Włączając Arcama do sieci, za pomocą mechanicznego wyłącznika z zieloną diodką, od razu wiadomo, z czym mamy do czynienia: pośrodku przedniego panelu rozświetla się zielony wyświetlacz alfanumeryczny oraz duży kalendarzyk utworów. A ten kojarzymy z napisem CD-Text i już wiemy, że napęd najprawdopodobniej pochodzi od Sony.
Arcam CD73T - przyłącza
Z tyłu, z jednym wyjątkiem, standard: wyjścia – analogowe RCA (niezłocone) oraz cyfrowe koaksjalne i TOSLINK, a także gniazdo sieciowe IEC. Wyjątkiem od reguły jest podwojone wyjście analogowe. Nie jest to proste dolutowanie drugiej pary gniazd, a prowadzenie osobnego toru.
Jeszcze jeden element można uznać za dodatkowy, ale taki widok będzie coraz częstszy – mamy dwa gniazda mini-jack: jedno dla zewnętrznego odbiornika podczerwieni i drugie trigger 12V. Arcam poważnie traktuje wyzwania stawiane przez systemy instalacyjne, które powoli, acz nieubłaganie stają się coraz ważniejszą częścią świata audio.
ArcamCD73T - wnętrze
Zdjęta górna ścianka jest bardzo lekka - wykonana z aluminium. Nad napędem, który rzeczywiście okazuje się klasykiem – jednostką Sony z głowicą KSS-213 – doklejono drugą warstwę aluminium.
Reszta obudowy (poza przednim panelem) wykonana jest ze stalowej blachy. Cały układ, poza sterowaniem wyświetlacza i przyciskami ekranowanymi grubą blachą, umieszczono na jednej dużej płytce.
Podobnie jak w Marantzu, tak i tutaj z transformatora – w tej roli ładny toroid z gumowymi podkładkami – wychodzi sporo napięć, osobno dla każdej sekcji. Najładniejsza jest ta dla części audio, zastosowano w niej m.in. bardzo dobre kondensatory Nichicon Fine Gold. Część cyfrowa, wraz z zegarem, również ma całkiem przyzwoity zasilaczyk – z kondensatorami Elna "Red" Cerafine.
Pozostałe sekcje Arcama CD73T, jak np. napęd, mają już "zwykłe" Elny. Oporniki wszędzie są metalizowane i najczęściej precyzyjne. Układ audio umieszczono tuż za napędem, a sygnał trafia do niego bardzo krótką taśmą, wprost z głowicy.
Poza pojedynczym przetwornikiem Wolfson Microelectronic oraz scalakiem TL072 w sekcji konwersji tor jest podwojony. W części wzmacniającej pracują bardziej prozaiczne układy JRC2114, którym towarzyszą jednak kondensatory polipropylenowe Wima. Wyjście aktywowane jest przez przekaźnik.
Wszystko wygląda bardzo ładnie, szczególną uwagę zwrócono na tłumienie drgań, przyklejając mikrogumę na przekaźnikach, napędzie oraz zegarze.
Zupełnie bez sensu jest jednak według mnie umiejscowienie wyjść audio - zamiast tuż za układem są one przesunięte dość daleko w bok, wprawdzie z ekranem, ale jednak zasilane przez długi kabel. Odtwarzacz dostarczany jest ze starym, nieładnym pilotem, chociaż Arcam wyposaża swoje inne urządzenia w lepsze sterowniki.
Odsłuch
Arcam CD73T gra najbardziej przejrzystym, wnikającym pod podszewkę wydarzeń dźwiękiem. Wyższy środek i góra są bowiem nieco mocniejsze niż w pozostałych urządzeniach testu, a bas podawany nieco lżej. Ciekawie wypada w porównaniu z Marantzem: jest od Japończyka szybszy, bardziej wyrazisty i głębiej wchodzi w detale.
Z drugiej strony nie łączy ze sobą poszczególnych dźwięków tak przekonująco, jak SA7001. Po prostu widzi więcej, jednak nie zawsze zajmuje się dłużej tym, co zobaczy. Daje to naprawdę znakomity wgląd w nagranie, którego – poza Quadem – nie potrafił powtórzyć żaden odtwarzacz tego testu.
Zarówno gęste plany z pięknego soundtracku "American Beauty" (Thomas Newman, Dreamworks 50233, CD) zostały ujawnione w całym swoim bogactwie, jak też mocna i gęsta jazda z płyty Porcupine Tree "Deadwings" (Lava/Warner Music 93437, CD) została pokazana, prześwietlona i zapamiętana. Słychać było wyraźnie, że nagranie składa się z kolejnych warstw nakładanych przez realizatora jedna za drugą, a nie ze ściany dźwięku.
Jak wspomniałem, balans tonalny przechylony jest w kierunku średnich i wyższych częstotliwości, przez co może się zdarzyć, że bas zabrzmi nieco zbyt szczupło. Jak pokazała płyta Anthony Wilson "Nonet Power of Nine" (Groove Note, GRV1035-3, SACD/CD), zakres ten jest bardzo zwarty, "krótki", doskonale kontrolowany, i być może dlatego odczuwalny subiektywnie jako lżejszy niż u konkurencji.
Scena dźwiękowa lokowana jest raczej bliżej centrum, bez wyskoków wszerz. Dźwięk ma jednak dobre odejście w głąb, bo np. niesamowicie przestrzenna płyta z muzyką do filmu "Wyznania gejszy" (John Wiliams, Sony Classical/Sony&BMG 77857, CD?) została odtworzona w taki spektakularny sposób, z dalekimi planami, oddechem.
Arcam CD73T nie jest odtwarzaczem uniwersalnym, "przylepnym", wymaga skonfrontowania z systemem i oczekiwaniami. Jego cechy predestynują go m.in. do współpracy ze wzmacniaczami lampowymi, gdzie elementy układają się zwykle w odwrotny sposób niż w CD73T, przez to właściwie się z nim uzupełniając. Będzie to też dobry impuls dla ospałego systemu – Arcam CD73T na pewno wyrwie go z drzemki.
Pewnym ułatwieniem jest obecność dwóch identycznych par wyjść analogowych. Przygotowane z myślą o instalacjach będą jak znalazł do prób z interkonektami – podpinamy dwie pary jednocześnie (wyjścia mają osobne układy wzmacniające) i przełączamy jedynie selektorem wejść we wzmacniaczu. Tak więc kupując Arcama CD73T, otrzymujemy też okazję do zabawy z kabelkami.