Musical Fidelity V-DAC - przyłącza
Inaczej niż w większości przetworników w Musical Fidelity V-DAC wejścia cyfrowe mamy na jednej ściance (bocznej), a wyjście analogowe na drugiej. Wejścia cyfrowe są trzy: TOSLINK, RCA oraz USB, typ B.
Dwa pierwsze to jedna grupa, a USB druga - wybieramy między nimi małym przełącznikiem hebelkowym. Na tej samej ściance umieszczono małe gniazdo dla zewnętrznego zasilacza ściennego 12 V DC. Obok widać dwie diody - niebieską, wskazującą na włączoną sieć i zieloną, świecącą wtedy, kiedy przetwornik jest zsynchronizowany z napędem.
Producent informuje, że Musical Fidelity V-DAC pracuje z "prawdziwym upsamplingiem" a także to, że (mówiąc o PC) wejście USB opracowano pod kątem systemów operacyjnych Windows 98, ME, 2000 oraz XP.
W praktyce okazało się, że pracuje również z Vistą. Nic w instrukcji nie znalazłem na temat częstotliwości próbkowania oraz długości słów, które można wysłać do Musicala.
Musical Fidelity V-DAC - wnętrze
Na drukowanej płytce widać, że umieszczenie wejść po jednej stronie, a wyjść po drugiej wynikało wprost z pomysłu na układ - krótka ścieżka sygnału biegnie bowiem od jednej ścianki do drugiej.
Na wejściu USB mamy układ Burr-Browna PCM2706, a więc już stary, akceptujący tylko sygnał 16-bitowy, o częstotliwości próbkowania do 48 kHz, obok umieszczono zegar 12 KHz.
Układ ten ma wbudowany wzmacniacz słuchawkowy, który tutaj nie został wykorzystany, a nie trzeba by do tego żadnych większych wydatków. Musical ma jednak w ofercie wzmacniacz słuchawkowy V-CAN i być może nie chciał sobie robić konkurencji.
Skonwertowany do PCM sygnał USB lub sygnał PCM z wejść RCA i TOSLINK (przełącznik jest mechaniczny) trafia do bardzo dobrego upsamplera BB SRC43921. Sygnał z wejść, zamieniony na postać 24/192, trafia z kolei do przetwornika C/A, także Burr- Browna, DSD1792.
To układ 24/192 delta-sigma o bardzo dobrych osiągach, m.in. niezwykle wysokiej dynamice 129 dB. Za nim mamy układ konwersji I/U na kości Motoroli MC33079. Na wyjściu, we wzmocnieniu i buforowaniu, pracuje pojedynczy scalak JRC5532.
Przed gniazdami wyjściowymi RCA jest przekaźnik oraz sprzęgające kondensatory polipropylenowe. Wszystko wygląda znakomicie, tylko wejście USB potraktowano po macoszemu.
Brzmienie
Michaelson mówi o swoim produkcie, że z uwagi na ogólne techniczne osiągi, "V-DAC jest prawdopodobnie najlepszy na świecie, niezależnie od ceny". Znam wiele przetworników o jeszcze lepszych pomiarach, ale dobrze to pokazuje nastawienie właściciela.
Tak dobre samopoczucie jest jednak fundowane tutaj na solidnych podstawach. Najważniejszą zaletą przetwornika Musical Fidelity V-DAC jest wyrównane, wyjątkowo plastyczne, nieposzatkowane brzmienie.
Zarówno wysokie tony, jak i sam dół zostały nieco wycofane. Blachy nie są więc w pełni rozświetlone, a stopa perkusji nie ma wielkiej energii. Ogólny charakter Musical Fidelity V-DAC jest raczej "wybaczający", wszystkie nagrania brzmią przyjemnie.
Biorąc pod uwagę technologię zaaplikowaną przez Michaelsona, można powiedzieć, że zaskakująco dobrze zabrzmiało wejście USB. Jedynie bardziej technologicznie zaawansowane rozwiązania Audinsta i Arcama pozwoliły na pójście o krok dalej.
I na koniec pliki hi-res wysłane przez S/PDIF (bez problemu aż do 24/96 - wyżej nie miałem odpowiedniego źródła). Te zabrzmiały lepiej niż CD, co dobrze świadczy o rozdzielczości V-DAC-a. Poprawiła się aktywność wysokich tonów, wzbogacona została scena dźwiękowa, z CD lekko zawężona.
Wojciech Pacuła