Konstrukcje Definitive Technology zawsze wyglądały dość egzotycznie - przynajmniej dla europejskiego odbiorcy. Amerykańska firma, skupiona wcześniej na swoim rynku, trzymała się najważniejszego tam nurtu - sprzętu dedykowanego nie tylko słuchaniu muzyki, ale szerzej pojętej rozrywce audiowizualnej.
Kino domowe to pomysł amerykański, i chociaż na początku XXI wieku zawładnął całym światem, to za Oceanem zawsze miał mocniejszą pozycję, w jeszcze większym stopniu marginalizując tradycyjne stereo. Ale amerykański "margines" jest może większy niż cały europejski rynek hi-fi, więc trzeba do takich zjawisk przyłożyć odpowiednią miarę i znać proporcje.
W zeszłym roku Definitive Technology i Polk Audio połączyły swoje siły z Denonem, Marantzem i paroma innymi, w tym również amerykańskimi - Boston Acoustics (głośniki) i Classe (high-endowa elektronika) w ramach koncernu Sound United, aby wspólnie podbijać już cały świat. Wymagało to zmian w ofercie i przygotowania propozycji przygotowanych pod kątem europejskiego klienta.
Czytaj również: Czy maskownica kolumny słyszalnie obniża jakość dźwięku?
Na tym etapie Definitive Technology zostało "obdarowane" serią Demand, wyraźnie zaznaczającą nowy kierunek rozwoju, a jednocześnie nawiązującą do firmowej tradycji. Początkowo seria składała się wyłącznie z konstrukcji podstawkowych, ale już wcześniej Definitive miało ofertę ułożoną w podobny sposób: konstrukcje wolnostojące były rozbudowanymi układami o promieniowaniu bipolarnym (trudno przygotować ich mniejsze, podstawkowe wersje), tworząc odrębną serię (9000), wprowadzoną też niedawno - 2 lat temu.
Konstrukcje podstawkowe były bardziej konwencjonalne (dwudrożne, promieniowanie "do przodu"), ale i one miały oryginalne elementy i najogólniej na takich założeniach bazuje seria Demand. Wreszcie dosłownie kilka dni temu, na Audio Video Show 2019, pokazano przedpremierowe konstrukcje wolnostojące serii Demand (zdjęcie w reportażu z imprezy) - nie ma ich jeszcze nawet na stronie producenta.
Demandy objawiły też nowy profil brzmieniowy Definitive, tym razem wyważony poważniej i ostrożniej, o czym wiemy już po poprzednim teście (Demandów 9), więc teraz Definitive w ogóle nie bierzemy pod uwagę w konkursie dźwiękowych akrobacji.
Czytaj również: Dlaczego w przeszłości częściej spotykało się duże głośniki niskotonowe, a obecnie dominują znacznie mniejsze?
Definitive Technology Demand 11 - wzornictwo
Wzornictwo Definitive Technology zawsze unikało od tradycyjnego, "meblowego" stylu, wciąż lubianego w Europie (i nie tylko), do form bardziej nowoczesnych, technicznych. Wcześniej były to jednak projekty znacznie mniej atrakcyjne niż teraz (w serii Demand), bowiem zdominowane przez czarne tkaniny (często pokrywające większość obudowy) i czarne tworzywa sztuczne.
Wielu odbiorcom, lubiącym nie tylko wygląd, ale i dotyk materiałów wysokiej jakości, brakowało zarówno ciepła naturalnego drewna, jak i zimna metalu. Drewna nie ma i w Demandach, zresztą nie jest to już najważniejsze - moda się zmienia i coraz więcej kolumn pojawia się w gładkich lakierach.
Główna część obudowy Definitive Technology Demand 11 jest więc lakierowana na biało lub na czarno (na wysoki połysk), ale co najbardziej oryginalne - front jest wzmocniony i ozdobiony aluminiowym panelem, który sam zdeterminowałby cały projekt, gdyby nie kolejne apetyczne elementy.
Aluminium obejmuje również przednie fragmenty bocznych ścianek, a dodatkowy panelik dodany jest na górze, z wyfrezowaną nazwą firmy. Większą część górnej ścianki przykrywa już tkanina, co mogłoby trącić uporem firmy w jej nazbyt szerokim stosowaniu, jednak jest ku temu poważne uzasadnienie, o którym za chwilę.
Czytaj również: Dlaczego niektóre kolumny mają pochylone przednie ścianki? Czy przyniesie poprawę pochylanie do tyłu "normalnych" kolumn?
Tkaninowa maskownica Definitive Technology Demand 11 chroni też, już zwyczajowo przetworniki na przedniej ściance, przy czym jest ona bardzo cienka (oczywiście mocowana na magnesy) i - jak pokażą pomiary - niemal w ogóle nie zaburza charakterystyk.
Dla wersji z czarną obudową również maskownice są czarne, ale aluminium zawsze w swoim naturalnym kolorze, w wersji białej maskownice są jasnoszare, całość wygląda bardzo oryginalnie i elegancko. Demandy kuszą, uciekając od tradycji i konwencjonalnego luksusu do przekonywania estetyką zarówno techniczną, jak i lajfstajlową
Definitive Technology Demand 11 - głośniki
Wrażenie zastosowania zaawansowanej techniki zapewnia też przetwornik nisko-średniotonowy, z wyjątkowo dużym "grzybem" korektora fazy w centrum - rzecz nienowa w konstrukcjach Definitive. Nazwany Linear Response Waveguide, dzięki wpływowi swojego kształtu na fale biegnące od membrany ma poprawiać przebieg charakterystyki na osi głównej jak i poza nią. Ale z jego zastosowaniem wiąże się też jeszcze jedno nietypowe rozwiązanie, nazwane Balanced Double Surround System.
W układach z "normalnym" korektorem fazy, a więc elementem nieruchomym, niebędącym częścią membrany, lecz przymocowanym na stałe do centrum układu magnetycznego, zostaje otwarta szczelina, w której porusza się cewka (przymocowana do krawędzi wewnętrznego otworu membrany). Jej wentylacja ma swoje dobre i złe strony - pozwala na odprowadzanie ciepła, ale też wywołuje duże prędkości powietrza "wyciskanego" z układu magnetycznego, co przy większych amplitudach powoduje szumy turbulencyjne.
Czytaj również: Czy najlepsze są filtry 1. rzędu?
W głośniku Definitive Technology Demand 11 szczelina jest zamknięta dodatkowym resorem, łączącym cewkę z trzpieniem korektora fazy (typowy "spider" znajduje się poniżej membrany, łącząc cewkę z koszem, a zewnętrzne zawieszenie łączy z nim zewnętrzną krawędź membrany). Dzięki temu prowadzenie cewki w szczelinie jest lepiej ustabilizowane osiowo.
Nie jest firmowym wynalazkiem przesunięcie wysokotonowego z osi symetrii, co ma swoje znaczenie akustyczne, chociaż dość paradoksalnie taki zabieg spotykamy czasami w konstrukcjach firm najbardziej ortodoksyjnych, kultywujących tradycyjny audiofilski styl, bowiem dla przeciętnego odbiorcy zaburzenie symetrii nie jest wizualnie atrakcyjne.
Tutaj jednak przygotowano je znowu w specjalny sposób, pozostawiając w osi symetrii płytę montażową głośnika, a przesuwając "tylko" kopułkę; jednak z pozycją kopułki związana jest przecież pozycja układu magnetycznego, tutaj pewnie niewielkiego, neodymowego, więc płyta mogłaby być mniejsza, a jest duża wyłącznie ze względów estetycznych. Tylko bezpośrednio wokół kopułki jest wyprofilowanie, większa część jej powierzchni jest płaska, wyrównana z frontem obudowy Definitive Technology Demand 11, więc nie pełni żadnej roli akustycznej. Ale wygląda ładnie.
Odsłuch
Grupę pięciu większych monitorów otwiera konstrukcja prawdopodobnie mniej znana niż jej konkurenci, ale mająca już "poparcie" w rezultatach testu mniejszego modelu Definitive Technology Demand 9. Zrobiły one wrażenie nadzwyczajną spójnością, konsystencją, nasyceniem "dolnego środka", a przy tym - przejrzystością i precyzją.
Nie było to jednak brzmienie tak łatwe i efektowne, aby od razu kleiło się do uszu i uwodziło. Uporządkowane, skupione, powściągliwe w emocjach, raczej wytrawne niż słodkie, zdecydowanie adresowane do koneserów, przeznaczone do słuchania z umiarkowaną głośnością, przy swoim wyrafinowaniu miało oczywiste ograniczenia wpisujące się w naturę minimonitora.
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Z większych Demandów 11 można było oczekiwać niższego basu i lepszej dynamiki, i na pewno takie podstawowe cele zostają tutaj spełnione, chociaż wciąż nie jest to dźwięk spektakularny. Definitive Technology Demand 11 nie dają "czadu", w takim kierunku idą dalej pozostałe konstrukcje tego testu. Trzeba też jednak zauważyć, że w porównaniu z dyscypliną Demandów 9, "jedenastki" grają nie tylko mocniej, ale i swobodniej; nie tylko basem, ale też wysokimi tonami. Nie jest to radykalna zmiana priorytetów, pozostajemy w ramach dobrego zrównoważenia, ale nie jest to już dźwięk tak pryncypialny.
Słychać więcej inicjatywy, aby muzyka zabrzmiała bardziej interesująco, nawet jeżeli kosztem neutralności. To może najbardziej ryzykowne stwierdzenie w tej relacji, gdyż dla wielu konstruktorów neutralność jest najwyższym dobrem, o które należy dbać, a model większy i droższy nie ma prawa odstępować od tego celu "tylko" z powodu większego potencjału niskich częstotliwości, a tym bardziej dla wprowadzenia jakichś dodatkowych atrakcji.
Definitive Technology Demand 11 nie wypadają z takiej roli, ale słychać w nich akcenty, których z brzmienia Demandów 9... nie pamiętam. I naprawdę są to akcenty, o których, zachowując proporcje, można by wspomnieć tylko na marginesie jedynym zdaniem, mimo to wyolbrzymiam je zarówno po to, aby uznać przewagę Demandów 9 w wyrafinowaniu, jak też zachęcić do bliższego poznania Demandów 11 tych, którym do szczęścia potrzeba czegoś trochę innego - więcej temperamentu.
Czytaj również: Czy wąska obudowa kolumny jest akustycznie najkorzystniejsza?
Ostatni raz powtórzę: Definitive Technology Demand 11 nie szaleją, ale mają trochę więcej błyskotliwości. Wysokie tony nie są spokojne, równiutkie i gładziutkie, podkolorują detale, trochę będą poszczypywać, nie jest to zjawisko w najmniejszym stopniu agresywne, lecz odznaczające się - zarówno na tle chłodnej, dokładnej średnicy, jak też ogólnej przejrzystości. Ta niewiele traci przez "doprawienie" góry pasma, chociaż trudniej obronić pochwałę dla obiektywnej precyzji z jakimikolwiek podbarwieniami, a przecież można odnieść wrażenie, że taka sztuka się tutaj udała... Niech więc będzie to "subiektywna precyzja".
Wysokie tony są trochę szkliste, bez ewidentnego podbicia przekazują wiele "konkretnych" informacji, a nieco mniej powietrza. W zakresie średniotonowym wgląd w nagranie jest bardzo dobry, chociaż tutaj niekoniecznie oznacza to sporą dawkę emocji; wokale nie wychodzą do przodu, trzymają się zaplanowanych pozycji, wszystko jest na swoim miejscu, muzykę raczej obserwujemy, niż uczestniczymy w jakimś wydarzeniu cudownie przeniesionym do naszego domu. Demandy 11 grają technicznie, selektywnie, bez owijania w bawełnę, tak samo nieprzymilnie, jak i nieagresywnie.
Bas jest zagadkowy. Niskie rejestry mają spore udziały, nie pozwalają wysokim zaczepiać nas jednostronnie, dają "ilościowo" właściwą przeciwwagę, a nawet dominują, nie dzieje się to jednak w typowy sposób. Powtarzało się wrażenie, iż bas był trochę "odłączony", przez co nie podgrzewał średnicy, nie pogrubiał wokali, nie snuł się - gdzieś w wyższym podzakresie był pobudzony, nabierał energii, trochę rezonował, jednak muzyczną akcję wzmacniał, a nie spowalniał.
Dźwięk był "naładowany", a mimo to średnica zawsze potrafiła obronić swoją czytelność, niskie tony jej "nie zalewały". Demandy 11 potrafiły też pokazać dość swobodnie skoki dynamiki, chociaż podchodziły do tego "zadaniowo", nie rozpędzały się, były szybkie w każdej reakcji.
Czytaj również: Czy do podstawkowych zespołów głośnikowych potrzebne są specjalne, firmowe standy?
Bierna pomoc
Podstawkowe modele Demand są do siebie konsekwentnie podobne; różnią się przede wszystkim wielkością, dyktowaną przez średnicę przetwornika nisko-średniotonowego. Wszystkie są układami dwudrożnymi, ale dwa większe - Definitive Technology Demand 9 i Definitive Technology Demand 11 - mają coś jeszcze: membranę bierną, która spowodowała konieczność dołożenia maskownicy na górnej ściance.
Podstawy działania takiego układu przypomnieliśmy w poprzednim numerze AUDIO, w teście GoldenEar Aon 2, a tutaj zwróćmy uwagę na dodatkowe ciekawostki. Pozycja membrany biernej może być w zasadzie dowolna - umieszczana jest więc tam, gdzie znajdzie się dla niej miejsce (a często ma powierzchnię większą niż powierzchnia "napędzającego" ją głośnika), w konstrukcjach wolnostojących zwykle jest go dość na froncie, ale w podstawkowych trzeba poszukać na pozostałych powierzchniach, podobnie jak w... subwooferach.
Zdarza się więc, że zostaje umieszczona z tyłu, na bocznych ściankach, w subwooferach spotyka się ją na dolnej ściance, co jednak nie wchodzi w grę, z oczywistego powodu, w konstrukcji podstawkowej. Można za to... umieścić ją na górnej ściance i wcale to nie spowoduje, że bas będzie promieniował przede wszystkim do góry - zawsze warto powtórzyć, że najniższe częstotliwości rozchodzą się falą kulistą, wszechkierunkowo.
Znaczenie ma bliskość dużej powierzchni odbijającej, która będzie podnosić ciśnienie, ale tak umieszczonej membranie biernej nie grozi przecież "przyklejenie" do sufitu, a odległość od ściany pomieszczenia będzie już miała podobny wpływ na ciśnienie z membrany biernej, jak z samego głośnika.
Zgodnie z zasadą, aby membrana bierna miała powierzchnię większą od membrany głośnika, w Definitive Technology Demand 11 - głośnikowi o średnicy (całkowitej, kosza) 18 cm towarzyszy membrana bierna w kształcie "stadionu", o wymiarach ok. 16 x 25 cm, więc zajmuje ona prawie całą górną ściankę.
Zagadką są jednak charakterystyki (w zakresie niskich częstotliwości), jakie pokazują (w naszym laboratorium) zarówno Demand 11, jak i Demand 9 (wcześniej przez nas testowany) - są zupełnie inne niż z "normalnych" układów z membraną bierną czy z otworem, opadają wcześnie, ale z niewielkim nachyleniem, mniejszym nawet niż z obudowy zamkniętej... co obiecuje bardzo dobrą odpowiedź impulsową.
Można by podejrzewać zastosowanie bardziej skomplikowanego układu rezonansowego, np. dwukomorowego, z wewnętrznym "interportem", jednak wówczas odbiłoby się to wyraźniej na charakterystyce impedancji - pojawiłby się trzeci wierzchołek, którego nie widać. Chciałoby się to ostatecznie sprawdzić i Demandy rozkręcić, ale są tak zbudowane, aby skutecznie ukrywać swoje tajemnice...