Phonar Veritas P4 Next - budowa
Eleganckie Phonar Veritas P4 Next nie są ogromne, pod względem gabarytów pozostają podobne do konkurentów, ale prezentują się bardziej nobliwie, z akcentami spotykanymi w droższych kolumnach.
Kształt nie jest ekstrawagancki, to raczej jeden z tradycyjnych schematów, zresztą konsekwentnie stosowany przez Phonara od bardzo dawna. Wymaga większego zaangażowania stolarskiego, jest na pewno bardziej kosztowny niż "zwykłe" prostopadłościany, a kropką nad i jest tutaj wykończenie naturalnym fornirem.
Zarówno pochylenie całej bryły, jak i ścięcia przednich krawędzi dodają nie tylko uroku, mają też znaczenie akustyczne (w górnej części, w sąsiedztwie przetworników).
Kołki maskownicy są trzymane przez łby specjalnych wkrętów mocujących same głośniki. Obrys maskownicy podąża za ścięciami krawędzi obudowy, tworząc kształt wrzeciona. Szkoda tylko, że ramka maskownicy, wykonana z 1-cm MDF-u, nie została od wewnątrz wyprofilowana, przez co wywołuje odbicia i trochę zmienia charakterystykę.
Phonar Veritas P4 Next wyglądają znajomo, bo też miały czas się opatrzeć, ich testy ukazywały się w niemieckiej prasie już w 2012 roku. Nie jest to więc nowość, ale dość wolne tempo ewolucji oferty Phonara pozwala przypuszczać, że pozostaną w sprzedaży jeszcze przez czas uzasadniający ich testowanie - dystrybutor przekazał je z podobnym przekonaniem.
W dodatku nie były jeszcze opisywane w żadnym polskim magazynie (a nieco większe P6 - w kilku). Jest też tańsza seria Veritas Style, mająca chyba jednak mniejsze znaczenie (modeli jest w niej mniej i jest rzadziej testowana).
Czytaj również test kolumn Phonar Veritas M4
Phonar i seria Next
W aktualnej ofercie Phonara nie ma też propozycji stricte high-endowych (a kiedyś takie były - Credo), chyba że uznamy za taką największą konstrukcję serii Veritas Next - P10. Firma wyraźnie skoncentrowała się na "średniej półce", ale próbuje też swoich sił w nowych dziedzinach, i to bardzo ambitnie - to co ma najdroższego, jest równocześnie najnowocześniejsze.
Wszystkie modele serii Veritas Next stały się bowiem podstawą do opracowania konstrukcji aktywnych w serii Match Air, do których można dostarczać sygnał bezprzewodowo (WiSA), za pomocą huba Platin HUB (ewentualnie innego transmitera pracującego w tym standardzie).
To już produkty bardzo perspektywiczne, a ponieważ ich bazą są obudowy i przetworniki stosowane w Veritas Next, to równoczesne utrzymywanie w produkcji pasywnych Veritasów nie byłoby dla firmy dużym obciążeniem, nawet gdyby ich popularność spadała.
Phonar to firma mniejsza od Cantona i nie wchodzi na rynek popularnych urządzeń smart (głośniki Bluetooth, soundbary itp.), gdzie potrzebne są potężne inwestycje w projekt, licencje i duża skala produkcji. Za to utrzymuje renomę marki audiofilskiej, w czym pomaga również... jej lokalizacja. Phonar podkreśla, że jest niemiecką firmą najbardziej wysuniętą na północ, z siedzibą w mieście Tarp, w kraju Szlezwik, a to już bardzo blisko Danii.
Czytaj również: Czy długość przewodów ma wpływ na pracę kolumn?
Firma dawno temu upodobała sobie nisko-średniotonowe Peerlessy serii Nomex, a głośnik wysokotonowy przybywa "zza miedzy" - od duńskiego Scan-Speaka.
Membrany nomeksowe głośników nisko-średniotonowych to w gruncie rzeczy celuloza z dodatkiem włókna nomeksowego. Głośniki te mają odlewane kosze z wyprofilowanymi ramionami i wentylacją pod dolnym zawieszeniem - do dzisiaj pozostają nowoczesne i absolutnie godne konstrukcji tej klasy cenowej.
Wysokotonowy przetwornik kopułkowo-pierścieniowy (membrana tekstylna) był przez nas wielokrotnie opisywany. Od tego czasu wielu innych producentów "dodało" do kopułek jednocalowych (czasami innej średnicy) szerokie półpierścienie, które jednocześnie pełnią rolę zawieszenia i powiększają powierzchnię drgającą, w dodatku najlepiej przetwarzając najwyższe częstotliwości (gdyż ta część membrany znajduje się najbliżej cewki).
ile od Cantona otrzymaliśmy na temat Chrono 70 kilka skrótowych i sprzecznych informacji, to Phonar i jego polski dystrybutor w przypadku właśnie P4 postarali się wyjątkowo.
Jeżeli wejdziemy na witrynę producenta lub dystrybutora, ta przyjemność nas ominie, wystarczy jednak wbić w przeglądarkę hasło "Phonar Veritas P4 Next", a na szczycie pojawi się "recenzja"... dystrybutora.
Czytaj również: Co to są kolumny aktywne i jakie są ich odmiany?
Wbrew obawom, nie są to jednak bombastyczne zachwyty nad brzmieniem, lecz rzeczowy opis konstrukcji, niemal nadający się do bezpośredniego użycia w tekście prawdziwego testu! Zawarte tam informacje z pewnością muszą pochodzić częściowo od samego producenta, a nie tylko "oględzin", chociaż tak dokładnego opracowania nie znalazłem nawet na stronie Phonara.
Do czegoś można się przyczepić, lecz przy takiej objętości tekstu, dawce faktów i sensownych komentarzy należą się brawa. Dzisiaj mało komu chce się tyle pisać (inna sprawa - komu chce się czytać...), więc chwalę ilość, a przede wszystkim jakość.
Jedno zdanie sprawiło mi nawet paradoksalny kłopot. Jeszcze zanim dokładnie zapoznałem się z tym tekstem, na podstawie własnych doświadczeń napisałem już wstęp i zdanie: że firma Phonar jest specjalistą w strojeniu układów dwuipółdrożnych.
I dokładnie ta sama myśl pojawia się w materiale dystrybutora. Mam jednak asa w rękawie - to ja wiem, na czym ta sztuka polega, bo wiele (tak ze 20...) lat temu rozmawiałem o tym z jednym z konstruktorów Phonara, Januszem Kirczukiem. A tego wyjaśnienia w materiale dystrybutora już nie ma, więc z tym większą satysfakcją je przypomnę dwie strony dalej.
Phonar Veritas P4 Next - przetworniki
Wątkiem jeszcze bardziej podkreślanym i szczegółowo omówionym jest sposób działania obudowy i dwóch podsystemów bas-refleks, ale i tutaj możemy dodać własne ustalenia. Z materiałów firmowych dowiadujemy się, że obydwa przetworniki mają komory różnej wielkości i różnie strojone.
Dolna dla niskotonowego jest dwa razy większa niż górna dla nisko-średniotonowego. Wiemy, że ma to służyć zróżnicowaniu charakterystyk i brzmienia poszczególnych sekcji, aby w sumie uzyskać bas łączący różne zalety - sekcja niskotonowa (większa komora) zapewnia lepsze rozciągnięcie i większą "masę", sekcja nisko-średniotonowa - lepszą odpowiedź impulsową (opis producenta).
Co jednak oznacza zapowiadane "zestrojenie głośników przy różnych częstotliwościach rezonansowych"? Według naszych pomiarów częstotliwości rezonansowe obydwu sekcji są takie same - ok. 45 Hz - co przy różnych objętościach uzyskano zastosowaniem różnych tuneli.
Czytaj również: Prąd i siła. Głośniki niskotonowe
Z komory mniejszej wyprowadzono tunel o średnicy 4,5 cm i długości 9 cm, z komory dolnej - o średnicy 6 cm i długości 7 cm (gdyby z obydwu wyprowadzono takie same tunele, to częstotliwość rezonansowa komory dwa razy większej byłaby o pierwiastek z dwóch niższa).
Mimo strojenia obydwu sekcji do tej samej częstotliwości rezonansowej, powstają różne charakterystyki - amplitudowe, fazowe i impulsowe - bo dokładnie takie same mogą powstać tylko przy identycznych wszystkich parametrach, w tym objętościach. I faktycznie charakterystyka z komory większej będzie sięgać nieco niżej niż z mniejszej, nawet przy tej samej częstotliwości rezonansowej bas-refleksu.
Wygląda na to, że konstruktor kolumn Phonar Veritas P4 Next chciał projekt "urozmaicić" różnymi charakterystykami obydwu sekcji, ale przy utrzymaniu takich samych częstotliwości rezonansowych bas-refleks.
Ich rozsuwanie jest ryzykowne, bo powoduje duże przesunięcia fazowe (między sekcjami) w tym zakresie i osłabia dynamikę basu. Trzeba też być ostrożnym w stosunku do zapowiedzi, że mniejsza komora nisko-średniotonowego zapewnia lepszą odpowiedź impulsową.
Może tak jest w tym przypadku, ale generalnie odpowiedź impulsowa nie poprawia się wraz ze zmniejszaniem objętości, lecz dla określonego głośnika jest najlepsza w pewnym zakresie objętości i przy związanym z nim strojeniu bas-refleksu.
Objętości większe i mniejsze niż optymalne będą odpowiedź impulsową pogarszały, a obudowy monitorów (które producent przywołuje jako sposób na dobrą odpowiedź impulsową) często mają objętość zbyt małą do uzyskania najlepszych rezultatów w tej dziedzinie, nie mówiąc już o rozciągnięciu charakterystyki.
Byłoby jeszcze ciekawiej, gdyby producent wyposażył Phonar Veritas P4 Next chociaż w jedną zatyczkę - dla górnego bas-refleksu. Zamknięcie mniejszej komory mogłoby przynieść pożądane rezultaty w przypadku nadmiaru basu (przy ustawieniu kolumn blisko ściany), regulacja w tym zakresie, stosowana przez wielu producentów, wydaje się tutaj pożądana tym bardziej, że przygotowano ją w zakresie wysokich tonów, co spotykamy rzadziej.
Ale tego typu zatyczkę możemy sobie z łatwością sprawić samodzielnie, więc w sumie Veritas P4 pozwalają nam na wyregulowanie obydwu skrajów pasma. Działania tego typu przynoszą o wiele wyraźniejsze efekty niż wymiana kabli, zwłaszcza sieciowych, nie wymagają dodatkowych wydatków i dodatkowego rozgrzewania. Po prostu przestawiamy zworkę, wkładamy zwiniętą starą skarpetę w tunel i od razu słyszymy.
Phonar Veritas P4 Next - odsłuch
Chociaż to firma o długiej już historii, to nigdy nie znalazła się w gronie najmocniejszych niemieckich producentów, wycinających największe kawałki z rynku. W zamian szanowana jest przez audiofilów, również dlatego, że nigdy nie była kojarzona z...
Kontynuując wątek z odsłuchu Cantonów, właśnie tacy "średniacy" należą do generacji, która nie miała już wiele wspólnego z tradycyjnym "niemieckim brzmieniem", lecz powstała w kontrze do niego, stworzyła nową "szkołę" dźwięku.
Jej twórcy i konstruktorzy byli bardziej pasjonatami niż prezesami (przynajmniej początkowo), tworzyli i stroili swoje kolumny pod własny gust, wyrobiony już w kontaktach z brzmieniem kolumn m.in. brytyjskich, które wówczas brzmiały wyraźnie inaczej (dzisiaj te role się pomieszały).
Od początku naszych kontaktów z Phonarem było słychać wyraźnie, że firma znajduje klientów wśród koneserów brzmienia neutralnego, podstawą którego jest dobra równowaga tonalna.
Czytaj również: Co to jest główna oś odsłuchu?
Było ono przy tym spójne i dynamiczne, bliskie i absorbujące. Teraz w podobnym stylu grają też Cantony Chrono 70 i w porównaniu z nimi Phonar Veritas P4 Next są łagodniejsze, cieplejsze, lepiej "ułożone", a jednocześnie jeszcze bliższe i intymniejsze.
Dźwięk Cantonów jest dobrze nasycony, jednak w ich wykonaniu muzykę prowadzą uderzenia, impulsy, kontury, a substancja temu towarzyszy, natomiast w Phonarach jeszcze ważniejsze są plastyczność i średnie tony.
Nie jest to dominacja średnicy na wzór Wharfedale Evo 4.4, gdzie wysokie tony wyraźnie przytłumiono. Można podejrzewać (a pomiary to potwierdzą), że charakterystyka Veritas P4 Next jest bliska liniowości, co często subiektywnie wysuwa średnicę na pierwszy plan, to jednak zależy od wielu głębiej zakodowanych czynników.
Znając naturalną, raczej subtelną barwę zastosowanych przetworników, wynikającą w dużym stopniu z materiałów ich membran, doprowadzenie do liniowości daje taki właśnie efekt - kultury, spokoju, subtelnej "omszałości".
Czytaj również: Jakie jest optymalne wytłumienie pomieszczenia odsłuchowego?
Chociaż to Chrono 70 pokazują (w pomiarach) obniżenie wysokich tonów, Phonar Veritas P4 Next bardziej dopieszczają wokale nie poprzez wyostrzanie ich artykulacji, lecz podkreślanie znaczenia w całości.
Rozwodzenie się nad tym, czy wysokich tonów jest akurat, czy odrobinę za mało, nie ma wielkiego sensu dlatego, że do dyspozycji użytkownika jest regulacja poziomu, działająca w niewielkim zakresie, wystarczającym do tego, aby w ramach dźwięku wciąż neutralnego znaleźć dla siebie jego optymalny wariant.
Konstruktor nie pozwala jednak "zepsuć" swojego dzieła i przerobić ich eleganckiego brzmienia na komercję z podbitą górą. Basu teoretycznie nie regulujemy, chociaż w praktyce, jak zwykle, dużo będzie zależeć od ustawienia (w pomieszczeniu) i choćby dlatego przydatna może być regulacja... wysokich tonów, aby złapać ogólną równowagę.
Ustawione w takich samych warunkach (jak Canton Chrono 70) Phonar Veritas P4 Next grają basem delikatniejszym, wspierającym, dopełniającym, ale dokładnym i przyjemnym.
To bas bezproblemowy, a przy tym dostatecznie obecny. Przestrzeń jest w takim samym stylu - uporządkowana, umiarkowana, bez własnej inicjatywy i fajerwerków, rzetelnie podąża za nagraniem. Kto szuka kolumn grających porządnie, solidnie, naturalnie, nie znajdzie w tej cenie niczego lepszego.
Sztuka dwuipółdrożna
Może się wydawać, że układ dwuipółdrożny to rzecz banalna: do układu dwudrożnego dodaje się jeszcze jeden głośnik, zwykle tego samego typu, nisko filtruje (jak niskotonowy) - i gotowe. Mamy mocniejszy bas, wyższą moc i efektywność.
Już średnio doświadczony konstruktor wie, że to nie takie proste, trzeba zmienić filtrowanie nisko-średniotonowego, aby wszedł na wyższy poziom efektywności, w tym samym celu zmniejszyć tłumienie wysokotonowego - w zasadzie wszystko poukładać od nowa.
Układ dwuipółdrożny można wykorzystać nie tylko do poprawy wymienionych parametrów, ale też do zlikwidowania czy chociaż zredukowania niekorzystnego efektu, często widocznego na charakterystykach układów dwudrożnych - osłabienia w zakresie kilkuset Hz, związanego z szerokością przedniej ścianki (i zjawiskiem opływania obudowy przez fale znacznie dłuższe od wymiarów odgrody) poprzez "wypełnienie" tego osłabienia pracą dodatkowego niskotonowego.
W praktyce jednak często osłabienie to jest w układach dwuipółdrożnych jeszcze głębsze, gdy charakterystyka niskotonowego nie jest precyzyjnie dopasowana do charakterystyki nisko-średniotonowego zarówno pod względem amplitudowym, jak i fazowym. Oto bowiem do gry wchodzi kolejne problematyczne zjawisko: przesunięcia fazowe towarzyszące zamianom charakterystyk amplitudowych.
Filtry dolnoprzepustowe "opóźniają" fazę tym niżej, im niżej są strojone; tym bardziej, im bardziej są strome. Jeżeli przefiltrujemy głośnik niskotonowy zbyt nisko i zbyt ostro, w intencji wzmocnienia tylko najniższego basu, to zanim jego charakterystyka obniży się do poziomu, na którym nie będzie miał już istotnego wpływu na charakterystykę wypadkową, będzie jej towarzyszyć tak duże przesunięcie fazowe względem głośnika nisko-średniotonowego, filtrowanego znacznie wyżej, że ciśnienia od obydwu głośników zamiast się dodawać, odejmują się, i powstaje na charakterystyce osłabienie (albo pogłębia się dotychczasowe).
Nie można więc przesadzać z niskim i szybkim filtrowaniem sekcji niskotonowej, ale nie można też w drugą stronę - filtrować go zbyt łagodnie i wysoko - bo wchodząc w zakres średnich częstotliwości, czyli krótszych fal, narażamy charakterystykę wypadkową na turbulencje też spowodowane przesunięciami fazy między obydwoma przetwornikami, ale powstającymi w inny sposób - poza osią główną, a dokładnie wtedy, gdy odległość od poszczególnych przetworników do miejsca odsłuchowego nie jest taka sama.
Poprawie w tym zakresie służy lekkie pochylenie obudowy, dzięki któremu głośnik znajdujący się niżej jest lekko przysuwany do słuchacza. Najważniejsze jest jednak dokładne zestrojenie obydwu filtrów dolnoprzepustowych - dla głośnika niskotonowego i nisko-średniotonowego - w tandem, w którym przesunięcie fazowe między obydwoma sekcjami w całym zakresie ich współpracy będzie umiarkowane (nie będzie przekraczać 90º), a zarazem różnica poziomów w zakresie średnich tonów będzie na tyle duża, aby zejście z osi głównej nie powodowało poważnych zaburzeń.
W praktyce oznacza to zgranie filtrów 2. rzędu o częstotliwościach granicznych rozsuniętych nie bardziej niż o 2 oktawy (przy P4 podawane częstotliwości podziału to 700 Hz i 2800 Hz); większe rozsunięcie zwiększa przesunięcie fazowe w zakresie kilkuset Hz; mniejsze - problemy z charakterystykami kierunkowymi w zakresie średnich częstotliwości.