 Nomex.
Wraz z innymi wersjami była to jedna z pierwszych 18-ek z koszem o "aerodynamicznym" profilu ze smukłymi żebrami i wentylacją pod dolnym zawieszeniem. Dzisiaj to już standard, tak jak wyprofilowanie bas-refleksów, ale ćwierć wieku temu była to innowacja, którą Peerless mógł się pochwalić.
Membrany celulozowe z dodatkiem włókna nomexowego też były ważną zmianą, nawet nie ze względu na Nomex; w latach 80. i 90., podobnie jak wielu innych producentów, Peerless skupił się na membranach polipropylenowych, które jako materiał nowocześniejszy miały zastąpić wysłużoną celulozę.
Na przełomie wieków moda na polipropylen zaczęła przygasać i oprócz kolejnych "wynalazków", lepszych i gorszych, membran metalowych i plecionych z różnych włókien, do łask wróciła - i to w glorii materiału bardzo szlachetnego, dobrze zrównoważonego - właśnie celuloza.
Producenci poddali ją różnym zabiegom udoskonalającym i upiększającym (dodatki innych włókien, minerałów, nasączanie, powlekanie, przetłaczanie, nacinanie...), stosowane są różne metody formowania (prasowanie, wolne suszenie), możliwe jest więc uzyskiwanie różnych parametrów i właściwości, optymalnych dla zastosowania w określonym zakresie częstotliwości, ale baza - pulpa celulozowa - okazała się niezawodnym materiałem wyjściowym.
Stosowana jest dzisiaj również w ultranowoczesnych membranach sandwiczowych jako jedna z warstw. Jednak mimo faktu, że technologię membran celulozowych opanowano już 100 lat temu, uzyskanie stabilności parametrów w produkcji (consistency), przekładającej się utrzymanie ustalonych dla danego typu głośnika charakterystyk, jest trudniejsze niż w przypadku membran metalowych, polipropylenowych czy plecionych (z włókien syntetycznych).
Pulpa celulozowa to materiał pochodzenia naturalnego (stąd zmienność parametrów u samego źródła), ponadto bardziej wrażliwy na warunki klimatyczne (wilgoć), dlatego też dobre membrany celulozowe (i głośniki z ich udziałem) wcale nie są tanie.
Phonar i jego dostawca spisali się w tej kwestii na medal, charakterystyki obydwu egzemplarzy dostarczonej pary są niemal idealnie zbieżne, co oczywiście jest pochodną zbieżności zainstalowanych przetworników, zarówno nisko-średniotonowych, jak i wysokotonowych.