Przetwornik C.E.C DA-1N kosztuje połowę tego, co drugi od góry w cenniku napęd TL1X oraz 1/10 tego, co topowy TL0X. Czy to nieporozumienie Ostatecznie nie od dziś wiadomo, że mechaniczna część urządzeń jest najdroższym elementem, a elektronika znacząco tańszym. Jakby nie było, za niewiele ponad 10 000 zł otrzymujemy topowy przetwornik.
C.E.C DA-1N - filtry cyfrowe
C.E.C DA-1N wyposażono w dwa przełączane filtry cyfrowe - "Flat" oraz "Pulse". Pierwszy jest klasyczny, z filtrem typu "brickwall", czyli o bardzo szybkim opadaniu zaraz za pasmem przenoszenia.
Gwarantuje on bardzo dobre wyrównanie pasma przenoszenia, wiąże się z nim jednak duży poziom oscylacji po i przed impulsem (tzw. "dzwonienie" sygnału) oraz niezbyt szczególne zachowanie się w dziedzinie fazy. Filtr "Pulse", dzięki odpowiedniej obróbce a także łagodniejszemu opadaniu, gwarantuje bardzo niski poziom oscylacji (bardzo szybko tłumionych) i znacząco mniejsze przesunięcia fazowe.
Możemy wybrać między oversamplingiem 32fs, 64fs oraz 128fs (delta-sigma). Teoretycznie im wyższy "O", tym lepiej. W praktyce oznacza to jednak więcej operacji na sygnale, a więc większy jitter i więcej błędów.
Stąd możliwość wyboru wartości, która nam najbardziej brzmieniowo odpowiada. Mamy też wyłączany upsampling. Inaczej niż to się ostatnio przyjęło, do dyspozycji jest tylko częstotliwość próbkowania 96 kHz. Filtr ten nie działa z wejściem USB oraz Superlink.
C.E.C DA-1N - obudowa
C.E.C DA-1N to bardzo ciężkie, znakomicie wykonane urządzenie. Obudowę w całości wykonano z grubych, aluminiowych blach, a front ze szczególnie masywnego płata. Przez całą długość biegnie lustrzana powierzchnia, zakrywająca niebieski, alfanumeryczny wyświetlacz, duży i czytelny.
Podzielono go na trzy segmenty - na pierwszym odczytamy częstotliwość upsamplingu lub oversamplingu, na środkowym częstotliwość sygnału wejściowego, a na prawym wybrane wejście. Na skraju prawej strony mamy jaskrawą, niebieską diodę, wskazującą włączony filtr cyfrowy "Pulse". Pod wyświetlaczem mamy cztery przyciski, za pomocą których przechodzimy między, przywołanymi powyżej, ustawieniami.
C.E.C DA-1N - przyłącza
Wejść cyfrowych C.E.C DA-1N zawiera naprawdę sporo. Najważniejsze jest koaksjalne (RCA, S/PDIF), bo jest najbardziej rozpowszechnionym łączem. W CEC- u najwyraźniej mamy do czynienia z jednym z najnowszych odbiorników S/PDIF, ponieważ możemy doprowadzić tutaj sygnał o częstotliwości próbkowania od 32 kHz aż do 192 kHz.
Z kolei drugim "gorącym" wejściem jest USB. Jego wersję Type-B (kwadratową) mamy i tutaj. Firma pisze o łączu 1.1 i przedstawia graniczną częstotliwość próbkowania jako 48 kHz (16 bitów). A to z kolei znaczy, że jest to czip odbiornika starego typu, nie prześlemy więc z komputera sygnału wysokiej rozdzielczości.
Występuje też wejście zbalansowane AES/EBU (XLR), 24/192 oraz wejście optyczne TOSLINK. To ostatnie, co jest dla mnie absolutnym zaskoczeniem, także ma przyjmować sygnał do 24/192. No i mamy wreszcie łącze Superlink i to z dwoma sposobami połączenia.
Wydzielono w nim osobne linie dla zegara "master", dla sygnału LR oraz dla synchronizacji - razem cztery kable BNC 75 Ohm (na wyposażeniu). Można je też poprowadzić kablem komputerowym z wtykiem D-sub9. Jedynym napędem, jaki znam, który taki właśnie zestaw sygnałów wypuszcza na takich gniazdach, jest napęd CEC-a. Trzeba jednak powiedzieć, że to najlepszy sposób połączenia źródła i przetwornika.
C.E.C DA-1N - układ
Układ w środku przetwornika C.E.C DA-1N podzielono między dwie sekcje. Pod osobnym ekranem mamy zasilacz - firma pisze o trzech transformatorach, dla każdej sekcji osobnym. Tak naprawdę jest to układ impulsowy, bardzo rozbudowany, to jednak nie on wpływa na pokaźną masę urządzenia, a obudowa - a zwłaszcza bardzo ciężka, stalowa płyta, przykręcona do jej dna.
Cały układ audio znalazł się na drugiej płytce, na której znajdziemy informację, iż urządzenie zaprojektowała dla CEC-a firma Candeias Engineering. To firma prowadzona przez Carlosa Candeiasa, który stoi za większością produktów Japończyków z CEC-a. To on jest właścicielem patentów Superlink, LEF, IGM, IC (Injection Current) itp.
Przy wejściach elektrycznych Superlink mamy odbiornik cyfrowy AKM AK4114, operujący z granicznymi wartościami 24 bity i 192 kHz. Potwierdza się - mamy tam stary układ Burr-Browna PCM2707, którego graniczna częstotliwość próbkowania wynosi 48 kHz i może on pracować jedynie w trybie synchronicznym.
Co ciekawe, przy wejściach S/PDIF widać inny interfejs cyfrowy, Burr-Browna DIT4096, który ogranicza sygnał wejściowy do 96 kHz. Czyżby jednak tylko wejście Superlink gwarantowało częstotliwość próbkowania 192 kHz? Być może DIT służy jedynie do przesłania sygnału z wejścia USB.
Z tych odbiorników sygnał trafia do asynchronicznego upsamplera AKM AK4125, a potem do dwóch, stereofonicznych przetworników C/A Burr-Browna PCM1792A. To znakomite układy 24/192 o dynamice 132 dB i bardzo wysokim odstępie sygnału od szumu.
Po nich widać dwa, duże, umieszczone pionowo moduły (to małe płytki z montażem SMD) firmy CC-Tech, które pracują jako konwerter I/U. Nie jest to jednak zwykły układ, a specjalny, opatentowany przez Candeias Engineering układ Current Inject.
Zintegrowano z nim też układy buforujące wyjście, dlatego pomiędzy modułami i gniazdami wyjściowymi mamy tylko przekaźniki. Sygnał przez cały czas prowadzony jest w formie zbalansowanej.
Oprócz rozwiniętej sekcji cyfrowej uwagę zwracają bardzo rozbudowane układy regulacji napięcia, w których zastosowano drogie, bardzo dobre kondensatory elektrolityczne CC-Tech Ballanced Current, z czterema końcówkami.
Brzmienie
Japoński C.E.C DA-1N buduje duże, nasycone źródła pozorne. W przypadku źródeł cyfrowych to ważne, ponieważ grzechem pierworodnym wszelkich systemów tego typu jest "kartonowa" prezentacja instrumentów, tendencja do ich zmniejszania i spłaszczania.
W CEC-u temu całkowicie zapobieżono, powiedziałbym nawet, że w porównaniu z systemem kontrolnym, także z analogowymi wersjami odsłuchiwanych płyt, jest to leciutko "nadmuchana" prezentacja. Ale - można mnie bić - wolę coś takiego niż to, z czym mamy do czynienia w większości innych przetworników.
To "nadmuchanie" jest skutkiem tego, że część niższej średnicy i basu jest przez DA1N eksponowana. To naprawdę mocne granie - i Diorama z płyty "Cubed", a więc mocna elektronika, i najnowszy remaster XRCD24 płyty "All For You" Diany Krall, bez podziału na muzykę i jakość nagrania, zawsze pokazywane były właśnie w taki kompetentny, zdecydowany sposób.
"Rozbierając" dźwięk na części trzeba potwierdzić, że balans tonalny jest lekko przesunięty w kierunku niższego środka. Nie ma więc mowy o wyostrzeniu, rozjaśnieniu, "cyfrowych" naleciałościach itp.
Te dwa elementy są jednak związane w wybranymi przez słuchacza flirtami cyfrowymi. Jak dla mnie, najbliższe temu, co słyszałem z analogu i droższych odtwarzaczy CD, które cenię, było ustawienie z oversamplingiem "32" i włączonym filtrem "Pulse".
Głoski syczące w głosie Krall były lekuchno mocniejsze niż (chyba) być powinny, co z kolei niwelowało włączenie upsamplingu. W tym ustawieniu głos miał jednak gorszą trójwymiarowość i nieco się "rozpływał" w miksie.
Wyłączenie "Pulse" prowadziło z kolei do nieco mocniejszego zapiaszczenia. Mówię oczywiście o bardzo wysokiej jakości, bo to "zapiaszczenie" jest naprawdę znikome i efekt, o którym mówię usłyszymy tylko w najlepszych systemach. W każdym razie ze świecącą kontrolką "Pulse" było jeszcze czyściej.
Drugi skraj pasma jest mocny, pełny, nasycony, nieco miękki. Jego niższa część wybrzmiewa trochę dłużej i słychać to będzie nie tylko na dużych, podłogowych kolumnach, ponieważ łączy się to z generalnie mocnym basem - również średnim i wyższym.
Od jakiegoś czasu używam niespecjalnie drogiego, multimedialnego odtwarzacza plików, przede wszystkim podczas oglądania filmów w HD (seriale). Jak każdy odtwarzacz plików, obsługuje on również wszystkie rodzaje kodeków audio.
Dlatego też sporą część odsłuchów przeznaczyłem na granie 24-bitowych plików o częstotliwości próbkowania 96 kHz (niestety, odtwarzacz ten nie wypuszczał wówczas sygnału 192 kHz). Grało to znakomicie!
Może nie był to tak głęboki dźwięk, jak z topowego transportu CD, mimo że grałem przecież pliki wysokiej rozdzielczości, ale lepiej rysowana była scena dźwiękowa. Byłem naprawdę zaskoczony tym, jak dużo słychać z taniutkiego, przeznaczonego właściwie do czegoś innego, odtwarzacza plików.
Po podłączeniu do C.E.C DA-1N mojego laptopa, w okienku komunikacji pojawiła się informacja o automatycznym zainstalowaniu sterownika, a za chwilę o tym, że podłączyłem "USB audio DAC". Komunikacja pomiędzy nimi była przez cały czas nienaganna. Niestety, sygnał wysłany z laptopa miał się jednak nijak do tego z odtwarzacza plików, podanego na wejście S/PDIF. Był zgaszony i zduszony.
Niewiele pomogło, że przy odtwarzaniu plików 96 kHz przełączyłem w panelu sterowania laptopa częstotliwość sygnału wyjściowego na 48 kHz. Dlatego też, jeśli chcemy skorzystać z plików zgromadzonych na komputerze, postarajmy się o dobry konwerter USB-S/PDIF albo - jeszcze lepiej - FireWire-S/PDIF (jeśli mamy tego typu wyjście), a o wejściu USB zapomnijmy.