Nietrudno mi policzyć, który raz testujemy kolumny PSB, skoro jest to już… raz drugi. Pierwszy miał miejsce nieco ponad rok temu, trudniej mi przypomnieć sobie symbol testowanej wówczas konstrukcji, ale było to coś taniego i generalnie skromnego.
Pytając o dostępność kolumn pasujących do bieżącego tematu, otrzymałem propozycję o nazwie PSB Imagine T, w niektórych miejscach z rozwinięciem "Tower". Zacząłem więc sobie nieśmiało imaginować, że będzie to kolumna co się zowie - wieżowa, chociaż wiem, iż nazwa ta nie zobowiązuje do niczego, poza tym, aby była to kolumna podłogowa. Szybko wyjaśniło się, że to raczej "wieżyczka" niż "wieża", lecz w sumie wcale nie byłem rozczarowany.
Kanadyjska elegancja
Na tle pozostałych kolumn tego testu (oprócz jeszcze bardziej figlarnych Mission) PSB Imagine T wygląda delikatnie, bardzo elegancko, trudno nie zauważyć efektownego wygięcia ścianek jak też ich wyrafinowanego wykończenia - nie tylko naturalnym fornirem, ale i lakierowaniem. Nie chodzi tu o wysoki połysk, lecz o uzyskanie gładkiej, satynowej, wypełniającej pory naturalnego forniru powierzchni.
Wyeksponowana poprzez swój kształt górna ścianka natychmiast uwidacznia ten efekt, determinując ogólne wrażenie - kolumienka jest subtelna i wyrafinowana.
Nie jest to szlachetny minimalizm prostych kolumn ESA czy B&W, awangardowy styl JBL-a czy "rustykalny" Castle - to bardziej uniwersalny, możliwy do przyjęcia dla największej liczby klientów na świecie schemat konstrukcji niewielkiej, smukłej, zaokrąglonej, a ze względu na swoją cenę wykonanej z dobrych materiałów.
Widać, że wszystkie elementy powstały pod kątem konkretnego projektu, nawet kosze głośników mają profile dopasowane do wygięcia przedniej ścianki. Osłaniają je pierścienie z twardej gumy, mocowane "na wcisk", przez co nie widać żadnych śrub trzymających same głośniki.
Maskownicę tworzy wygięty, ażurowy płat blachy, na który nałożono klasyczną czarną tkaninę. Kolumna PSB Imagine T nie jest bardzo ciężka w skali bezwzględnej, ale w stosunku do swojej wielkości robi dobre wrażenie masą bliską 20 kg - przyjemnie jest trochę się wysilić przy jej przestawianiu. Jest więc ładna i solidna, choć wciąż dyskretna.
Kto szuka czegoś większego, znajdzie i w serii Imagine - T2 to konstrukcja z bardziej rozwiniętym systemem głośnikowym, wyposażona, oprócz kopułki wysokotonowej, w trzy 15-cm niskotonowe i 12-cm średniotonowy. W serii jest też regularny podstawkowiec Imagine B, maleństwo Imagine Mini, centralny Imagine C Centre oraz głośnik kanałów efektowych Imagine S Surround.
Subwoofery mają oddzielne serie, firma PSB jest w tej dziedzinie wybitnym specjalistą (dwa lata temu zdobyła nagrodę EISA), podobnie jak inni ważni producenci z Kanady - zresztą wszystkie produkty projektowane są z uwzględnieniem potrzeb kina domowego, które za oceanem rządzi od dawna, nie tylko na rynku masowym, ale i w wyższych zakresach cenowych.
Jestem pewien, że u większości posiadaczy PSB Imagine T, pracują one nie w systemach stereo, lecz wielokanałowych.
Nic jednak nie przesądza, że są one nieodpowiednie do zastosowania w tych pierwszych - chodzi raczej o rozłożenie akcentów, również wzorniczych, dlatego kolumienki te są dość drobne, bowiem szykowanie ich do najpoważniejszych zadań basowych nie ma sensu w sytuacji wspomagania subwooferowego.
Układ głośnikowy
Układ głośnikowy w PSB Imagine T jest czytelny i nie ukrywa niczego, czego byśmy się nie domyślali na pierwszy rzut oka - to klasyczna konstrukcja dwuipółdrożna.
Biorąc pod uwagę typy zastosowanych przetworników, zwłaszcza 15-cm nisko/nisko-średniotonowe z membranami polipropylenowymi, zastanawiająco niska jest druga częstotliwość podziału (1800 Hz); z pewnością wielu konstruktorów wybrałoby wyższy podział, wykorzystując odpowiednie do tego właściwości małego nisko-średniotonowego i jednocześnie lepiej zabezpieczając głośnik wysokotonowy przed przeciążeniem - jednak opcja niskiego podziału ma też swoje zalety (bardzo dobre charakterystyki kierunkowe) i jest dość charakterystyczna dla kanadyjskiej szkoły projektowania.
Częstotliwość podziału
Przy okazji wyjaśnijmy, jak interpretować częstotliwości podziału dla układu dwudrożnego, ponieważ dla ekspertów to oczywiste, ale dla wielu początkujących - niekoniecznie. Częstotliwość podziału między poszczególnymi sekcjami wielodrożnego zespołu głośnikowego wyznaczana jest zwykle na przecięciu ich indywidualnych charakterystyk (poniżej przewagę uzyskuje np. niskośredniotonowy, a powyżej - wysokotonowy).
Tak też jest z drugą częstotliwością podziału w układzie dwuipółdrożnym (tutaj 1800 Hz), natomiast pierwsza częstotliwość podziału w takim układzie nie może być wyznaczona na przecięciu, bowiem takiego w ogóle nie ma - charakterystyka głośnika niskotonowego biegnie mniej więcej na poziomie charakterystyki nisko-średniotonowego w zakresie niskich tonów, ale wcześniej zaczyna opadać; częstotliwość tylko umownie "podziału" wyznacza się tam, gdzie różnica między obydwiema charakterystykami osiąga 3 dB lub 6 dB - ale żadne normy tego nie regulują.
Odsłuch
Kanadyjskie "wieżyczki" PSB Imagine T, podobne delikatnością kształtów do Mission 794 SE, nie chciały iść dalej w obszar brzmienia w zgodnej parze z grzecznymi Miszynkami. Oto kolejny przykład, jak zwodnicze są powierzchowne oględziny, przecież Mission ma układ trójdrożny z "prawdziwym" niskotonowym, a PSB to "tylko" układ dwuipółdrożny, a tymczasem ten drugi potrafi zagrać ze znacznie większą siłą niskich częstotliwości. Tajemnica tych umiejętności tkwi w sposobie strojenia obudowy bas-refleks.
Z tyłu są dwa otwory, z których jeden możemy zamknąć (na siłę nawet dwa, ale w komplecie z każdą z kolumn jest jedna zatyczka). Zasadniczo pomysł nie jest nowy, podobny stosują w tym teście B&W i ESA. Gdy pracuje większa powierzchnia, układ stroi się wyżej i gra głośniej, gdy mniejsza - niżej i ciszej ("akustyczny mechanizm" tego przestrajania przedstawiamy dokładniej obok w ramce).
Zwykle w opcji całkowicie otwartej układ gra "normalnie" (tak też było przy B&W i ESA), a opcja druga (częściowe zamknięcie) ma być sposobem zredukowania basu zbyt wyeksponowanego w pewnych warunkach pomieszczenia i ustawienia.
W naszym teście kolumny stały daleko od ścian, więc generalnie sprawdzała się opcja pierwsza, tyle że w przypadku B&W i ESA dawała ona brzmienie neutralne, natomiast w przypadku PSB - specjalnie dosycone, mięsiste i zdynamizowane.
Czy w takim razie zamknięcie otworu nie zapewniło lepszej równowagi? Teoretycznie tak, ale w tym brzmieniu jest drugi ważny element, który daje alibi dla właśnie wzmocnionego basu. Środek pasma, również w jego wyższym podzakresie, jest żywy, czasami pobudzony i choć trudno przesądzić, że wyeksponowany, to po zamknięciu jednego otworu oraz uspokojeniu basu, zaczyna tym brzmieniem rządzić.
Nie wykluczam, że i to może się spodobać, a być może nawet jest zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem w mniejszych pomieszczeniach, które wzmocnią "średni" bas, jednak w moim teście uwolnienie znacznie większej energii niskich częstotliwości właśnie za pomocą otwarcia górnego otworu dało lepszy rezultat - nie przez spełnienie jakichś kryteriów dotyczących neutralności i dokładności, ale przez skomponowanie brzmienia, które nabrało ciała, siły, złapało dryg, spójność, witalność, a jednocześnie przestało kumulować wszystkie swoje emocje w zakresie średnicy. W dodatku nawet przy tym wyższym strojeniu bas jest nie tylko silny, ale pozostaje dobrze rozprowadzony, z miłym pomrukiem.
Soczystość i temperament zakresu niskośredniotonowego jest uzupełniona "podporządkowaną" górą pasma, błyszczącą, dźwięczną, ale wklejoną w środek. Wysokie tony nie sypią na lewo i prawo drobnymi detalami, raczej uczestniczą w uderzeniu blach, niż śledzą ich końcowe wybrzmienie. Dźwięk PSB Imagine T jest bardzo koherentny, energetyczny, o wysokiej temperaturze, lecz nie jest to "grzanie" tylko niskich rejestrów.
Środek pasma zawsze wychodzi na pierwszy plan, zarówno z wyrafinowaniem i klarownością najlepszych nagrań, jak i z brudami tych gorszych. Obserwując to pod trochę innym kątem - PSB Imagine T lepiej spisują się w nagraniach oszczędniejszych instrumentalnie, nawet bardziej suchych, ale czystych, niż w zagęszczonych aranżacjach, zwłaszcza z instrumentami dętymi, które mogą je zbytnio pobudzić. Dobierając sprzęt, szukajmy nawet tego zimniejszego, nieżałującego najwyższych tonów, ale unikającego agresji - żywość basu i średnicy mamy już gotową.
Andrzej Kisiel